Bób bezwzględnie kojarzy mi się z moim tatą. Zawsze w lecie, kiedy wracał do domu, w korytarzu obok jego teczki leżał worek bobu. Mamie mówił, że nie chce kolacji, a już chwilę później gotował go w osolonej wodzie, odcedzał w chmurze pary wodnej i siedział uśmiechnięty z wielką miską bobu z solą.
Ja długo nie rozumiałam tego rytuału, bób, podobnie jak brukselka, wydawał mi się podejrzanym przysmakiem dorosłych. Czasem próbowałam kilku ziarenek, ale niezmiennie wydawał mi się gorzki i zupełnie nudny. Polubiłam go dopiero po wielu latach i od tej pory w lecie zupełnie jak mój tata ciągle siedzę na balkonie z miską bobu z solą, pietruszką i czosnkiem. A jeśli zostanie mi trochę bobu, to zawsze robię tą samą pastę do kanapek, najprostszą i najlepszą – ze świeżą miętą, cytryną i czosnkiem.
wygada smacznie:)
A mi bób.. nie kojarzy się z niczym! koniecznie powinnam stworzyć sobie z nim jakieś wspomnienia 😀
Mam bób już ugotowany, zabieram się za resztę 😀
ja też bób mogłabym jeść codziennie tylko z solą i masłem:) Niestety mam problemy ze zrobieniem pasty, bo kupuje kilo gotuję obieram i po tym obieraniu zostaje go zawsze za mało!;)
Wiem jak to jest, nawet kiedy kupi się dwa worki nie pomaga 😉
ha, przez długi czas żywiłam bardzo podobne uczucia w stosunku do bobu i za skarby świata nie mogłam pojąć, czemu dorośli tak lubią się nim zajadać. zwłaszcza że bób zawsze z lekka mi pośmierdywał.
teraz najwyraźniej nadrabiam stracone lata. do tego stopnia, że pasta nie ma szans uchować się u mnie w lodówce dłużej niż trzy dni 🙂
Czyli to chyba trochę jest z tym bobem jak ze szpinakiem i brukselką, potrzeba czasu, żeby je docenić 😉
też tak myślę, tym bardziej, że szpinak od jakiegoś czasu znajduje się u mnie na podium, ex aequo z bobem, i zajadam się nim jak wściekła. wcześniej nikt nie był w stanie mnie do tego zmusić, odmieniło mi się dopiero po którymś z poznańskich vegan lunchów. dorastam! ;]
Jak szukałam bobu na jedynym większym targu w moim mieście usłyszałam, że nie ma, bo niewiele osób o niego pyta i że mogę po niego jechać do Lublina (tylko 300 km :P), bo tam są TACY DZIWNI LUDZIE, co jedzą ugotowany bób tak po prostu kilogramami, jakby to było chociaż smaczne. Oczywiście do tego pani na targu robiła wieeeelkie oczy, jakby mówiła o ludziach z przynajmniej innego kontynentu.
Na szczęście bób ostatecznie znalazłam wieeele ulic dalej, więc pastę na pewno wypróbuję. 🙂
Myślałam, że bób jest popularny w całej Polsce! 🙂
Uwielbiam twoje przepisy i uważam, że można robić je w ciemno. Zrobiłam tę pastę, dodałam i tak tylko listek mięty zamiast tych 4 łyżek, reszta tak samo i sama pasta ma w sobie coś takiego intensywnego, że mi bardzo nie pasuje :< ma taką mocną nutkę kwaśno-gorzką lub coś podobnego, ciężko wyczuć i to dokładnie określić. Na szczęście drobno posmarowana pod pomidorem jest bardzo smaczna. 🙂
Avka, gorzkość może wynikać ze smaku bobu – sam w sobie jest gorzki, a mięta i cytryna dają mu świeżości. Jeśli pomijasz miętę dodaj mniej soku z cytryny i zmień oliwę na delikatny olej, wtedy pasta będzie delikatniejsza 🙂
Z bobem to chyba tak juz jest, że dzieci za nim nie przepadają i najwięcej amatorów ma wśród dorosłych.
Świetna pasta!
Całe szczęście, że do bobu się dorasta 😉
Love. love. love. i jeszcze piosenka: and I love her… nananana 🙂 Chyba poczyniłam właśnie postanowienie o zgłębieniu bób – tematu. 🙂
Pasta wygląda przesmacznie (^v^) Koniecznie muszę wypróbować przepis ^^
Pycha! Trochę gęstawa pasta mi wyszła więc dodałam troszkę wody 😉
No i trochę po swojemu mam wielką chęć dodać do niej świeżą kolendrę dla orzeźwienia.
Świetny blog, super przepisy! Dzięki 😉
Można dodać więcej oliwy lub wody, żeby była tak gęsta jak kto lubi 🙂
Super pomysł z kolendrą, smacznego!
