Rozrzucone na Oceanie Atlantyckim Wyspy Kanaryjskie są jedną z najpopularniejszych turystycznych destynacji. Nic dziwnego, w końcu nad Kanarami przez cały rok świeci słońce, a łagodny oceaniczny klimat sprzyja odpoczynkowi na rozlicznych plażach oraz korzystaniu z wielu turystycznych atrakcji. Wyjątkiem jest malutka wysepka El Hierro, na którą nie docierają niemal żadni turyści. Na szczęście mi się udało.
El Hierro to najmniejsza i najbardziej oddalona wyspa z całego archipelagu – nie kursują na nią wycieczkowe promy, nie ma tam hoteli, ani nocnych barów. I w przeciwieństwie do reszty Wysp Kanaryjskich jest prawdziwym wegańskim rajem – nie chodzi mi o oferty tutejszych restauracji, których na całej wyspie jest zaledwie kilkanaście, a o to, co można zjeść na licznych farmach i plantacjach. A wiem co mówię, bo właśnie na jednej z takich farm zamieszkałam na tydzień, gdzie jadłam i gotowałam z tego, co rosło na polu za oknem pod okiem właścicielki uprawy. I były to jedne z najsmaczniejszych lekcji w moim życiu!
Wyspa El Hierro pełna jest upraw ekologicznych warzyw i owoców, które rosną na niedużych przydomowych polach, a następnie stamtąd sprzedawane są do kooperatyw funkcjonujących na wyspie. Najbardziej charakterystyczne dla wyspiarzy z El Hierro są wszechobecne uprawy bananów, papai, ananasów i awokado – wszystkie te owoce rosną tutaj niemal przez cały rok, ponieważ na wyspie temperatury wahają się jedynie między 18 a 25 stopniami. W każdym przydomowym ogrodzie rośnie przynajmniej kilka drzewek, a wzdłuż oceanu ciągną się większe plantacje owoców i warzyw. Nawet przechadzając się ścieżkami w miasteczku można bez trudu zerwać dojrzałą papaję z gałęzi zwisającej nad głową lub natknąć się na spadające na chodniki owoce; a awokado je się do wszystkich posiłków, wyskrobując łyżeczką z twardej skorupki i obsypując jedynie szczyptą soli. A jeśli ktoś ma ochotę, może zerwać z ogrodu limonkę i skropić tłusty miąższ kilkoma kroplami kwaśnego soku.
Jednak największą dumą mieszkańców wyspy jest gofio, czyli mąka z prażonej kukurydzy, pszenicy lub innych zbóż. Gofio używa się do przyrządzenia niezliczonej ilości deserów, słodyczy, zup, a nawet dań wytrawnych – ale zdecydowanie warto zacząć od crema de gofio, czyli słodkiego waniliowego musu zagęszczonego prażoną mąką. Zanim sięgniecie po jakiekolwiek danie z dodatkiem gofio pamiętajcie jednak, że dla mieszkańców El Hierro to coś więcej niż mąka – gofio jest symbolem lokalnej kuchni i wyznacza kulinarną tożsamość wyspiarzy. Ma dla mieszkańców El Hierro takie znaczenie, jak słynne papas arugadas dla wszystkich Kanaryjczyków. Papas arugadas, czyli pomarszczone ziemniaczki to najbardziej charakterystyczna potrawa Wysp Kanaryjskich – są to malutkie ziemniaki, gotowane w mundurkach w wodzie z bardzo dużą ilością gruboziarnistej soli, lub po prostu w wodzie z oceanu. Kiedy rozgryzie się białą, słoną skórkę dochodzi się do miękkiego wnętrza ziemniaka, którego koniecznie trzeba od razu zanurzyć w sosie mojo, który zawsze podaje się do ziemniaków. Może to być mojo rojo, mojo verde lub jedna z wielu innych wariacji na temat tego tradycyjnego, pikantnego sosu. O sosach mojo można napisać wiele książek, bo są podstawą kuchni kanaryjskiej – serwuje się je do niemal wszystkich potraw, a każda gospodyni robi go trochę inaczej i najczęściej przechowuje w wielkim słoju na środku kuchni. A dodatkowo sosy mojo są od wieków całkowicie wegańskie: przygotowuje się je z papryczek chili i czosnku, które rozciera się na pastę; a następnie dodając wodę i oliwę zmienia w gęsty, zawiesisty sos.
