Wegetariański rosół to bardzo poważna sprawa – większość osób uważa go za bulion, a pozostała część nie wierzy w jego istnienie. Ja oczywiście przewodzę tej grupie smakoszy, którzy rozumieją, że dobry rosół może w zupełności obyć się bez kury.
Wegetariański rosół to nie to samo, co warzywny bulion. Rosół powinien być treściwy, o głębokim kolorze i równie głębokim smaku – długo gotowany, pełen warzyw i odpowiednich przypraw. Musi być tak aromatyczny, że wystarczy mu kilka nitek makaronu i odrobina zielonej natki, aby zmienił się w najlepszą ucztę. Ugotowanie takiego rosołu jest bardzo proste, należy jednak przestrzegać kilku prostych zasad.
1. Sos sojowy na straży smaku: pozbawiając nasz rosół mięsnej wkładki musimy zrekompensować mu brak smaku umami, którego nośnikiem są wysokobiałkowe, mięsne produkty. To właśnie umami, zwany inaczej piątym smakiem, nadaje tradycyjnym rosołom tego specyficznego, głębokiego posmaku, za którym tak przepadają miłośnicy niedzielnych obiadów u mamy. To bardzo ważny składnik, dlatego nie możecie ani go pominąć, ani sięgnąć po ten kiepskiej jakości. Poszukajcie sosów sojowych, które mają godną zaufania listę składników – ja korzystam z sosów sojowych marki Kikkoman.
2. Bukiet warzyw: to właśnie warzywa są podstawą wegetariańskiego rosołu; dlatego powinny być dobrej jakości, w dużej ilości oraz pozostawione w skórce, w której kryje się najwięcej smaku. Nie przesadźcie z marchewką, koniecznie sięgnijcie po opalone cebule i nie zapomnijcie o łodyżkach naci pietruszki. Dzięki temu Wasz rosół będzie miał głęboki, dobrze zbilansowany smak.
3. Długie gotowanie pod przykryciem: gotowanie rosołów zawsze musi zacząć się od zalania składników na wywar zimną wodą. To dzięki temu, że składniki zagotowują się razem z wodą mają szansę oddać do naszego garnka to, co najlepsze – jest to szczególnie istotne w przypadku gotowania mięsnych wywarów, jednak nie jest bez znaczenia również w przypadku tych warzywnych. Tak przygotowany garnek należy przykryć i pozwolić gotować się jego zawartości na minimalnym ogniu pod przykryciem przez przynajmniej 3 godziny. To najkrótszy czas, w jakim rosół zdąży nabrać smaku i mocy.
4. Kropla oleju: to dzięki tej łyżce oleju wszystkie smaki zamknięte w garnku lepiej się rozprowadzą. W tradycyjnej wersji opartej o mięso wystarczy tłuszcz pochodzenia zwierzęcego, jednak w przypadku rosołu wegetariańskiego to ta jedna łyżka oleju jest jednym z tych małych szczegółów, które mogą zmienić bury wywar w prawdziwy, rozgrzewający rosół o głębokim smaku.
Oraz aktualizacja, czyli punkt piąty: dużo selera!
OMG o takiej porze takie widoki, chcę już niedzielę i taki obiad! <3
Widzę u siebie w niedzielę taki rosół, do tego kotlety z selera i kompot,hihihi 🙂
nice post
Toshiba LX835-D3380 A speedy
The best way to Work with Emojis on your own Android os Gadget.
Apple iMac 21.5-inch World Tech 20 erview
The Amazing Spider-Man +data for Android[unlimited coin]
for more:-
World Tech 20 World Tech 20 World Tech 20
ja również!
Twój rosół dzisiaj u mnie na blogu. Pyszny!
trochę się naszukałam smaku maminego rosołu z kury, i po wielu próbach okazało się że kluczem do mojego wegerosółku jest dodanie świeżego lubczyku 🙂
raz natomiast próbowałam zrobić tak jak proponujesz z nieobieranych warzyw i to nie był dla mnie ten smak, cebuli też nie dodaje ale to tak jest jak się ma utrwalony smak z dzieciństwa ^^
Rany, aż sama się sobie dziwię, ale autentycznie mam ochotę nie tylko na rosół, ale przede wszystkim na te rozgotowane marchewki i pietruszki z ostatniego zdjęcia 🙂 to część mojego "utrwalonego smaku z dzieciństwa"!
