Wegańska Gruzja


Są krainy, które słyną z dobrej kuchni, jednak przypadkowy wegetarianin lub weganin może umrzeć tam z głodu. Są też takie, które nie szczycą się kulinarną sławą, ale za to są najlepszym kierunkiem bezmięsnych podróży. Ale jest też kilka takich miejsc, które oprócz tego, że są stolicą wyśmienitego jedzenia i wina, są też prawdziwą mekką jarskich smakoszy. Jednym z takich miejsc jest Gruzja.

Pierwszy raz byłam w Gruzji pięć lat temu. Spędziłam tam ponad miesiąc jeżdżąc po całym kraju, opychając się pieczonymi bakłażanami, kiszonymi pomidorami i gulaszami z czerwonej fasoli. Nauczyłam się robić przyzwoite chaczapuri; dowiedziałam się, jak ulepić dobre khinkali; piekłam chleby w piecu, żeby cokolwiek zjeść; gotowałam sosy i robiłam swoje pierwsze masła orzechowe. Jednym słowem wiele zjadłam i nauczyłam się bardzo dużo, ale wiedziałam, że muszę jeszcze kiedyś tam wrócić – bo gruzińska kuchnia, to jedna z najciekawszych i najlepszych wegetariańskich i wegańskich kuchni jakie istnieją.

Najbardziej znanym jarskim daniem w gruzińskiej kuchni jest bez wątpienia chaczapuri, czyli płaski placek z mąki pszennej nadziewany lokalnym serem. Można kupić go na każdym straganie, w każdej piekarni oraz spróbować w większości restauracji. Występuje w wielu odmianach, nieco innych w zależności od regionu, ale najpopularniejsze jest chaczapuri imeryjskie, chaczapuri mingrelyjskie oraz w końcu najbardziej okazałe chaczapuri adżaryjskie. Te dwa pierwsze to po prostu cienkie placki z okruchami sera w środku, za to trzecie ulepione jest na kształt łódki, w środku której wbite jest jajko i okruchy sera. Tuczące, ciągnące i dostępne na każdym rogu.

Pozostałe bezmięsne dania w kuchni gruzińskiej – a jest ich sporo – są nie tylko wegetariańskie, ale też…wegańskie! Wszędzie z łatwością zjemy kchinkali, czyli miejscowe pierogi z cudownie zawiniętym czubkiem – zawsze do wyboru oprócz wersji mięsnej, jest ta z ziemniakami lub z grzybami. Węzeł na końcu pierożka służy do złapania go dwoma palcami i zjedzenia pieroga przy pomocy rąk – ważna jest wprawa i dobry chwyt, aby zawartość nie wylała się nam na talerz. Następnie węzełek zostawiamy na talerzu i jemy kolejne pierogi, nie pożerawszy ciasta z czubka pieroga. Dlaczego tak się dzieje? Wersji jest wiele: podobno dzięki temu liczy się, ile kto zjadł pierogów; inni mówią, że to niegrzeczne; jeszcze inni, że to przynosi pecha. Ja jednak wierzę swojej nauczycielce w lepieniu khinkali, która na moje pytanie o powód pozostawiania węzła odpowiedziała bez wachania: A ty durok? Eta nie nada kuszać, potomu szto eta surowyj! 

Jednak największą ucztą są wszystkie niezliczone warzywa przygotowywane przez Gruzinki – w przeciwieństwie do kuchni polskiej, w kuchni gruzińskiej warzywa piecze się, opala, smaży, grilluje, dusi, miksuje i uciera, a nie tylko gotuje. W każdym domu zjemy inną wariację na temat adżapsandału czyli gulaszu z pieczonych bakłażanów, papryk, pomidorów, a czasem też ziemniaków. Istnieje też kilkanaście rodzajów adżiki czyli sosu z pieczonych warzyw, doprawionych suto chili i kolendrą. A jeśli znudzi się wam adżika zawsze możecie sięgnąć po jeden z grona innych gruzińskich sosów, niemal wszystkie są wegańskie, a już z pewnością mój ukochany sos naszarab z granatów, śliwkowy tkmeli i orzechowy sos bazhe. Do degustacji sosów świetnie nadaje się gruzińskie pieczywo – delikatne chleby lawasz, sycące placki lobiani faszerowane czerwoną fasolą oraz ciężkie i gliniaste (bezglutenowe!) kukurydziane bułki.