Aby dostać się na El Hierro, należy najpierw wylądować na Gran Canarii lub na Teneryfie, skąd można złapać statek lub samolot na tą malutką wysepkę. A w przepełnionych turystycznymi restauracjami kurortach wegetariańskie jedzenie jest bardzo trudne – w większości knajpek po prostu zjecie jedynie sałatkę lub papas arugadas, a jeśli spytacie o bezmięsny posiłek obsługa zaoferuje kurczaka lub tuńczyka. Ale jak wiadomo, nie ma rzeczy niemożliwych – dlatego poniżej przygotowałam listę bardzo smacznych adresów w Las Palmas na Gran Canarii, które uczyniły bycie weganką w Las Palmas cudownym przeżyciem.
- Racimo16, Lucas Fernández Navarro 55, Las Palmas: najpyszniejszy przyjazny wegetarianom i weganom adres w całym Las Palmas. To typowe bistro, które codziennie serwuje inne dania z krótkiego menu – do wyboru jest zawsze jedna opcja mięsna lub rybna, a jedna wegańska. Wszystkie dania przygotowane są z ekologicznych produktów, dodatkowo obiad można popić wspaniałymi, biodynamicznymi winami. W dodatku za zestaw lunchowy składający się z dwóch dań oraz deseru zapłacicie jedynie 9,90 € – jako danie główne może wystąpić na przykład ciecierzycowy burger w jabłkowym sosie, tofu w sosie paprykowym, a nawet wegańska frittata. Warto odwiedzić to bistro również w weekend, kiedy pojawia się specjalne menu, ceny są wtedy nieco wyższe, ale jest w czym wybierać!
- El Allende, Domingo J. Navarro 16, Joaquín Costa 14 lub Avenida Marítima 2, Las Palmas: najmodniejszy tapas bar w Las Palmas, który serwuje tradycyjne tapas w nowoczesnym i interesującym wydaniu. Z ich karty można skomponować prawdziwą wegańską ucztę – hummus z wędzoną papryką, grillowane warzywa, frytki z bakłażana z syropem daktylowym, a do tego gorące, chrupiące pieczywo. Dobrze przyjść tutaj uzbrojonym w cierpliwość, bo na stolik trzeba chwilę poczekać – za to kiedy już wejdziecie do środka nie będziecie żałować ani minuty oczekiwania. Na obiad wydacie tutaj około 25 € za osobę.
- El Herreño, Calle de Mendizábal 5, Las Palmas: restauracja serwująca tradycyjne kanaryjskie potrawy, szczególnie te z wyspy El Herreño, w nieco trącącym myszką wnętrzu sprzed kilkudziesięciu lat. Można tu spróbować wszystkich najważniejszych i najbardziej tradycyjnych kanaryjskich dań, a z obszernej karty łatwo wybrać coś wegetariańskiego lub wegańskiego. Na początek warto spróbować zwłaszcza grillowanych pimeñtos padron, do tego papas arugadas i świetnych sałatek, a jako danie główne wegańska paella. Wszystko to dzieje się w retro wnętrzu z widokiem na ogromną kuchnię, podawane przez obsługą kelnerską jak z dawnych filmów. Najecie się tu już za 8 – 10 €.
- Zoe Food, Domingo J. Navarro 35, Las Palmas: jedyna wegetariańska restauracja w całym Las Palmas, która od kilku lat skupia wszystkich miejskich wegan i wegetarian. To również niemal jedyne miejsce, gdzie można zamówić kawę z mlekiem sojowym i wypić ekologiczną herbatę. Jadłospis Zoe Food jest krótki, można tu zjeść proste i szybkie dania jak bajgle z tempehem, zupy, owsianki lub tacos ze smażonym tofu. Dobre miejsce na śniadanie, ale na obiad lepiej wybrać inną restaurację – serwowane dania są niewielkie i aby się porządnie najeść, trzeba byłoby wydać fortunę. Ceny za porcję od 6 do 10 €.
