Panie i Panowie, żar leje się z nieba! A najlepszym remedium na upały są chłodniki, o czym wiedzą doskonale mieszkańcy wszystkich krajów, w których podczas lata doskwierają wysokie temperatury. Bułgarzy walczą ze skwarem przy pomocy taratoru, Hiszpanie sięgają po gazpacho, a Koreańczycy po kongguksu.
Nad Wisłą przywykliśmy do chłodników na bazie kefiru lub maślanki, tymczasem na chłodnikowej mapie świata można znaleźć wiele różnych, inspirujących wegańskich przepisów. Do najbardziej znanych na pewno należy hiszpańskie gazpacho, czyli zimna zupa z pomidorów i chleba, jednak równie orzeźwiające jest andaluzyjskie białe gazpacho, zwane ajo blanco. W każdym mieście przygotowuje się je trochę inaczej, ale główne składniki to migdały, czosnek i winogrona, które uciera się z wodą, a na koniec zmienia w emulsję dodając oliwę. Och, jakie to jest pyszne! W Rosji na straży temperatur stoi okroszka, czyli chłodnik przygotowywany na bazie kwasu chlebowego – chociaż tradycyjnie serwuje się go z mięsem, to pomysł na wykorzystanie kwasu chlebowego sprawdzi się w każdym jarskim domu. A jakby tego było mało narodowy chłodnik Koreańczyków jest zupełnie przypadkiem wegański i uwielbiany przez wszystkich mieszkańców półwyspu – tłuste, domowe mleko sojowe serwuje się z cienkim ryżowym makaronem i mnóstwem czarnego sezamu. Dlatego czerpiąc z różnych tradycji i kuchni świata od kilku dni wciąż chłodzę się kokosowym chłodnikiem z kalarepy – chrupiącym, pikantnym i rozbrajająco kremowym. Chłodnikożercy wszystkich krajów, biegnijcie po kokosowe mleko i kalarepy!
Tak się cieszyłam na ten chłodnik. ale niestety zupa wyszła mdła, a mleko kokosowe się zważyło… Dziś jest niesmaczna.
…zwarzyło Ci się mleko w chłodniku?
Można dodać również liście kalarepy czy tylko bulwę :)?
Zrobiłam, zjadłam i potwierdzam – pyszne!
Szybko i smacznie, czyli tak jak lubię
Super połączenie i świetna propozycja. 🙂 A jakie inne mleko roślinne będzie w tym połączeniu równie dobre? Migdałowe? Ryżowego z racji diety z niskim indeksem glikemicznym nie możemy. 🙂
Pomysł świetny, ale powiedz proszę – czy mleko kokosowe się z powrotem nie rozwarstwia? (chodzi mi o to, że gdy spokojnie mieszka sobie w puszce, to rodziela się na tłuste i nie tłuste – czy nie rodzieli się z powrotem?) z góry dzięki za odpowiedź!
Raczej nie zdąży 😉 Jeżeli poleży dłużej to może zacząć się rozwarstwiać, ale takie dobre chłodniki znikają w oka mgnieniu!
Ludwika, jeśli poleży kilka dni w lodówce to pewnie tak, ale dwa dni wytrzymuje idealnie. Warto dlatego jest ubić mleko blenderem, wtedy nie ma szansy, aby podzieliło się na warstwy 🙂
Marto mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale dla mnie smakowo to jedna wielka porażka. No dawno mi tak coś nie smakowało… Nie chcę nikogo zniechęcać, więc próbujcie sami, ja jednak zostanę przy chłodniku mojej mamy 😉 PS za to za krem z buraka z mlekiem kokosowym dałabym się pokroić! PS2 robię nutellę! taka wegańska idzie w cycki, prawda? 😀
Kasia! <3
Napisz co w chłodniku Ci nie smakowało, a może znajdziemy powód – w smaku ten chłodnik nie wiele różni się od klasycznego na maślance, a jeżeli dodatkowo lubisz buraczkową zupę z kokosowym mlekiem to wręcz nie ma szans, żeby nie smakował! Jakiego mleka kokosowego użyłaś? Czy ubijałaś wszystko w blenderze kielichowym?
XXX
Ubijałam 😉 i mleko z Rossmanna, co by skład był przyzwoity. Hmm… wydaje mi się że może za dużo dałam szczypiorku? Bo wrzuciłam go do garnka, ze wszystkim 😛 I tak postał sobie… Albo za mało cytryny? Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz! <3
Kasiu, mam tak samo. Właśnie jem chłodnik i szczerze mówiąc średnio przechodzi mi przez gardło. To moje pierwsze do niego podejście, ale zapewne ostatnie.
Dość dawno nie komentowałam, ale niestety, przyłączam się do grona niezadowolonych. Mleka zmiksowane w blenderze po 1/2 h rozwarstwiły się na (nie apetycznie wyglądającą) część tłustą z farfoclami oraz wodę. Smak tym samym pozostawia wiele do życzenia, mdły, miejscami tłusty.
Szkoda mi składników, bo mogłam je inaczej wykorzystać.
Mnie też nie smakowało. Ten chłodnik nawet z daleka nie przypomina klasycznego na maślance. Spróbowałam, odłożyłam do lodówki i wywaliłam po kilku dniach.
Super pomysł, smakowało mi bardzo. Pierwszą miseczkę zjadłam z mięta, ale trochę to połączenie kokosa i mięty za bardzo mi się deserowo kojarzyło,więc kolejna była bez, za to z czarnuszką i ona zrobiła tej zupce dobrze..oczywiście wszystko jest kwestią gustu. Nie można przyrównać tej propozycji do botwinkowego chłodnika na maślance, bo to jest coś zupełnie innego:) Na marginesie, sądzę że w przypadku rodzaju dań bardzo ważna jest jakość i smak użytego mleka. To z Rossmanna wylądowało w kąpieli mojego synka, nie byłam w stanie przełknąć 😉 Marta, pozdrawiam i dzięki
A ja mam takie pytanie. Nie przeszkadza Ci, że te wszystkie roślinne niby mleka to w gruncie rzeczy produkty wysoko-przetworzone, czyli raczej niezbyt zdrowe? Coca cola to może nie jest, ale do naturalnego produktu spożywczego to chyba mają daleko?
Wszystkie mleka roślinne można zrobić samemu w domu, czasem nawet z surowców z własnego ogrodu, np. z orzechów. Natomiast organiczne konopie, ryż czy migdały są u nas łatwe do kupienia. Soi, nawet organicznej, nie polecam natomiast spożywać w żadnej postaci – jest ona elementem tzw. SAD GAS. A te mleka ze sklepu faktycznie nie nadają się do niczego nawet, jeśli pochodzą ze sklepu z ekologiczną żywnością.
Jakiego mleka kokosowego w puszcze używasz?
Real Thai albo z Rossmana!
dzieki 🙂 Real Thai nie znałam a jest w kuchniach świata
Czym zastąpić mleko roślinne? Nie jestem weganką, ale zwykłe mleko w tym przepisie wydaje mi się trochę dziwne…