Doskonale rozumiem, kawałek rozgotowanej marchewki pokrojonej w kostkę do talerza z rosołem to smak niedzieli 🙂
Mam nadzieje,ze sie zakrztuscie tym rosolem!;P Ja ide szukac nowego ciasta czekoladowego. Czesc.
haha, ja też! 😛
Ależ wy jesteście niecierpliwi, ciasto będzie już jutro! 🙂
Bardzo przydatne wskazówki! Może sama kiedyś zrobię taki rosół i zobaczymy jak wypadnie w porównaniu z tym mięsnym? 😉
ja zamiast tej łyżki Tłuszczu przesmażam na oliwie marchewki z pietruszkami zanim zaleję je wodą 🙂
Też tak czasem robię, to bardzo dobra metoda 🙂
a dlaczego nie nalezy odbierać warzyw? czuje jakis wewnętrzny opór… co sie stanie jesli odbiorę?
Ja też nigdy nie obieram. Takie warzywa są bardziej aromatyczne, co nie jest obojętne dla smaku, a marchewka po wyjęciu z rosołu słodsza i smaczniejsza. 😀
I może to dziwne, ale dla mnie takie nieobrane marchewki i pietruszka są bardziej estetyczne i kuszące w rosołku, niż sterylne słupki i kostki – to dobre do zupy jarzynowej na wiosnę. 😉
To nie w miąższu, a właśnie w skórkach jest najwięcej smaku w warzywach – dlatego właśnie do bulionów, wywarów a nawet do sałatki jarzynowej nie powinno się ich obierać. Zawsze kiedy smak bukietu jarzyn jest w centrum smaku całego dania powinno się je porządnie wyszorować i pozostawić w skórce – wtedy uzyskamy dużo, dużo więcej smaku! 🙂
nabywasz ekologiczne warzywa?
Staram się kupować jak najwięcej ekologicznych warzyw – zamawiam przez Vegepack większe ilości 🙂
Taki rosół jest w mojej kuchni zawsze, najlepiej smakuje świeżo ugotowany. Resztę bo gotuje go na zapas 🙂 wykorzystuję jako bazę do innych potraw. ( Przed gotowaniem wszystkie warzywa podsmażam na niewielkiej ilości oliwy )
Tylko że to nie rosół. Nie zgadzam się ze skażeniem tak pięknej polskiej potrawy sosem sojowym! Tu zupełnie nie potrzebne, każdy sobie może doprawic sisem s na talerzu. Polski rosół nigdy nie potrzebował mięsa, był to dodatek używany na bogatszych stołach. W rosole poza smakiem ważny jest wygląd i cecha estetyczna wyróżnijaca rosół od innej zupy jest jego klarowność. Nie wolno rosołu gotować pod przykryciem i należy bardzo dokładnie zdejmować tworzące się burzyny.
dokładnie,sos sojowy to porażka w rosole… i choc uwielbiam przepisy z jadłonomi to ten brazowy kolor nie wygląda zbyt apetycznie..rosól powinien mieć głeboki złoty kolor a nie brązowy…
Marcin, rosoły i wywary zawsze trzeba gotować pod przykryciem – w przeciwnym razie aromat wywaru ucieka i gotowa zupa znacznie traci na smaku o czym obszerniej można poczytać w encyklopedii kulinarnej jaką jest "Building a Meal: From Molecular Gastronomy to Culinary Constructivism" Hervé, dokładniej tłumaczy tam, dlaczego każdy rosół trzeba gotować pod przykryciem oraz dlaczego najlepszy wychodzi gotowany w szczelnie zamkniętym szybkowarze.
Klarowność rosołu natomiast uzyskiwało się poprzez klarowanie białkiem, żelatyną lub zamrożenie go – rosół nie pieni się w trakcie, więc nie wytrącają się żadne burzyny, tym bardziej, że gotować się musi na małym ogniu. Bardzo ciekawe badania na ten temat przeprowadził Marc Fermigier z paryskiej Ecole Superieure, można w nich obszerniej poczytać o modelowaniu i klarowaniu rosołów oraz bulionów.
Jednak nawet bez wiedzy na temat kuchni molekularnej o konieczności gotowania rosołu na minimalnym ogniu i klarowania go na samym końcu wiedziały już nasze prababcie. Tak o gotowaniu rosołu pisała Gniewkowska w 1927 roku: "Najsmaczniejszy rosół jest gotowany w kamiennym lub glinianym garnku […] Trzeba go wolno gotować pod pokrywą, im wolniej się mięso gotuje, tym więcej ono z siebie soku wypuści i rosół będzie mocniejszy."
Jak widzisz do tematu rosołu podchodzę poważnie – sos sojowy dodany na samym końcu to jakaś niezrozumiała hipokryzja, bo dodany na koniec nie będzie miał szansy długo gotować się z innymi przyprawami i wzmocnić smaku całości, a jedynie go zniszczy. Naprawdę warto mi zaufać czasem i spróbować, rosół to wynagrodzi 🙂
pozdrawiam!
