Mam nadzieję, że moja babcia tego nie przeczyta, ponieważ muszę wam coś wyznać. Chociaż trudno w to uwierzyć jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie dań obok kotletów mielonych i piątkowej ryby był właśnie… babciny makaron z truskawkami.
Kiedy jest się wybredną jedynaczką, która unika wszystkich żyłek i chrząstek, domowe obiady nie są łatwym zadaniem. Dorośli lamentują, że brakuje im pomysłu na kolejny jarski obiad, a kiedy są już całkiem bezsilni, sięgają po jedno z dań z repertuaru dzieci to lubią. Do tego zestawu w przekonaniu mojej babci należały pierogi, naleśniki, słodkie kluski oraz znienawidzony przeze mnie makaron z truskawkami. Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiałam makaron, przepadałam za truskawkami i kochałam babcię, ale po prostu szczerze nie cierpiałam połączenia tych trzech razem. Kluski zawsze były lekko słone i rozgotowane, sos z truskawek był po prostu zmiksowanymi z cukrem owocami, a kiedy połączyło się te dwa razem otrzymywało się coś w rodzaju zimnego makaronu pływającego w grudkowatym, truskawkowym smoothie. Nie wiem, czy problem tkwił w rozmemłanym makaronie czy może w zimnym sosie, ale jedno jest pewne: nie cierpiałam tych przeklętych klusek. Jednak nie było przed nimi ucieczki – według babci makaron z truskawkami był największym dziecięcym rarytasem i dlatego, aby sprawić mi przyjemność przygotowywała go przez cały maj i czerwiec. Alternatywą były mielone kotlety dla dziadka i złamanie babcinego serca.
Truskawkowy makaron odczarowałam wiele lat później, kiedy mieszkając z dala od rodziców postanowiłam zmierzyć się ze wspomnieniem nieudanych letnich obiadów i zrobiłam go po swojemu. Upiekłam truskawki, zmiksowałam gorące z odrobiną wanilii i po raz pierwszy zrozumiałam, jak dobrze może smakować. Dzwoniłam wtedy do babci mówiąc Przyjadę do was w niedzielę, co zrobisz na obiad? Tylko nie rób makaronu z truskawkami, bo ostatnio jem go codziennie.
We mnie makaron z truskawkami jeszcze niedawno budził strach pomieszany z obrzydzeniem 😀
Dopiero, gdy zrobiłam go po swojemu, doszłam do wniosku, że to połączenie właściwie może być dobre, jeśli jest danie jest odpowiednio zrobione 🙂
I bardzo podoba mi się ostatnie zdjęcie!
a można wlać olejek waniliowy?
Można 🙂
U mnie truskawki w takim wydaniu był chyba zawsze krojone w plasterki i w upalne dni nikt nie miał nic przeciwko. W taki dni jak dziś twój jednak sprawdziłby się chyba nawet lepiej 😉
a ja chyba nigdy nie jadłam takiego makaronu! muszę koniecznie zrobić, w końcu przyrzekłam sobie poznawać nowe smaki 🙂
zdjęcia truskawek obłędne!
A ja uwielbiam makarony z owocami! Może dlatego, że był to zawsze taki rytuał, mój i Mamy. Kiedy Taty nie było w domu, obiad mógł być na szybko i na słodko. (dla Taty takie danie przeszłoby najwyżej jako deser, więc wykorzystywałyśmy każdą okazję, gdy byłyśmy latem we dwie).
Za to nie cierpię ryżu zapiekanego z jabłkiem- kojarzy mi się z wysuszonym ryżem i musem jabłkowym ze słoika. Ale może też kiedyś odczaruję to danie 🙂
Każdy ma swoje kulinarne zmory, niestety u mnie ryż z jabłkami też do nich należy 😉
o, o takiej pieczonej wersji słyszę pierwszy raz! inspirujesz, jak zawsze! ;))
Ja też kiedyś nie lubiłam makaronu z truskawkami, a teraz uwielbiam! To niesamowite, jak gusta się zmieniają. O takiej pieczonej wersji nie słyszałam, ale jestem pewna, że bardzo by mi smakowało: )
To dopiero coś cudownego. I zwykły makaron z truskawkami można uczynić niezwykłym. Robię. Akurat na jeden dzień wracam do Polski. Wykorzystam okazję. 🙂
We mnie taki strach budziła zupa owocowa, ale wystarczył sposób jej podania mojego meza i teraz ja uwielbiam. Polega on na tym, że do lodowatej zupy podaję gorący, świeżo ugotowany makaron.
Genialny pomysl, choc jednak bardziej na deser niz na obiad. 🙂 Ja zawsze uwielbialam makaron z truskawkami, ale nie znosze slodkich obiadow. Moja Mama ma na punkcie tego ''letniego zestawu'' kompletnego bzika, wiec kazdy urlop to malutka przygoda kuchenna. ''Mamus, a moze jednak mlode ziemniaki i jajko sadzone, a truskawki zmiksujemy bez tej tony cukru i smietany..?'' 😀 O pieczonych truskawkach mi sie jednak nie snilo, ale kiedy probowac jak nie teraz?! 🙂
Karolina, mam do dzisiaj to samo – makaron z truskawkami jem na deser po małej sałatce albo zupie, sam w sobie to nie obiad jeszcze 😉
Nigdy nie jadlam makaronu z truskawkami-zawsze z ryzem,ale sprobuje,choc to pieczenie mnie zniecheca…
Popieram-latem nawet nie odpalam piekarnika.