Prawdziwe wegetariańskie mistrzostwo gruzińskiej kuchni można zobaczyć w sztuce robienia pkhali, czyli misternych małych kąsków warzyw faszerowanych pastą z orzechów włoskich. Najpopularniejszy w tej wersji jest bakłażan, jednak można spotkać też opalone papryki, ugotowane kalarepy, cukinie, sałaty i kapusty.  Moją ulubioną odmiana pkhali nie są te, gdzie wnętrze warzyw jest nadziane; ale te, gdzie uciera się wszystko razem i lepi w małe, zgrabne kulki. Najczęściej w tej roli występuje szpinak, botwina, a nawet całe buraki – jeśli nie możecie sobie tego wyobrazić to o nic się nie martwcie, przepis niedługo będzie na blogu.

Oprócz wielu przystawek, przekąsek i sosów zawsze na podorędziu są też lobio, czyli różne wegańskie dania z czerwonej fasoli. Chociaż nazywają się tak samo, czasem może to być zupa, czasem gulasz, a czasem podawana na zimno pasta do chleba. Dla mnie lobio jest zbyt sycące (gruzińskie gospodynie i restauratorzy nie uznają małych porcji), ale dla mojego faceta to strzał w dziesiątkę – zawsze nie otwierając nawet jadłospisu zaczynał od pytania o lobio. Jeśli gościcie u kogoś w domu i uprzedzicie gospodarza, że nie jecie mięsa, to również prawie na pewno przygotuje dla was między innymi lobio.

Oczywiście będąc w Gruzji nie próbujcie pytać o dania wegetariańskie, ani tłumaczyć, czym jest weganizm – dla ułatwienia lepiej jest mówić o daniach postnych. Nie szukajcie też kawy z mlekiem sojowym, ani wegańskich barów: wejdźcie to restauracji, gdzie widzicie największą kolejkę miejscowych i zamówcie jedno z wymienionych przeze mnie dań, do tego czarną kawę z tygla, a na deser suszone owoce. Po jedzeniu możecie zastanowić się jak to możliwe, że kraj, w którym mało kto wie czym jest wegetarianizm, serwuje jedną z najlepszych wegetariańskich oraz wegańskich kuchni na świecie.

XXX
Marta

Lot Warszawa – Kutaisi – Warszawa: 300 pln
Nocleg: 30 pln – 50 pln
Bilet autobusowy z jednego końca Gruzji na drugi: 15 pln
Chaczapuri na ulicy: 1 – 2 pln
Duża miska lobio: 4 – 6 pln
Khinkali w restauracji:  0,7 – 1 pln za sztukę
Kawa: 2 – 3 pln
Kolacja na dwie osoby z butelką wina w restauracji: 60 – 90 pln

Piekarnia najlepszego chaczapuri, przy kuchennym blacie sam mistrz

Piekarnia najlepszego chaczapuri, przy kuchennym blacie sam mistrz

To właśnie pierożki kchinkali podawane z świeżymi ziołami - te wydłużone nadziane są ziemniakami, te okrągłe mają w środku grzyby

To właśnie pierożki kchinkali podawane z świeżymi ziołami - te wydłużone nadziane są ziemniakami, te okrągłe mają w środku grzyby

Pkhali z bakłażana, czyli smażony bakłażan nadziany pastą z orzechów włoskich. Pestka granatu na szczycie obowiązkowa

Pkhali z bakłażana, czyli smażony bakłażan nadziany pastą z orzechów włoskich. Pestka granatu na szczycie obowiązkowa

Granaty ♥

Granaty ♥

Gruziński snickers, czyli czurczukela to orzechy zatopione w gęstym, winogronowym syropie

Gruziński snickers, czyli czurczukela to orzechy zatopione w gęstym, winogronowym syropie

Moja ukochana kawiarnia w Kutaisi, na wejściu oczywiście woda Borjomi

Moja ukochana kawiarnia w Kutaisi, na wejściu oczywiście woda Borjomi

Czernyj czaj

Czernyj czaj

Placek z pastą z czerwonej fasoli, do tego różne finezyjne pkheli i dzbanuszek sosu z granatów

Placek z pastą z czerwonej fasoli, do tego różne finezyjne pkheli i dzbanuszek sosu z granatów

A na deser jeszcze adżapsandał w sosie ze śliwek

A na deser jeszcze adżapsandał w sosie ze śliwek

W Gruzji była już wiosna. Pewnie jest dalej

W Gruzji była już wiosna. Pewnie jest dalej

  1. Cudowny opis..bardzo ciekawy..az zaczelam dzisiaj ogladac i czytac stronki na temat tego kraju i kuchni 🙂 czekam na przepisy.

  2. Niesamowite! Nie miałam pojęcia jak ciekawa jest Gruzja! W życiu bym się nie zainteresowała gdyby nie Ty, dziękuję Ci za to! 🙂 Muszę się koniecznie wybrać!