Lorka,
kolor rosołu pochodzi od skórek cebuli, które nadają mu głębokiej burszynowej barwy – nie od tej odrobiny sosu sojowego. Oczywistą sprawą jest, że na pierwszy rzut oka sos sojowy nie pasuje do tradycyjnego polskiego rosołu, ale moją rolą, jako wegetariańskiej kucharki jest odszukiwanie tradycyjnych smaków w nowy sposób – a dzięki dodatkowi umami z sosu sojowego mogę odnaleźć smak domowego rosołu, Przecież w gotowaniu nie chodzi o wygląd listy składników, a o SMAK 🙂
Dokładnie, zgadzam się z Tobą Marto. A dużo lepszy jest umami z sosu sojowego niż ten z glutaminianu sodu z vegety, maggi czy kostki warzywnej.. Ja używam sosu sojowego tao-tao, myślę że też jest bardzo dobry,odpowiada mi jego smak i nie jest drogi 🙂
Marta napisała:
"Przecież w gotowaniu nie chodzi o wygląd listy składników, a o SMAK :)"
A ja się pytam: TY TAK NA SERIO?
Nie wyobrażam sobie gotowania rosołu bez przykrywki, przecież przez tradycyjne 3 godziny gotowania wszystko by chyba wyparowało… Też podchodzę do kwestii rosołu bardzo serio, i odkąd przeczytałam na Kwestii Smaku, że można do niego dodać odrobinę sosu sojowego, nie robię już inaczej, chociaż na początku też wydawało mi się to profanacją. Okazało się jednak, że faktycznie, świetnie podbija smak mięsa i rzeczywiście czyni cuda, jeśli zupa jest wegańska. Tak naprawdę, to jego smaku nie da się wyczuć tak jak maggi, on po prostu robi to "coś" w tle.
Mowcie co chcecie,ja jestem wege i 'rosolu' sprobuje,ale moja mama,babcie i prababcie spadlyby z krzesel gdyby uslyszaly o przykrywaniu tradycyjnego rosolu. Warzywny to byc moze co innego…
Ja zawsze przykrywam, właśnie dlatego żeby aromat nie uciekł. I do listy dodałabym jeszcze małą gałązkę tymianku i … ćwiarteczkę buraka. Tak, zawsze wszyscy robią wielkie oczy jak o tym mówię, ale burak robi ładny kolor 🙂
u mnie w garnku juz sie robi! nie moge sie doczekac!! 🙂 Magda
Marta, wspaniale sobie z tym wszystkim radzisz:) Gotowalam juz taki rosol, w wersji warzywnej ,wersji azjatyckiej i z jako rosol z kury .I mimo, ze nie jestem wegetarianka, uwazam, ze sos sojowy daje zupie wspanialy, gleboki smak, inny niz tylko sama sol.
Uzywam sosow tamari i shoyu, zaleznie od tego jaki aromat chce nadac zupie lub innej potrawie:) Te sosy sa troche drozsze ale sa robione w tradycjonalny i naturalny sposob:)
Pozdrawiam Cie i tak trzymaj:)))
Kasia, dzięki wielkie! Ja też bardzo lubię naturalnie ważone sosy sojowe, tylko takie sosy są w stanie dodać tej głębi smaku, o jakiej piszesz 🙂
Czy zamiast sosu sojowego można dać płatki drożdżowe? Czy będzie to duża różnica?
Różnica będzie, ale nie bardzo duża – płatki są delikatniejsze i mniej słone, więc po prostu według smaku dokładniej przyprawisz gotowy rosół 🙂
U mnie już się gotuje! 🙂 Jedyna zmiana to jednak dodanie marchewek – u mnie w domu rosół zaaaawsze był mocno marchewkowy i nie wyobrażam sobie innego, w garnku wylądowało sześć marchewek. Za to pierwszy raz będę jadła rosół z dodatkiem opalanej cebuli, u mnie się cebuli w ogóle nie dodawało. Bardzo mnie ciekawi, co z tego wyjdzie. 🙂
Wyszedł pyszny, jednak na przyszłość daruję sobie opalanie cebuli, jednak to nie dla mnie. 😉
Szura, czemu? Sam proces Ci nie odpowiada? Tak czy inaczej cieszę się, że rosół smakuje! 🙂
Nie, po prostu po rosół sięgnęłam, jak pewnie wiele z nas, szukając tego 'smaku dzieciństwa'. Więc mimo że pyszny, to skłaniam się ku wersji zapamiętanej z domu, bez opalonej cebuli, z niewielkim dodatkiem całkiem surowej. Zrobiłam już z Twojego przepisu, ale bez opalania i TO JEST TO! Dziękuję. 😀 Proste, pyszne, robi się 'samo'. No i zdrowe. Na stałe wchodzi do menu. 🙂
Podzielam Twoją opinię Szura. Kompletnie nie czuje tego smaku cebuli, wręcz mnie odrzuca. Następnym razem spróbuję bez opalania. Mam nadzieję że będzie lepszy 😉
Wychodzi na to, że robię niemalże identyczny rosół w domu! Nigdy nie pomijam sosu sojowego, przypalam cebule (bez tego nie ma rosołu!), gotuję długo pod przykryciem, przed podaniem zawsze skropię oliwą lub dobrym olejem rzepakowym. Nigdy nie dodawałam goździków, ale może zacznę. 🙂
Dla mnie też podstawą rosołu są opalone cebule, od tego zaczynały przygotowania zawsze wszystkie pokolenia kobiet w moim domu 🙂
A mi sie opalanie cebuli kojarzy z Tatą 😉 Nawet jesli mama gotowała rosół, to tata stał nad gazem z cebulą na widelcu 😀
Jaki ma piękny kolor!
