Znamy się już od wielu lat i dobrze wiecie, że nie cierpię marnować jedzenia. W programie z uporem maniaczki podpowiadam co zrobić z resztkami warzyw; w książkach do znudzenia przypominam o tym, żeby niczego nie wyrzucać; na kartkach Znaku podzieliłam się liczbami zmarnowanych polskich obiadów; a na blogu pokazywałam już takie patenty, jak na przykład pesto z łodygi z brokuła albo majonez z wody po ciecierzycy. Dlatego kilka tygodni temu na zaproszenie mojej ulubionej IKEA z wielką radością zgodziłam się zaangażować w akcję, mającą promować zrównoważoną kuchnię i przeprowadziłam na ten temat wyjątkowe, wegańskie warsztaty kulinarne.
Nie chcę was straszyć i zanudzać statystkami (chociaż jeśli kogoś interesują można znaleźć je tutaj), bo z doświadczenia wiem, że duża ilość cyfr powoduje wyjątkowo szybkie zamknięcie okna przeglądarki. Dlatego zamiast przynudzać, chciałabym powiedzieć jak rozumiem zrównoważoną kuchnię i podpowiedzieć Wam kilka najprostszych i najszybszych sposobów na zmniejszenie ilości wyrzucanego jedzenia.
Dla mnie zrównoważona kuchnia to zarówno styl gotowania, jak i urządzenie pomieszczenia w którym przygotowujemy jedzenie. Nieważne, czy kuchnia jest mała, czy duża; pełna drogich sprzętów, czy z jednym starym blenderem; w modnych kolorach, czy urządzona przez najemcę o specyficznym guście, ważne, aby znalazło się tam miejsce na małą spiżarnię. Może to być szafka, półka, a nawet pudełko po butach. Dzięki spiżarce, marnujemy zdecydowanie mniej produktów, bo nie musimy kupować na zapas chleba, warzyw i owoców. W końcu możemy być spokojni, że zawsze w domu jest coś do jedzenia. Suche produkty, zgromadzone w jednym miejscu, nie psują się po tygodniu, nie marnują i mogą miesiącami czekać na swoją kolej. Nie musi to być wiele rzeczy, ot, wystarczy worek kaszy, worek soczewicy, puszka pomidorów i kilka puszek fasoli. Nawet jeśli wyjedziemy niespodziewanie na kilka dni nie zepsują się, tylko cierpliwie poczekają.
Nie będę truć o tym, jak ważny jest recykling, bo wie o tym chyba już każde dziecko nad Wisłą. Natomiast podpowiem, że wcale nie trzeba mieć ogromnej kuchni, żeby zmieścić kosze do recyklingu odpadów. Można po prostu wybrać mniejsze pojemniki, a przede wszystkim zmniejszyć ilość produkowanych śmieci w domu. Zamiast dziesiątek reklamówek i woreczków, jedna ekologiczna torba; zamiast butelek po wodzie, picie wody z kranu i wreszcie zamiast wyrzucania szypułek pomidorów, liści kalarep, ogonków marchewek oraz obierek, mrożenie wszystkich resztek i przerabianie ich raz w miesiącu na bulion. Serio, gdy wprowadzicie te sposoby okaże się, że wystarczą najmniejsze pojemniki zamiast jednego wielkiego kosza, a w dodatku ze śmieciami będziecie mogli wychodzić raz na kilka dni, bo będziecie ich generować o wiele mniej.
No dobra, ale jak wyrzucać mniej jedzenia? Na początek warto zastanowić się, czy wszystkie resztki warzyw, które lądują w koszu naprawdę są niejadalne. W końcu z obierek warzyw korzeniowych można zrobić bulion; obierki owoców zagotować na kompot albo zrobić z nich ocet; a liście i łodygi zmienić w pesto lub w proste i diabelsko zdrowe kimchi. Nie trzeba robić wszystkiego od razu, obierki można mrozić, a liście wpakować do pudełka w lodówce. Banany, które są na granicy zepsucia można zamrozić i potem dorzucać do koktajli albo zmiksować na lody; liście kalarep i kalafiorów upiec na czipsy; łodygi brokuła zetrzeć na obłędnie dobrą surówkę; suchy chleb wykorzystać do mojego ulubionego sosu romesco lub na gazpcho; a obrane kolby kukurydzy obowiązkowo wrzucić do gorącej wody i ugotować kukurydziany bulion. A z tego bulionu zrobić moją ukochaną, podwójnie kukurydzianą zupę, o której pisałam w nowej książce i gotowałam na warsztatach. Jest słodka, lekko pikantna, treściwa i nic się nie marnuje – z kolb powstaje bulion, a ziarna lądują w zupie.