Już niedługo spodziewajcie się na blogu przepisów, które poznałam podczas tej podróży – będzie się działo!
Marta
A na te ziemniaczki też będzie przepis? Jadłam je i uwielbiam!!!!!!
Pięknie i egzotycznie, a u mnie dzisiaj swojsko – Twój doskonały pasztet warzywny:) pozdrawiam i czekam na nowe przepisy:)
Pięknie! Zazdroszczę wczasów, bo mnie chyba wakacje do czasu wyboru specjalizacji nie czekają, w każdym razie nie takie z prawdziwego zdarzenia 😉 Piękne foty i baaaardzo zachęcające opisy i zdjęcia. Może to będzie punkt, który obiorę, gdy uda mi się wreszcie ruszyć;)
Ceny też bardzo, bardzo przyzwoite 🙂
Ach, rozmarzyłam się – przypomniały mi się te cudowne kanaryjskie banany i inne pyszności:) Zazdraszczam nieco wyprawy, zwłaszcza po zerknięciu na ceny, zachęcające mocno. Pozdrowienia!
Cudnie! Czekamy na przepisy! Baw się dobrze 🙂
Niesamowite miejsce!
Czy beda jakies przepisy z gofio?bo niedawno na Kanarach bylam i przywiozlam gofio ale juz przepisu nie:)
Zobaczymy 😉
Moje marzenie 🙂 Jedzonko wygląda ciekawie.
to z pewnością musiała być wspaniała podróż! tyle pysznych rzeczy, tyle widoków, ten klimat… 🙂 już nie umiem doczekać się przepisów! 🙂
A schabowy i tak najlepszy w Polsce :-))
Marto- jakimi liniami lotniczymi leciałaś? I czy dużo wcześniej kupowałaś bilety? Ciężko mi uwieżyć, że były takie tanie 😀
Szukałam biletów przez wyszukiwarkę http://www.superlot.pl 😉
Mnie natomiast trudno uwieRZyć, że można aż takie błędy ortograficzne popełniać.
Anonimowy, czy tak jak ja ubóstwiasz schabowy? ;-)))
Niedowierzającemu anonimowi przypadłość dysortografii nie przyszła do głowy? I co, pisanie "rz" zamiast "ż" robi z kogoś lepszego czy gorszego człowieka? Zasady są po to, żeby je łamać.
Aż ślinka cieknie na widok tych wszystkich pyszności :). Wspaniała wyprawa :).
Musi być przepięknie i przepysznie!
Życie na plantacji bananów to musiało być coś! Zazdroszczę 🙂
Też chciałam odwiedzić plantację bananów będąc na Wyspach Kanaryjskich. Szkoda, że nie jestem taka obrotna i mi się nie udało. A będąc na Teneryfie nie musiałam się za bardzo martwić o jedzenie, bo hotel serwował mnóstwo pysznego jedzenia na każde podniebienie, były lokalne przysmaki, owoce, sałatki, makarony, soki, stanowisko z daniami wegetariańskimi (co najmniej 4 dania do wyboru) i codziennie coś innego. Ale czasem jadłam lunch w różnych miejscowościach i zawsze trafiałam na jakieś lokalne pyszności w sam raz na upał i dla wegetarianki 🙂
Pozdrawiam!
Taki koszt wyjazdu na Wyspy Kanaryjskie, w dodatku na tę najdzikszą… Naprawdę, szacunek za kreatywność i organizacyjny zmysł. Zwłaszcza z farmą bananów 😉 Oni tam na bieżąco przyjmują gości czy z tym noclegiem to jednak zrobili wyjątek?
Widok na ocean: bezcenne! 🙂
Marto, jak zorganizowałaś pobyt/noclegi na farmie? znalazłaś przez internet czy może przez znajomych..? czy właściciele mają może stronę internetową? i czy oferują również wyżywienie?
będę wdzięczna za informacje bo też marzy mi się wyjazd w bardziej dzikie rejony wysp
Marto, byłabym również bardzo wdzięczna za podanie namiaru na farmę.