  3. Marto, uwielbiam Twój blog – po wieloletnim wegetarianźmie, korzystając z Twoich przepisów zauważamy z chłopakiem, że nasza lodówka, bez "wielkich" decyzji, już dawno nie gościła nabiału. Będę bardzo dumna, jak w końcu, także na mieście poproszę o kawę na sojówce – a to Twoja zasługa. Dziękujemy!

  4. AAA uwielbiam Cie!! o podróży do Gruzji marzę od dawna i kiedy się marzenie ziści będę kulinarnie przygotowana 🙂

  5. Super, kuchnia gruzińska jest wspaniała 🙂 Chętnie bym kiedyś wybrała się do Gruzji i spróbowała tych specjałów w ich środowisku 🙂

  6. Gruzja 🙂 smaczne jedzenie, piękne widoki, pyszne wino i cudowni ludzie… a to wszystko za niewielkie pieniądze 🙂 Jadąc tam z biura podróży tylko nie bierzcie all inclusive bo nie poczujecie prawdziwej Gruzji.

  7. słowem klucz dla wegan podrużujących po Gruzji jest "samarthvo" co oznacza "postne" (Gruzini zarówno w czasie postu przed wielkanocą, a wielu religijnych także w każdy piątek i środę je "postnie" co w wyganiu gruzińskim oznacza także bez nabiału i jajek 🙂
    A Armenii na takiej samej zasadzie sprawdza się rosyjsko języczne "postnyj"
    a2na

    • Przy pełnej diecie wegańskiej suplementowanie B12 jest niezbędne – ja suplementuję 🙂

      Jest to mój jedyny suplement poza zimowym dokarmianiem się od czasu do czasu witaminą D, dzięki temu wszystkiemu i zróżnicowanej diecie mam zawsze idealne wyniki i jestem zdrowa jak byk 🙂

  8. Tyle osób zachwala Gruzję, że i ja zaczynam o niej myśleć. Nie wiedziałam, że może być tak tanio.

    Te słodycze w soku… wiszą na plakacie w gruzińskiej restauracji na Ursynowie. Zapytałam się kiedyś kelnera co to- myśląc, że to kiełbasa 😉

  9. Zwykle podczas wyjazdów chudnę, bo dużo się ruszam, a opcje wege bywają ograniczone, o ile nie chce się gotować samemu (a na wakacjach mi się nie chce). W Gruzji po raz pierwszy nie tylko nie schudłam, ale chyba wręcz przytyłam. Cudowny kraj, świetni ludzie i pyszne jedzenie. Na pewno będę wracać. Już się cieszę na przepisy!
    Dżej

    • Po angielsku dogadasz się tylko w stolicy, dlatego warto podszlifować rosyjski – kiedy ja jechałam tam pierwszy raz nie znałam ani słowa, nauczyłam się na miejscu 🙂

  10. To prawda, że najlepsza kuchnia wegetariańska jest tam, gdzie ludzie nie mają o tym pojęcia. Podobnie w Turcji – ludzie kochają pieczone, smażone, duszone mięso, w większości restauracji mięso króluje w menu – ale w mniejszych lokantach znajdziemy WSZYSTKO z warzyw. I w przeciętnym domu je się ich mnóstwo! A do tego milion rodzajów pilavu, dolmy, sarmy i inne pyszności 🙂 Ale kuchnia gruzińska (i sama gruzja!) też mnie kręci bardzo 🙂

    • Jasne! Łatwo będzie ją znaleźć – jest w samym środku parku w Kutaisi, który jest centrum życia i spotkań towarzyskich.

      W lecie są tam kolejki po lody, które podawane są w dwóch smakach w starych jak świat aluminiowych pucharkach, są też tam różne ciasta – wszystko bardzo retro, smakuje trochę jak w cukierniach, które pamiętam z dzieciństwa 🙂

  11. Mam nadzieję, że to nie koniec relacji z gruzińskich wojaży 🙂 Noclegi rezerwowaliście wcześniej czy też "na żywca" po przylocie?

    • Noclegi rezerwowaliśmy wcześniej przez Airbnb.com – gorąco polecam podczas podróży po Gruzji i wszystkich innych zakątkach świata 🙂

  12. Narobiłaś mi ochoty na Gruzję 🙂 a mogłabyś podać jakiś sprawdzony namiar na noclegi w Kutaisi? Obawiam się tylko problemów z komunikacją , bo nie znam kompletnie rosyjskiego 😀

  13. A ile cenowo mniej więcej wyniosła Cię ta podróż? Bo planujemy wyjazd i nie jestem pewna na co się przygotować, a chciałabym uniknąć przepłacenia za samolot i noclegi, zwłaszcza, że wtedy nie pozna się prawdziwej Gruzji. 🙂