Zupka oczywiście była już gotowana ☺️ Mam pytanko, co do marnowania, które mnie od jakiegoś czadu nurtuje: Co zrobić ze skórkami od bananów?? ?? u mnie tych owoców schodzi baaardzooo dużo!
Skórki bananów mogą być składnikiem naturalnego nawozu dla organicznego jedzonka z własnego ogródka.
Ja bym tu jeszcze widziała garść czerwonej soczewicy…chyba pasuje co?
O i to jak! Sprawdzone i wiele razy zjedzone! 🙂
Super! Moze rozwazysz napisanie calego posta o sposobach na niemarnowanie zywnosci lub jakichs kuchennych trikach dzieki ktorym bedzie to latwiejsze? 🙂
Może to dobry pomysł! Z reguły wolę dodawać takie pomysły przy różnych przepisach, ale zastanowię się i nad tym, dzięki! 🙂
Uwielbiam Twoje porady na temat resztkowego i zrównoważonego gotowania. 🙂 Jakiś czas temu, bodajże, u Mickey Rottena widziałam patent na dodawanie do bulionów, sosów lub zup gałązek pomidorów, to też jest super opcja.
Marta, super pomysł! Wszystkie patetnty na niemarnowanie są bardzo ważne! <3
Cześć, czym można zastąpić w tej zupie paprykę? Syn jest uczulony a z chęcią bym ją zrobiła 😉
Marto, zamiast papryki dodaj trochę imbiru, kolendry i kuminu 🙂
Jestem zwolenniczką niemarnowania żywności, ale nie do końca zgadzam się z tym, co napisałaś. Trzy pojemniki na odpady segregowane i jeden na odpady zmieszane to według mnie dużo. Segreguję odpady, uważam, że to naprawdę ważne, ale jednocześnie wiem, że cztery małe kosze na śmieci trudniej ustawić wygodnie i sensownie niż jeden duży kosz na wszystkie śmieci. Z wodą jest jeszcze trudniej, bo ta z kranu nie zastąpi mi mojej ulubionej butelkowanej wody mineralnej. Ani smakowo, ani pod względem składu. Za to przepis na zupę bardzo mi się podoba i z chęcią go wypróbuję 🙂
W naszym dwupokojowym mieszkaniu mamy torbe na kartony, torbe na gazety i papier, wspolna torbe na metal i plastik oraz torbe na szklo 😉 Da sie, tylko trzeba czesciej wynosic.
A co do zupy, pozostane przy chowderze jednak, tu za bardzo dominuje kukurydza.
zrobiłam – umarłam z pyszności:)
Mam tylko kukurydze z puszki niestety i papryke slodka? Czy bedzie ok? Na koniec pietruszka zamiast kolendry bo ja z tych co nienawidza kolendry do szpiku kosci:)
Aniu, kukurydza z puszki będzie średnio dobra – jest baaardzo słodka i wtedy zupa też taka wyjdzie 🙁
Zupa absolutnie rewelacyjna, dzięki za ten przepis!
Właśnie się kończy gotować. Pozostała jeszcze kwestia zmiksowania, dodania soku (raczej z cytryny) i zieleniny (tak jak ktoś pisał w komentarzach – raczej postawię na pietruszkę). Dodałam też soczewicę czerwoną i ponieważ wydawała mi się wciąż trochę rzadka, to 2 łyżki płatków owsianych. Pachnie obłędnie…
Zupka została już przetestowana. Ja dodałam do niej jednak zamiast słodkiej to ostrą paprykę, dużą garść soczewicy i trochę sosu jalapeño. Gości byli zachwyceni. Wyszła bardzo smaczna.