To cudowne skórki od cebuli 🙂
'mrugać';))), u nas mówi się 'pryczyć';)
smacznie się prezentuje! spróbuje z sosem bo coś mi się zdaję, że to jest właśnie ten brakujący element w mojej wersji rosołu wegetariańskiego.
Pryczyć? Ja znam jeszcze wersję "pyrczeć" lub "pyrkać" – uwielbiam te domowe, kuchenne żargony! 🙂
U nas rosół mruga albo pyrkocze. 🙂
Pysznie i tradycyjnie:)
Często gotuję wegetariańskie rosoły, bo mam trójkę chorowitych chłopaków w domu 🙂 Nie dodawałam nigdy sosu sojowego, ale dzisiaj po Twoim przepisie dodałam i już wiem, że będę dodawać ZAWSZE! To było to, czego brakowało moim zupom, dzisiaj po raz pierwszy wszyscy poprosili o dokładkę 🙂
Popieram, popieram, popieram!!! Wegetariański rosół – to jest to! Na ten mój nabierają się nawet mięsożercy, a na pewno smakuje duuużo lepiej, niż gotowany z fermowego kurczaka – bladego chuderlaka:-) Ja, będąc od ponad 20 lat wegetarianką, dodaję dużo więcej selera (mama mówi, że w selerze, a nie w mięsie, tkwi smak rosołu i ja jej wierzę, bo rosół zawsze gotowała pyszny), czasem ze dwie łodygi selera naciowego, latem – gałązkę lubczyku z ogródka. Cebuli nie opalam, ale warzywa gotuję w skórkach, cebulę też. I od lat dodaję goździki, za to imbiru nie, bo kojarzy mi się zbyt "azjatycko", a i czosnek to raczej do barszczu:-))) Ale sos sojowy dodaję i olej też, i to więcej niż łyżkę – rosół musi być trochę tłusty, bo tłuszcz jest najlepszym nośnikiem smaku. No i pływające w rosole oczka tak ładnie wyglądają…
Marta, super przepis podałaś! Lubię wprawdzie moją wersję rosołu, ale przynajmniej raz skuszę się na wypróbowanie Twojego sposobu, nawet selera dodam mniej niż zwykle!
P.S. U nas też rosół pyrka, pyrkoce lub mruga:-)))
No właśnie, seler u mnie robi za całe umami, nic więcej nie potrzebuję, tylko że zawsze poluję też na liście i daję ich naprawdę dużo i wcześnie, na pewno nie na koniec gotowania; nadwyżki suszę na gorsze czasy, bo w zimie to raczej się ich nie znajdzie. Jak dla mnie w rosole może braknąć wszystkiego, ale nigdy selera. Mama ma rację, a jak ktoś lubi być dociekliwym, to jest i potwierdzenie w badaniach: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18163555
Mój rosół ma bardzo silną selerową nutkę i póki świeży – lekko zielonkawy kolor, mnie osobiście pasuje, ale jeśli komuś niekoniecznie, to na drugi dzień smaki są już wystarczająco "przegryzione" i kolor się ociepla w kierunku starego złota.
Wczoraj ugotowałam rosół według Twojego przepisu "wegetariański rosół na lato", lekko zmodyfikowany, bo bez wina i z niewielką tylko ilością łupinek cebuli, ponieważ moim dzieciom nie odpowiada zbyt ciemny kolor rosołu. Przepis na ten rosół odkryłam na Twoim blogu na jesieni i od tego czasu gotuję go przynajmniej dwa razy w miesiącu.
Czasami brakuje mi niektórych składników, ale wczoraj miałam i rozmaryn i świeży lubczyk, jak również koper włoski. Rosół wyszedł wspaniałý. Jestem tylko ciekawa, co zmieniłoby wino, którego nie dodaję.
Następnym razem wypróbuję Twój nowy przepis.
Małgosia
Ale w tym przepisie nie ma ani slowa o winie…
Małgosia napisała przecież, że gotowała rosół z innego przepisu, gdzie wino jest właśnie na liście składników 🙂
Świetny przepis na warzywny bulion, muszę spróbować. Wspaniały zestaw przypraw :).