    • Ceny biletów tak jak wyżej, czyli 300 pln w dwie strony; przejazd z lotniska 4 pln; nocleg w Kutaisi 30 pln; przejazd do Tbilisi 18 pln, ale już noclegi w Tbilisi cenowo są bardzo różne, od 30 do 80 pln – zależy, na co ma się ochotę 🙂 Do tego tylko trzeba doliczyć budżet na jedzenie i atrakcje, w zależności od zasobności portfela – porządny obiad w normalnej restauracji kosztuje 15 – 25 pln 🙂

  14. Smacznie napisałaś o Gruzji, byliśmy tam dwa lata temu, na rowerach i to kraj wielkich kontrastów, różnych ludzi i pysznego jedzenia, bez wyjątku. Najlepiej smakowało w najdalszych zakątkach, gdzie szutrowa droga tylko i świnie na niej. Muszę kiedyś tam znowu się wybrać, narobiłaś smaku :)) Tanie bilety były jeszcze podczas szalonych śród w locie.
    Bardzo lubię Twojego bloga, poleciła mi Pola i mam nową skarbnicę fajnych przepisów:)
    Dziękuję i gratuluję bloga 2013

  15. Wspanialy wpis, zachecajacy do wyjazdu do Gruzji.
    A jak wyglada w Gruzji … stan sanitarny (ze sie tak wyraze). Tzn czy jest czysto, hotele, toalety publiczne, restauracje itp
    Czekam na wiecej przepisow
    Pozdrawiam
    A

    • Nie byłam w żadnym hotelu, spałam zawsze w tak zwanych "homestay" czyli w gościnach prowadzonych przy domach – stan sanitarny wzorcowy 🙂

  16. Witam! Na wstępie gratuluję tak wspaniałego bloga! Jestem nim i oczywiście Tobą zachwycona! Nie jestem wegetarianką ale staram się zdrowo odżywiać dlatego często tu zaglądam:) po Twoim opisie wycieczki do Gruzji zainteresowała mnie chaczapuri. Jest szansa że przepis ukarze się na blogu? Byłbym bardzo szczęśliwa:) Pozdrawiam gorąco!

  17. Podasz kiedyś przepis na chaczapuri? Ja próbowałam zrobić i w smaku wyszło dobre, ale z wyglądu zupełnie nie to.

    Pozdrawiam, nuka 🙂

  18. Moja dziewczyna chyba by tam została na zawsze 🙂 A i ja nie gardzę dobrymi, warzywnymi smakami.

    Najgorsze jest to, że jak się już w domu próbuje odtworzyć takie przysmaki, czy choćby napić przywiezionego wina czy słodyczy – to już nie jest to samo 🙁 Nie ten klimat, nie to powietrze i nie to słońce.

  19. Świetnie, że tu trafiłam – smak tych bakłażanów chodzi za mną od powrotu z Gruzji :-). Kuchnia gruzińska totalnie mnie uwiodła, z tymi wszystkimi warzywami, orzechami, owocami – rewelacja! Nie jestem weganką, ale nie jem nabiału i większości mięsa (poza drobiem i to sporadycznie), dlatego często inspiruję się wegańskimi przepisami i blogami :]. A wracając do Gruzji: można zjeść tam wegańsko, można – co dla mnie ważne – bezglutenowo, tylko trzeba wcześniej sprawdzić z czego jest dana potrawa. Ja przed wyjazdem przygotowałam sobie słowniczek potraw i zaznaczyłam co mogę, a czego nie mogę jeść. Jeśli komuś się przyda lista (bez zaznaczeń dla beznabiałowców i bezglutenowców, taka ogólna) to jest tu: http://citybreakpopolsku.blogspot.com/2014/03/gruzja-od-kuchni-sowniczek-potraw.html

  20. Droga Marto, bardzo smakowite opisy z Gruzji, a ja chciałbym zapytać o poradę dot. wegańskiej, najlepiej warzywnej kuchni w Czarnogórze. Czy są tam podobne dania jak u bałkańskich sąsiadów? Czy są np. bez tłuszczu czy wszystko z oliwą? Będę w górach i nie wiem jak z dostępnością świeżych warzyw i owoców a nie chcę głodować 🙂 Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

  21. Szkoda, że nazywasz post „wegańska Gruzja” wskazując z treści na większość dań wegetariańskich. Placki lobiani najczęściej robią z masłem, nie warto tłumaczyć czym jest weganizm, ale dopytywać się po użytych w daniu składnikach. W każdym regionie poszczególne dania robią inaczej, to że zamówimy coś wegańskiego w Kutaisi, nie oznacza ze to samo danie w innym regionie również będzie wegańskie.

  22. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.