Spieszę donieść, że właśnie konsumuję. Mniam. Kukurydza prosto z kolby to jednak zupełnie inna jakość 🙂 Chyba zrobię zapas na zimę, bo w moim mieście mrożona kukurydza w sklepach tylko od wielkiego dzwonu 🙁
Muszę się przyznać, że przygotowując zupę wyjadłam sporo surowej kukurydzy prosto z miski, do której ją ścinałam. Choć odrobinę mączysta, była pyszna i świetnie pasowałaby do jakiejś surówki – tylko czy jedzenie surowej kukurydzy jest wskazane? Hm.
pomysl na zupe sam w sobie szczytny, jak i cala idea niemarnowania zywnosci.
jesli czytelnicy bloga dysponuja starymi odmianami kukurydzy wlasnorecznie uprawianymi na dzialce bez uzycia nawozow itd.
jesli kukurydza jest ze sklepu, pomysl z wygotowywaniem pustych kolb nie jest, delikatnie mowiac, najlepszy.
a dokladnie jest BARDZO glupi. wszystkie toksyny zbieraja sie wlasnie w kolbie.
prosze zapytac sie kogos, kto sie na tym zna.
Olbrzymi szacunek dla Ciebie za niemarnowanie żywności! Też nienawidzę wyrzucania jedzenia, zwłaszcza w świetle tego, co wiemy o głodzie na świecie, a także wpływie tego bezsensownego wyrzucania (i kupowania) na naturalne środowisko. Sama przyznam, że wciąż jestem daleka od takiego ideału, jaki prezentujesz Ty, ale pracuję nad tym :). Wiele z pomysłów, które podałaś, są dla mnie nowością i na pewno przynajmniej część z nich wykorzystam! Dodam, że na niemarnowanie żywności mają też wpływ nasze zachowania zakupowe, np. nie grzebanie za najdłuższymi datami na półkach i nie kręcenie nosem na małe plasterki przy ladzie wędliniarskiej ;).
Witam, a czy da sie taka zupke z mrozonej kukurydzy zrobic? Pozdrawiam goraco.
Z mrożonej jak najbardziej się uda!
🙂 uwielbiam ludzi, którzy nie marnują… w sumie: czegokolwiek. Niestety, z tzw. zrywkami jest kłopot u nas. Niektóre z kasjerek uparcie twierdzą, że nie da się zważyć warzyw BEZ włożenia ich uprzednio do folii… już kilka takich uroczych kobiet unikam…
Świetny przepis!!!!
Podziwiam takie podejście. Jednak jeśli obieram marchewkę, nawet do sokowirówki, bo w skórce są toksyny, to nie po to, by ugotować na resztkach zupę. Smutna jest współczesna rzeczywistość. A bananowa skórka, dzięki temu, że jest taka gruba, stanowi barierę dla chemii, którą te owoce traktują, nie polecałabym nawet na kompost, bo ta chemia nie znika.
Bardzo pomysłowy przepis, każdy w domu u mnie lubi kukurydzę, więc na pewno przetestuję.
Zupa przepyszna 🙂 Czy ktoś jeszcze wpadł na taki pomysł, żeby kolby kukurydzy po ugotowaniu i wyjęciu z zupy poobgryzać? Jak nie to szczerze polecam 🙂 mniam!
Zupa przepyszna. Dodałam jeszcze 1 czerwoną paprykę i 1 małą cukinię, obie pokrojone w kosteczkę. Dzięki temu zupa była bardzo kolorowa. Na koniec doprawiłam jeszcze solidnie pikantnym ajwarem – zgrywa się ze słodkawym smakiem kukurydzy doskonale. Nie miksowałam, bo była bardzo gęsta. Wyszła bardzo rozgrzewająca, w sam raz na jesienne słoty.
Jak to określił mój narzeczony: ta zupa to złoto.
Jest przepyszna. Gotuję wielki gar, jem przez trzy dni i nic a nic się nie nudzi! 🙂
Zupa jest obłędna! Choc trochę ją zmodyfikowałam, dałam więcej papryki wędzonej, jednego więcej pomidora i zamiast ziemniakow makaron noodle gryczany i wyszła orientalna petarda!!!