Ugotowałam w sobotę i jest super! Polecam tylko więcej sosu- u mnie cała rodzina go dolewała, już do misek. 🙂
Rosół już 'mruga' po południu będzie degustacja 🙂
dziękuję za przepis! dziś jadłam rosół pierwszy raz od przejścia na wegetarianizm, wyszedł super 🙂
dodam, że w moim rodzinnym domu sekretem jest suszony grzybek, który dodaje smaku i koloru. tu też pasuje 🙂
pozdrawiam
Marta, a znasz ten super patent http://liviasweets.com/post/66131216228/tuesday-tutorial-vegetable-broth-with-shelly-from ? Moje pudełko w zamrażarce już się powoli zapełnia 🙂
Ja robię typowy bezmięsny rosół o żółtej barwie (kurkuma!:).
Moim patentem jest wstępne obsmażenie warzyw korzeniowych na odrobince oleju rzepakowego – pogłębia to smak, nie trzeba tak długo gotować zupy dla pożądanego efektu 🙂
A ja mam pytanie dotyczące makaronu. Moja babcia do rosołu zawsze robiła domowy makaron, który jest dużo delikatniejszy niż makaron kupny. Rzecz w tym, że makaron był na bazie jajek. Masz może jakiś patent na wegański makaron "jajeczny"? Rosół wygląda super, jak wykombinuję co z tym makaronem, od razu zrobię!
Zrobilam dzisiaj I wyszedl mi kwasny…. 🙁 Co robie zle?
Kwaśny? Jakiego sosu sojowego użyłaś? To jedyna szansa, żeby kwaśny smak dostał się do rosołu, nie ma tu żadnych innych kwaśnych przypraw ani warzyw.
Mi też wyszedł troszkę kwaśny.Moze to gozdziki? Lub ten sos sojowy.Hm..
Marta, uroczyście donoszę, że ugotowałam Twój rosół. Dodałam sosu tamari, bo tylko taki mam. Dodałam też imbir i czosnek (pomimo wcześniej wyrażonych wątpliwości – postanowiłam trzymać się receptury), a lubczyk świeży, bo mam w domu doniczkę z zielem. Wyszedł pyszny, naprawdę, jednak następnym razem dodam więcej selera. Taki smak pamiętam z dzieciństwa, a wiesz pewnie, że smaki dzieciństwa to nasz comfort food i na to nie ma rady!
Dzięki za przepis i przesyłam gorące pozdrowienia!
Właśnie zrobiłam dopisek na temat selera – dodałam go dużo więcej i wyszło…. pyszniej! 🙂
Dzięki za komentarz i inspirację 🙂
A ja miałam w szafce ususzone liście selera z wiosny, to też dodałam w ramach "dużo selera". Nie wiem, czy pomogło, ale aromat mają wyraźny. Rosół-poezja 🙂
czesc, na razie raczkuję w kwestii wegetarianizmu, ale uczę sie i szukam. Rosołem jestem zachwycona. Chłop tez o dziwo he, he
Pozdr
KAsia
O proszę, a my z mężem zawsze rosół robiliśmy max godzinę i warzywa wrzucaliśmy do ugotowanej wody. Muszę zrobić tak jak tutaj jutro 🙂
pierwsze podejście do rosołu z powyższego przepisu zakończone jest spektakularnym sukcesem 🙂 miał być podstawą do warzywnych galaret z tofu na święta, ale okazuje się, że niewegetariańska część familii uznała rosół za wspaniały i pożarła 🙂
Marta zakradł Ci się malutki błąd w przepisie – "1 duży seler selera" 🙂
Dzięki za czujność, już poprawiam! 🙂
O rzesz orzeszku!
Zrobiłam wczoraj! Pierwszy raz w życiu! (Zapomniałam o goździku i nie dałam łupinek cebuli).
BOSKI! Cudowność!
Mam swój rosół!!!!!!! Prawdziwy taki! Bardzo mocno odczuwalny smak warzyw! W życiu nie pomyślałam, że będę gotowała warzywa 3h!
Naprawdę bardzo dziękuję. A wiecie co będzie za tydzień w niedzielę?
Rosół! 😀
tardis
Do tej pory miałam dwa podejścia go wege rosołu, oba kompletnie nieudane. Dzisiaj postanowiłam na obiad zrobić z twojego przepisu i normalnie nie wierzę – jest świetny! Wielkie dzięki <3
Dzięki, próbuję pierwszy raz! Już prawie 2 godziny się gotuje i jest bez smaku, ale zapomniałam dać olej i seler. Może teraz jak już to dodałam, to będzie lepiej. Jeszcze godzinka i zobaczymy 😛 Chociaż takie wynalazki jak świeży lubczyk niestety w moim wypadku odpadają bo ja mieszkam na wsi, gdzie jest tylko jeden sklep i musiałabym gdzieś szukać. Może z opakowania wystarczy 😛
nie wyszedł:( nie wiem co zrobiłam nie tak (skrupulatnie trzymałam się przepisu), ale rosół był mdły i po prostu niesmaczny; kolor też nie zachęcał…może macie jakieś wskazówki – jestem całkowicie początkująca w tematach kulinarnych.chcę dać mu jeszcze jedną szansę w związku z tym, że tyle osób jest nim zachwyconych;)
Już staram się pomóc!