Eeee tam, jeszcze nie ma upałów – w lipcu się zacznie! 😉
Podprazylabym platki migdalowe do pelni szczescia;)
Bardzo lubię Twoje posty. 🙂 Odwiedzam regularnie bloga nie tylko ze względu na świetne rozwiązania kulinarne i inspirację, ale również ze względu na to, jak piszesz o gotowaniu. Cenię to sobie, te zgrabnie ujęte historie… A to bardzo ważna cecha blogera, gratuluję. Post scriptum: uwielbiam makaron z truskawkami. 🙂
Angelika, dzięki wielkie ;))
Fajne choć dziwne połączenie. Nigdy nie byłem zwolennikiem makaronów na słodko, ale z drugiej strony nigdy nie próbowałem makaronu z truskawkami :).
nie będę długo zwlekać z zrobieniem tego makaronu! dopóki można cieszyć się smakiem sezonowych truskawek zrobię pewnie nie raz! świetny pomysł 🙂
Pieczone truskawki. Brzmi nieźle! A makaron z truskawkami budził we mnie podobne skojarzenia. Niestety na przekonania babć nie ma rady 🙂
Ja ledwo znoszę knedle ze śliwkami i pierogi z jagodami. Wzdrygam się na myśl o zupie owocowej 😉 Obawiam się więc, że do makaronu z truskawkami też się nie przekonam. Zwyczajnie nie przepadam za połączeniem owoce/makaron/ciasto. Ale patent pieczenia truskawek brzmi super i to na pewno wykorzystam.
Jagoda to upiecz truskawki i wrzuć do owsianki, pyyycha 🙂
Dla mnie makaron na słodko to zawsze lekka profanacja ale może na małą porcję się skusze bo u Ciebie na prawdę wygląda to świetnie 🙂
A ja właśnie zajadam te wspaniałości, robi się błyskawicznie, smakuje obłędnie. Ludzie, do dzieła! 🙂
POTWIERDZAM <3 Przepycha!
Wygląda pysznie! 🙂 Twoja historia przypomniała mi wspomnienia wigilijne moich kuzynek, które nie potrafiły znieść połączenia kompotu z suszu z ryżem 😀
a ja koocham makaron z świeżymi truskawkami,ale najlepiej utłuczonymi tłuczkiem do ziemniaków,aby zostały kawałki owoców,przepycha po prostu.
moja Babcia do makaronu z truskawkami dodaje zawsze twarogu i wszystko rozgniata widelcem, więc nie powstaje gładka masa oblepiająca kluski tylko dużo grudek ( słodkich i pysznych) na makaronie, ja używam blendera i dodaje kardamonu, dzięki czemu makaron z truskawkami smakuje nie tylko małym dzieciom i wszyscy go zajadamy, Babcia też
Zapowiada się pysznie 🙂
Dla mnie akurat makaron z truskawkami nie jest koszmarem. Lubię go, ale może dlatego, że jadam dobry makaron al dente, gotowany z odrobiną soli, więc słonawy posmak mi nie grozi. Do tego dużą ilość truskawek miksuję z cukrem i niezbyt dużą ilością jogurtu, dzięki czemu czuję smak owoców, a nie jogurtu z jakąś owocową nutą.
Nie zjadłabym przesolonej, rozgotowanej brei z dodatkiem jogurtu ledwie zabarwionego truskawkami, a takie coś serwowano zwykle na koloniach.
świetny pomysł z tymi pieczonymi truskawkami 🙂
Szkoda prądu, szkoda czasu i szkoda truskawek…
Nie zgodzę się ! Pomysł jest godny uwagi, powiem nawet więcej rewelacyjny ! 🙂
Zrobilam dzisiaj te danie, ale niebardzo nam podpasowalo. Do makaronu wolimy jednak swieze, pokrojone, niepieczone truskawki ze smietana (bardziej niezdrowa opcja…) i z cukrem 🙂 W kazdym badz razie dobrze bylo sprobowac cos nowego 😉
Wyglada wspaniale i pewnie tak samo dobrze smakuje! Jeśli nie mogę zużyć całego sosu od razu, to jak długo mogę to przechowywać w lódowce?
Nawet 5 dni 🙂
a u mnie w domu gotowało się ryż na mleku, dodawało zmiksowane truskawki i gotowe. Teraz babcia gotuje dla mnie ryż na mleku ryżowym i nawet moja niewegańska siostra woli tą wersję od klasycznej 🙂
Bo ryż na mleku ryżowym jest przepyszny! <3
Uwielbiam i makaron z truskawkami i ryz z jablkiem o moje comfy food dziecinstwa bo moja mama robila je super pyszne! Truskawki byly w kawalkach swierze i polane jogurtem albo smietana, makaron cieply i nie przesolony ? a ryz z jablkiem to juz w ogole moje ulubione! Ale zaden tam wysuszony pieczony i jablka swierzo uprazone w domu. Najlepsze!