Aaaa i zapomniałam limonki ?
1. Ziemniaków wcześniej nie gotować?
2. Co to znaczy szklankę z warzywami zblendować? Tylko szklankę czy wyłowić wszystkie warzywa?
Już odpowiadam w kolejności 🙂
1. Nie gotować.
2. Odlać szklankę zupy i tę szklankę przelać do blendera i zblendować – to zagęszcza zupę i dodaje przyjemnej konsystencji.
Właśnie zajadam się podwójnie kukurydzianą zupką, która na stałe wejdzie do mojego kuchennego repertuaru.
Niesamowity smak!!!!
Dobre jedzenie nie zajmuje dużo czasu. Wiele się tutaj nauczyłam. Dziękuję za to..
my blog cho thuê xe 29 chỗ
Jeden z moich ulubionych przepisów z Twojej książki. Mój mąż uważa, że to były najlepiej „kulinarnie” wydane pieniądze:). Pychota!
Jedną z moich ukochanych. Wspaniała zupa
Nie rozumiem jak udało Wam się zblendować kolby kukurydzy. Mi zostało mnóstwo malutkich zdrewniałych części, których nie da się przegryść i wątpie czy dałoby się strawić 😛 Także ja nie dodałam ostatecznie zblendowanych kolb. Poza tym zupka dobra.
Kasia, bardzo dziękuję za komentarz i za podzielenie się tą historią – bo kolb nie blendujemy! 😉
Punkt 3: Wyjąć kolby kukurydzy, odlać szklankę zupy z warzywami, zblendować i wlać z powrotem. Doprawić sokiem z limonki, podawać z dużą garścią świeżej kolendry.;)
hej Marta 🙂 myślałam, że szklankę zupy trzeba zblendować z kolbami 😛 no cóż, ciekawe czy ktoś jeszcze wpadł na taki pomysł jak ja 😀
Marto, a myślisz, że możnaby zupę zblendować i podać jako chłodnik?
Magda, można spróbować, ale zupy kukurydziane warto zostawić w całości – nie uda się zrobić idealnego kremu bez przetarcia przez sito.
a czy ta zupa wyjdzie z radę gotowanej z kukurydzy?
Wyjdzie 🙂
Dowiedziałem się o wiele więcej informacji z twojego artykułu. Dziękuję za pomocne udostępnianie.
Thuê xe 7 chỗ
Dzisiaj będę robiła zupę z tego przepisu po raz drugi i bardzo polecam!
Robie bardzo podobna zupe, tylko zamiast normalnego ziemniaka dodaje babaty i przy podobnych proporcjach jak w tym przepisie, dodaje duzo wiecej slodkiej i wedzonej papryki oraz odrobine pieprzu cayenne. zupa robi sie bardzo aromatyczna. przewaznie blenduje choc idealny krem z tego nie wychodzi.
nastepnym razem sprobuje ze zwyklym ziemniakiem jak w tym przepisie.
pozdrawiam! 🙂
Zainteresowani nowym szczepem drożdży Yarrowia Lipolytica? Wspiera naszą odporność oraz cały organizm. słyszeliscię wgl o nim>?
Bardzo dziękuję za ten przepis. Zamiast ostrych przypraw dodałam papryczki chipotle z zalewy i też wyszło super. Dawno nie jadłam tak dobrze rozgrzewającego dania.
Wspaniały przepis zdecydowanie wart polecania.
Nie jest dla mnie jasne, co mam zblendować. Całą zupę oprócz jednej szklanki, a potem dodać tę niezblendowaną szklankę? Czy na odwrót. Całą zupę zostawić niezblendowaną, a zblendować i potem dodać tylko jedną szklankę zupy. Patrząc na zdjęcia wydaje mi się, że to raczej ta druga opcja. Proszę o potwierdzenie.
Acha, już znalazłam odpowiedź:)
Aga, tak naprawdę każda z opisanych przez Ciebie opcji będzie w porządku – zależy od preferencji! Ale oryginalnie w przepisie chodzi o tą drugą opcję.