Pozdrawiam serdecznie
Ha, teraz El Hierro będzie wegańskim kurortem! Wszyscy zachęceni zdjęciami owoców zaraz zaczną rezerwować przeloty 🙂
nie ma tam hoteli….'prosze http://www.lonelyplanet.com/canary-islands/el-hierro/hotels/balneario-pozo-de-la-salud
Jasne, że jest tam kilka pensjonatów i miejsc noclegowych, ale nie ma tam hoteli i kurortów jak na pozostałych wyspach – z prywatnymi plażami oraz innymi luksusami. Dodatkowo z ciekawostek na El Hierro znajduje się najmniejszy hotel na świecie! 🙂
http://www.uniqhotels.com/smallest-hotel-in-the-world-hotel-punta-grande
Hola Marta 🙂 Masz zdecydowanie rację, na El Hierro nie ma hoteli all inclusive i typowych kurortów, które na innych wyspach powstały po to, by kwaterować turystów, miejscowości, w których są tylko hotele, plaże i międzynarodowe restauracje. Pensjonaty i hoteliki na El Hierro znajdują się w miasteczkach lub wioskach, w których mieszkają Kanaryjczycy. Typowych ośrodków turystycznych nie zbudowano też na La Gomerze, jest tam wprawdzie parę większych hoteli, lecz znajdują się one w miejscowościach, które istniały, zanim pojawiły się hotele. Co do prywatnych plaż, to nie ma ich na żadnej z Wysp Kanaryjskich, ponieważ zabraniają tego przepisy (tzw. Ley de Costas). Więc nawet plaża przy najbardziej okazałym hotelu 5*, która może sprawiać wrażenie prywatnej, jest publiczna i bezpłatna, a hotel zobowiązany jest udostępnić do niej drogę.
Co do wegańskiego jedzenia w restauracjach na Wyspach Kanaryjskich, to tak jak piszesz, prawie go tam nie ma. Może wynikać to z faktu, że czasami mówi się tam, że Kanaryjczyk ma smaczne warzywa i owoce codziennie w domu, z własnej działki lub od rodziny, więc jeśli już idzie zjeść do restauracji, to na rybę, owoce morza lub mięso :-). W dużych miastach, w restauracjach z kuchnią autorską jest trochę lepiej. Dobrym miejscem do poszukiwań jest Calle Noria w Santa Cruz de Tenerife, to zagłębie nowej kuchni kanaryjskiej.
Jeśli będziesz kiedyś na La Palmie (polecam, bo to też jeszcze nie do końca odkryta wyspa), wegańską potrawę potrafi wyczarować Sabina w Restauracji La Vitamina w Los Llanos de Aridane, Polka, która prowadzi lokal razem z Kubańczykiem. Pozdrawiam, Joanna
Bardzo się cieszę, że wreszcie ktoś docenił zalety ekologicznej kuchni naszej ulubionej z kanaryjskich wysp :-). Tak smacznego ananasa jak na El Hierro nie udało mi się zjeść nawet w Peru podczas sezonu na te owoce.
El Hierro to idealna destynacja dla osób lubiących gotować, nie trzeba przy tym rezygnować z plażowania – przy kilku kąpieliskach na wyspie przygotowano stanowiska piknikowe z kamiennymi grillami, na których można sobie przyrządzać swoje ulubione dania. I nawet drewno do grilla jest przygotowane…
Jeśli ktoś jednak nie planuje podczas urlopu gotować, nie brakuje na wyspie restauracji, w samym regionie La Frontera/Tigaday jest ich 10, w gminie Valverde będzie prawie 30, w El Pinar z 10. Część z nich to malutkie rodzinnie, prowadzone lokaliki, do których trafiają warzywa prosto z przydomowego ogródka. Jedną z ciekawszych jest La Pasada w miejscowości Guarazoca, która poza smaczną i niedrogą kuchnią oferuje widoki na wyspy La Gomerę i La Palmę. Zwolennicy kuchni kreatywnej i interesującej architektury koniecznie powinni odwiedzić zaprojektowaną przez lanzaroteńskiego architekta Casara Manrique restaurację w punkcie widokowym Mirador de La Pena.