Żeby rosół wyszedł jak powinien trzymaj się listy składników i zadbaj o najlepszą jakość warzyw – wybierz te pełne smaku i ekologiczne, dzięki czemu wywar będzie bardzo aromatyczny. Potem tylko chwila cierpliwości i gotowe! 🙂
Marta! dziękuję za ten przepis! ponieważ rosół długo się robi postanowiłam w międzyczasie zrobić zupę krem z cukinii (byłam bardzo głodna:)) z tego przepisu http://wegannerd.blogspot.com/2011/07/zupa-krem-z-cukinii.html i wpadłam na świetny pomysł, mianowicie na koniec gotowania zupy krem czegoś mi brakowało i postanowiłam dolać 3-4 chochle Twojego rosołu i to było to!:) i tutaj jest moje pytanie czy znasz może jakiś sprawdzony przepis na zupę z cukinii?
Ha, wspaniała kombinacja – za jednym zamachem rosół i zupa z cukinii! Co do tej drugiej to moim ulubionym przepisem jest zdecydowanie krem z pieczonej cukinii, niedługo będzie na blogu 🙂
Nie mogę się doczekać przepisu!:) PS. byłam w zeszłą sobotę w Krowarzywa i miałam to szczęście, że akurat Cię tam spotkałam:)
Cudownie wygląda, aż przyszedł mi smak na domowy rosół 🙂 Pozdrawiam
Wczoraj zachciało mi się rosołu. Trafiłam na ten przepis. Jedyne co zmieniłam to cebulę opalałam obraną, rosół nie jest taki ciemny. Wyszedł przepyszny, takiego rosołu właśnie szukałam. Idealnie doprawiony, rozgrzewający, prawdziwy rosół. To jakieś odkrycie jest. Dziękuję 🙂
Przepis brzmi bardzo zachęcająco…Mam tylko jedną wątpliwość: czy solić nie powinno się dopiero pod koniec gotowania? Tak zaleca się przy ,,tradycyjnych" rosołach….
Pozdrawiam, Karina
Nie, przy wywarze warzywnym nie ma to znaczenia 🙂
Marta,
właśnie w garnku wylądowały wszystkie składniki i się podgrzewają… Najbardziej obawiam się tego imbiru, który kompletnie nie wpisuje się w moje "wyobrażenie" o rosole, ale Ci zaufam:)
Pozdrawiam,
Wera
Sosy sojowe Kikkoman nie mają godnej zaufania listy składników, nie warto ich polecać, bo to nie jest prawdziwy sos sojowy (fermentacja odbywa się bez udziału koji, za to z wykorzystaniem alkoholu). Tu jest to dobrze wyjaśnione: http://naszezyciebezchemii.blogspot.com/2014/01/77-sos-sojowy.html).
anonimowy > tak najlepiej na sam koniec nie solić tylko dodać kikkomana, który jest genialnym zamiennikiem tradycyjnej soli. Nie pamiętam czasów kiedy sięgnęłam po sól, z perspektywy czasu stwierdzam, że jest totalnie zbędna i jest mnóstwo smacznych ziół i przypraw, które znacznie lepiej urozmaicają smak niejednego dania
Ledwie udało mi się wszystko zmieścić do gara, tego największego który posiadam 😉 Jaki efekt? Pierwszy raz nie musiałam rosołu niczym doprawiać! Nawet jedząc jeszcze mięso i gotując rosół 3 godziny nie obyło się bez sporej dawki vegety dla podkręcenia smaku. Jestem w raju rosołowym od dzisiaj za co mooocno dziękuję Marto :-)))
Witam,
a ja chciałam zapytać czy zamiast oleju można dodać oliwy extra virgin, albo jaki olej – jeśli już – będzie najlepszy?
I jeszcze: przy jakiej temperaturze opalać cebulę w piekarniku?