Zrobiłam wczoraj! tylko zmodyfikowałam;) Z racji tego ze lubię sobie dowalić kapsaicyny;) dodałam zielona papryczkę chilli i dwie łyżeczki musztardy Dijon! To będzie istny hit na Imprezach i grillach! Dzięki za cudowna inspirację planuje pokombinować jeszcze z kminkiem:)!
Uhuhu, ostro! Spróbuj z papryczką chili i kolendrą, też czasem taką robię 🙂
Mi się chyba nie uda zrobić pasty ponieważ jestem w stanie pochłonąć każdą ilość ugotowanego bobu z solą i na pastę nic nie zostaje 🙂 Ale wygląda bardzo smacznie 🙂
Twój blog jest moim ulubionym z blogów jedzeniowych:):)! Bób jest pycha, ale polecam sprawdzać, bo często gęsto ma malusieńkie dziurki w których mieszkają słodziutkie gąsieniczki tak małe, że dużo osób nie zauważa. Na mięcie znowu i koperku są mikro zielone robaki, ja zrywam w ogródku i z 5 min mi zajmuje oderwanie części z robalkami, nie wiem jak jest z kupionymi, ktoś też to zauważył? Pozdrawiam i dziękuję za pycha przepisy!
A próbowałaś może wykorzystać mrożony bób? Taki paczkowany? Bo zastanawiam się, czy to ma sens 🙂
Próbowałam, wychodzi bardzo dobrze 😉
Przepis rewelacja!!! Zamiast cytryny dodałam limonkę:-)
O matko! To chyba najlepsza rzecz jaką jadłam! Co prawda bez koperku, bo go wręcz nienawidzę(może kiedyś dorosnę). Ale jest wręcz obłędna! 🙂
Oczywiście, przepis jest genialny. Właśnie jadłam na śniadanko z… bananem.
Pyszota.
Świetny do kanapki z pomidorem. Jedynie czego nie lubię to obierać bobu:-(((( ale za to uwielbiam posiłki z bobem:-)))
Cud miód! Z miętą, lubczykiem i świeżo mielonym pieprzem :*
Rewelacja! Miałam akurat w lodówce miskę ugotowanego bobu i nie miałam pomysłu, co z nim zrobić. Pasta ma zdecydowany smak, jest świeża – po prostu pyszna. Dziękuję pięknie za ten przepis!
Jak długo można przechowywać pastę? Można ją pasteryzować?
Rewelacyjna jest ta pasta! Mięty dałam chyba nawet więcej niż jest w przepisie, a koperek miałam tylko mrożony, więc efekt pewnie jeszcze nie taki, jaki być powinien, ale i tak wyszła super. Będę robić.
Cudowna jest ta pasta! Własnie zdjadlam pierwsza kanapke i juz mi szkoda, ze tak malo zostalo
Ja zazwyczaj jem bób bez żadnych dodatków, więc zainteresowało mnie to co napisałaś we wstępie, że jesz z solą, pietruszką i czosnkiem. Spodobał mi się taki pomysł. Jak to robisz? Najpierw obierasz? Czy po prostu mieszasz z pokrojoną pietruszką i czosnkiem? I czy w takiej wersji dodajesz też masło. Wiem, że pytania przyziemne, ale u mnie w domu bób jadło się bez dodatków, dlatego nie wiem jak się do tego zabrać.
Asia, drogi są dwie, jedna prostsza, a druga nieco bardziej czasochłonna.
Prostsza jest taka, że bób krótko gotuję, a w międzyczasie siekam czosnek i pietruszkę. Na dnie patelni rozgrzewam oliwę, podsmażam czosnek, dodaję bób i wszystko razem smażę przez 3 – 5 minut, na sam koniec dodając pietruszkę i sporą szczyptę pieprzu.
Metoda bardziej skomplikowana wymaga nacięcia skórek bobu po jego ugotowaniu, następnie dodania oliwy, czosnku, pietruszki oraz ewentualnie skórki cytrynowej i natarcia ziaren. Tak przygotowany odkładam do lodówki na kilka godzin, a nawet na dwa dni 🙂
Brzmi super. Dziękuję!
To najpyszniejsza pasta z bobu jaką kiedykolwiek jadłam. Co rok czekam na młody bób, żeby ją zrobić. W zeszłym roku zamroziłam jego zapasy, ale z mrożonego to już nie to… zdecydowanie lepiej smakuje pasztet 🙂
Zrobiliśmy dziś i wyszło pysznie! Mało co zostało! Ostatnio przerabiam temat z bobu w różnych przepisach m.in ten po libańsku z nowej książki i jestem zachwycona. Bardzo dziękuje! Jest pysznie!
pasta po prostu doskonała, właśnie zrobiłam, zajadam się i jestem zachwycona 🙂
A można zamrażać juz zrobioną pastę? Wyszło mi trochę za dużo.
Czy można zamiast koperku użyć natki pietruszki i/lub bazylii? 🙂
Pietruszka z czosnkiem i cytryną będzie super 🙂
Rewelacja! Właśnie się zajadam pysznościami♡