Pozdrawiam i życzę interesującego dalszego plażowania, Joanna
Joanna, dzięki za wspaniałe rekomendacje! To prawda, że na wyspie jest kilka restauracji, ale niestety w większości nie da się zjeść nic wegetariańskiego ani wegańskiego. Jedynie w Casara Manrique udało mi się spróbować kilku sałatek oraz zup, dodatkowo w kilku knajpach w Velverde. Wszystkie wyspiarskie miejsca serwują głównie owoce morza oraz mięso 😉
XXX
Marta
Hola Marta, piękne zdjęcia i bardzo ładne opisy… trochę z nich wynika że El Hierro to taki eko, owocowy, zapomniany przez cywilizację raj 😉 ciekawe jak różne są punkty widzenia… napisałam komentarz pod jednym z twoich instagramowych zdjęć, szkoda, że się nie udało spotkać, bo na pewno miałabym dla Ciebie kilka ciekawych wskazówek. Mieszkam tu (Gran Canaria) dopiero dwa lata ale już zdążyłam się zorientować że moje marzenia o wiecznie dostępnych dojrzałych owocach, i dużo łatwiejszego niż w Polsce życia na wegańskiej, a w większości raw diecie (ta, bez odpowiedniej temperatury i lokalnych, cały rok sprzedawanych owoców jest bardzo trudna) wcale nie będzie łatwe w realizacji… niestety właściwie wszystkie uprawy traktuje się tu nawozami chemicznymi (Hiszpania ogólnie jest dość nieświadoma w swej polityce rolniczej), a owoce bardzo często zrywa i sprzedaje się zielone… (Tak, nawet tu, gdzie transport z plantacji do warzywniaka to najwyżej kilkadziesiąt kilometrów, takie są dyrektywy) Oczywiście są wyjątki, na Gran Canarii również można się znaleźć na owocowej eko grance, jeść sobie prosto z drzewa… np. jedno z takich miejsc to La Zanahoria, co do restauracji i barów w Las Palmas, to tak jak piszesz nawet wegetariańsko jest zjeść trudno, a większość potraw jest smażonych i w związku z tym dość ciężko strawnych 🙁 Jestem bardzo ciekawa przepisów, które ze sobą przywiozłaś, bo kuchnia kanaryjska jest bardzo mięsożerna i smażona.. wspomnienia jak widać przywiozłaś piękne i to jest chyba najważniejsze!! 🙂 Pozdrawiam serdecznie (btw. piszę się papas arrugadas i pimientos de Padrón, a architekt Manrique miał na imię César… i nie jest to restauracja) Dominika.
Co za rewelacyjne miejsce, zwłaszcza teraz zimą, kiedy w Polsce ciężko kupić dobre, ekologiczne owoce i warzywa. Chyba się wybiorę 🙂
Aj, najbardziej zazdroszcze papai!!! Czekam z wielka ciekawoscia na Twoje przepisy, zwlaszcza jesli bedzie cos z gofio, nadal po powrocie z wysp mamy kilka kilogramow gofio, ktore glownie uzywamy do zageszczania zup i do rozgniecionych bananow:) pozdrowienia
Rozmarzyłam się… Te wszystkie smaki, owoce, widoki… Zazdroszczę 😉
O rety, chyba idę się spakować…
Pani Marto, a ja chciałam Pani z całego serca podziękować za Pani fantastycznego bloga. Trafiłam na niego po przeczytaniu artykułu w "Twoim Stylu", kiedy szukałam przepisu na coś fajnego z kalarepy. Znalazłam cudowne curry i tak się zaczęło. Nie jestem weganką, ale uwielbiam dania z warzyw i owoców i mam dostęp do dobrych, ekologicznych, więc bardzo często sięgam po Pani przepisy i prawie zawsze jest to strzał w dziesiątkę. Uwielbiamy Pani pasztety, smalec, cudowne zupy, szczególnie krem z kalarepy z olejem koprowym. Pod choinkę dostałam od męża Pani książkę. Spróbowaliśmy już zupy z brukselki i jabłek, i placuszków z cukinii. Pycha! A dziś zrobiłam burgery i … nie mogę przestać ich jeść. To pierwsze danie z buraków (poza kiszonym barszczem), które mi smakuje! Na pewno sięgnę po kolejne Pani przepisy. Życzę wielu inspirujących podróży i wiele świetnych pomysłów na kolejne potrawy. Agnieszka z rodziną PS. Czy mogłaby Pani podać źródło sosu sojowego bez GMO?