Cebulę warto opalać w jak najwyższej temperaturze, czyli na przykład w 220 stopniach. Za to olej możesz wymienić na dowolny roślinny tłuszcz 🙂
a ja przetestowałam w niedzielę i jestem zachwycona. Szkoda, że jestem jedyną wegetarianką w domu (oprócz mnie trzech mięsożernych facetów), ale zamroziłam i dzisiaj zabrałam do pracy – koleżance również bardzo smakował. Bardzo dziękuję za przepis
Szkoda, że mój komentarz nie przeszedł, ale jednak napiszę jeszcze raz, bo wydaje mi się to ważne. Ja bym była ostrożna z polecaniem sosu sojowego Kikkoman, bo ma dobry PR i kiepski skład (nie jest fermentowany przy użyciu grzyba koji, tylko oszukiwany alkoholem). Tu można poczytać, jak wybrać dobry sos sojowy: http://naszezyciebezchemii.blogspot.com/2014/01/77-sos-sojowy.html
No i znów… zachwycam się Twoimi przepisami 🙂 Mój pierwszy rosół w życiu, do tego wegetariański i przepyszny! Dzisiaj nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia 🙂
Dzięki, Marto 🙂
Rosół jest doskonały! Mimo, że obrałam warzywa i to z osiedlowego warzywniaka, pewnie nie eko, oraz dodałam sos sojowy też taki zwykły. Strach pomyśleć co będzie jak zrobię 100% według przepisu 🙂
Marto, jesteś kulinarnym geniuszem!
Dziękuję za jak zawsze niezawodny przepis.
Wczoraj zrobiłam i wyszedł trochę za słodki, na pewno kolejnym razem dam mniej marchewki i cebuli. Ale i tak był pyszny. Mąż-mięsożerca stwierdził, że smakuje lepiej niż nie jeden na kurczaku 😀
i jeszcze z makaronem swojej roboty????????
Dzisiaj wypróbowaliśmy, tak z okazji mojego 14-lecia. 🙂 Wyszedł przepyszny, z opaloną cebulą, sosem Yamasa i dużą ilością świeżego lubczyku (również porwanego do posypania samego makaronu). Nadal się nie mogę nadziwić, że był taki dobry. 😀 Dzięki!
Brakowalo mi prawdziwego rosolu. Nigdy nie opalalam cebuli, nigdy o czyms takim nie slyszalam. Ale robie w/g przepisu. Do tego zrobie makaron z weganskimi jajkami. Poniewaz mieszkam z Marianem kotem ktory tego nie jada wiekszosc zamroze na przyszlosc. Niedlugo zamrazalnik peknie w szwach. Codziennie gotuje inna zupe. A za chwile zaczne robic pasztet. i twarozek z orzechow. Dziekuje za przepis.
Szanowna Pani, chyba nigdy nie jadła Pani prawdziwego rosołu. Jestem wegetarianką ale kiedyś nie byłam i wiem jak smakuje rosół. To co Pani prezentuje w niczym nie przypomina rosołu. Ani smakiem ani kolorem. Nie jest to nawet bulion warzywny. Marta
Obawiam się, że ma Pani rację. Wczoraj popełniłem ów przepis i … to co wyszło rosołu nie przypomina – nie przypomina nawet bulionu. Oczywiście nie spodziewałem się cudów tym bardziej, że bez trzech rodzajów mięs to żaden rosół, tymczasem w przepisie nie ma żadnej "padliny". Problem jednak leży gdzie indziej. Otóż mój "rosół" wyszedł KWAŚNY – o tym już ktoś wcześniej pisał. Zwykle, jak robię wywar warzywny, wszystko cudnie pachnie i przynajmniej takiego efektu się spodziewałem- niestety. Przypuszczam, że problem tkwi w … imbirze – on daje posmak kwasu i jest bardzo intensywny, nawet po 3 godzinnym gotowaniu. Następnym razem zmienię przepis i zobaczymy.
Pozdrawiam, Roman Borowski
Ugotowałam dzisiaj na przeziębienie w rodzinie, PYCHA! A zaznaczę, że mąż i dzieci jedzą kuraka, a mimo wszystko rosół bardzo im smakował 🙂
Jaki jest najlepszy sposob na przechowywanie rosolu? Kiedys probowalam mrozic to po odmrozeniu byl metny. Moze zawekowac? Kto sma doswiadczenie w tym temacie?
Wegetariańskie i wegańskie rosoły można śmiało wekować albo mrozić – w dużych porcjach albo w mniejszych, tak jak w tym przepisie:http://www.jadlonomia.com/2013/03/domowe-kostki-bulionowe.html
Marta mam pytanie – mój rosół wyszedł lekko gorzki. Co może być przyczyną? Zrobiłam wszystko wg przepisu (sos Kikkoman). Niestety nie miałam lubczyka i to jest jedyny składnik, który pominęłam. Miałam dosyć spore ząbki czosnku, ale czy to mogło przyczynić się do gorzkawego posmaku?
Goryczka może wynikać z kilku powodów: jej źródłem może być za długo opalona cebula lub zbyt duży kawałek imbiru. Następnym razem możesz krócej opalać cebulę i w ogóle zrezygnować z imbiru 🙂
Goryczka może się też pojawić przy zbyt dużej ilości liści laurowych, powinno się je wyjąć po ugotowaniu 🙂
A mój wyszedł zupełnie beznadziejny, jakiś bez smaku, a gotował się ponad trzy godziny. Ratowałam go przyprawami na sam koniec, ale i tak smakował, jak doprawiona woda. Ze składników pominęłam tylko lubczyk, bo nie mogłam nigdzie znaleźć.