przeciez przepis na burgery z buraków nie jest Marty.. wiele przepisow na blogu to troche pozmieniane przepisy z innych miejsc..
Gotowanie to sztuka kompozycji, większość przepisów jest wielokrotnością powtórzeń i emanacji tych samych utworów. Niesłychanie rzadko obecnie odkrywa się nowe połączenie. Autorstwo kryje się detalach, proporcjach, niuansach, w "trochę pozmienianiu". Marta jest świetna zarówno jako wirtuozka, jak i eksperymentatorka oraz propagatorka. Najistotniejsze – ma swój styl.
Aaa! Awokado ze szczyptą soli i sokiem limonki wyjadane łyżeczką ze skorupki! Genialne w swojej prostocie, nie wiem, czemu wcześniej na to nie wpadłam 😉 Właśnie przetestowałam, jest znakomite, czegoś takiego było mi trzeba na dzisiejszy wieczór. Dziękuję 🙂 I z niecierpliwością czekam na przepis na ziemniaki i sos mojo 🙂
Witaj Marto 😉 już od jakiegoś czasu systematycznie bywam na Twoim blogu.. Przepisy super i te zdjęcia…. palce lizać. Tak się jakoś złożyło, że jutro lecę do Las Palmas 😀 dlatego też muszę za ten post podziękować: serdeczne dzięki za takie wpisy i za kulinarne poszukiwania.
Pozdrawiam gorąco 🙂
Hey Marta! Napisalas tak smaczny i zachecajacy post, ze skusilo mnie, zeby wybrac sie w marcu wlasnie na Kanary 🙂 te wyspy kojarzyly mi sie dotad bardzo turystycznie, ale jak widac moze byc inaczej. Czy moglabys podac namiary na te plantacje bananow???Cetnie bym sie w takim miejscu zatrzymala 🙂 z gory dziekuje!
Niesamowite, zastanawiałem się co jedzą weganie, a tu tyle fajnych i smacznie wyglądających rzeczy : D pozdro !
Marto, wpadam czesto na Twojego bloga i nie wiem jakim cudem pominelam ten post! Bylam na teneryfie (Los Cristianos) 2 tygodnie temu i bardzo smakowala mi tamtejsza kuchnia, w szczegolnosci te ziemniaczki z sosem mojo, wiec nie moge sie doczekac Twojego przepisu 🙂 Na teneryfie wynajelam mieszkanie i raz gotowalam a raz szlismy do restauracji czy kafejki 🙂 Kelnerzy troche byli zmartwieni, gdy mowilam im, ze szukam dan bez sera, mleka, jajek i miesa ale chyba uwazali, ze mam jakas straszna alergie, bo bardzo mnie zalowali 😉 w restauracjach znalazlam duzo dan: paelle wazywna (weganska), salatki, makarony itp, a nawet pyszna pizze bez sera 🙂 Jedzenie jest tak tanie i swierze, ze z przyjemnascia gotowalam 🙂 z wegetarianskich-weganskich miejsc polecam SOPA w Los Cristianos pyszna latte z mlekiem sojowym i bardzo fajny bufet :). Bardzo spodobaly mi sie wyspy kanaryjskie i bardzo zainteresowala mnie tak plantacja ekologiczna, na ktorej bylas, czy moglabys mi przeslac wiadomosc z namiarami? Bardzo chcialabym sie tam wybrac moze jeszcze w tym roku 🙂 Serdecznie pozdrawiam Marysia x