A ją się chciałam podzielić moim patentem 🙂 Do tego cudownego rosołu dodaję na talerz podsmażone cienkie paseczki bakłażana, marchewki i selera….wraz z natką pietruszki dla mnie i domowników rewelka!!! 🙂
Ja polecam dodanie ugotowanych i pokrojonych w 1 cm paski kotletów sojowych , oraz cienko pokrojonej cebulki do posypania -boskie 🙂
Tylko że nie istnieje coś takiego jak "rosół wegetariański" – sama nazwa "rosół" pochodzi od czasownika "rozsalać" który tyczył się mięsa. Przepis który podajesz, jest po prostu przepisem na bulion warzywny. Nie rozumiem całej tej mody na nadawanie produktom wegetariańskim nazw związanych z mięsem (typu "parówki sojowe" itp.)… Tym bardziej, jak w tym przypadku, że prawidłowa nazwa na tą potrawę funkcjonuję od dawna i ma się dobrze.
A co do samego bulionu, w moim zawsze wiodą prym trzy przyprawy które nadają mu oryginalnego smaku, świetnie wzbogaca on każdą zupę. Są to: Tymianek, świeża szałwia i goździki – polecam wypróbować. 🙂
Pozdrawiam,
S.
Mój rosół wyszedł trochę bez smaku i zbyt słodko – obwiniam o to 3 duże marchewki, które dodałam (może powinny być mniejsze albo tylko 2 duże), reszty składników trzymałam się skrupulatnie. Czy rzeczywiście te marchewki mogły być przyczyną? Pachniał znakomicie, mama gotowała wczoraj jednocześnie mięsną wersję i moja pachniała zdecydowanie intensywniej, tamta prawie wcale 🙂 Chciałabym powtórzyć przepis za tydzień, ale nie wiem jak uzyskać bardziej wyrazisty smak (przypraw dodałam jeszcze więcej niż w przepisie). Czy mogłabym liczyć na jakąś radę? 🙂
Zbyt słodki smak to zdecydowania wina marchewek, następnym razem wybierz mniejsze albo dodaj o jedną mniej! 🙂
Jeśli chodzi o aromat to spróbuj dodać więcej sosu sojowego albo dosolić rosół porządną solą morską. Dobrze wyostrza smak większy kawałek bulwy selera, więc możesz spróbować wszystkich trzech trików jednocześnie – wtedy na pewno wyjdzie bardzo aromatyczny! 🙂
Dziękuję, tak zrobię 🙂
Za pierwszym razem trzymałam się przepisu i rosół według mnie wyszedł zbyt słodki (zapewne zbyt duże marchewki) i czegoś mi w nim jeszcze brakowało. Kolejnym razem wrzuciłam cały por oraz dodałam seler naciowy i to był dla mnie strzał w dziesiątkę.
Ode mnie jeszcze jedna mała rada – jeśli rosół wydaje się wam bez smaku, dajcie mu odpocząć. Zróbcie go np. dzień wcześniej i zostawcie do ostygnięcia z warzywami w środku, dopiero potem odcedzajcie – robi się wtedy niesamowicie aromatyczny i esencjonalny 🙂
Dzień dobry, nie jestem wegetarianką, a zupy to jedna z najczęściej przygotowywanych przeze mnie potraw. Mimo, pewnego doświadczenia jeżeli z bulionami, które przecież nie zawsze robię z mięsem, to Pani przepis okazał się dla mnie idealny. Już prawie wszystkie zupy robię na takiej bazie i tylko czasem zmieniam proporcję. Mogę dodać moje triki- choć może są infantylne, ale u mnie się sprawdzają- czasem dodaję nie więcej niż dwa grzybki suszone lub jedną suszoną śliwkę, wzbogacają aromat i smak. Zatem, dziękuję za przepis.
Ania, bardzo się cieszę! 🙂
Dzień dobry, mam pytanie jak postępować z takim rosołem, gdy chcę podać go następnego dnia? schować go do lodówki z warzywami z wywaru i odcisnąć je następnego dnia czy może schować już przecedzoną samą zupę?
Ania, możesz zrobić to na dwa sposoby, które opisałaś powyżej – jednak znacznie lepiej jest pozostawić warzywa w wywarze, bo wtedy rosół będzie miał głębszy, mocniejszy smak.
Wielkie dzięki za odpowiedź, tak będę robić.
Wyszedł mi okropnie gorzki… musiałam cały wylać… czemu?
Mi też wyszedł strasznie gorzki 🙁 Wydaje mi się, że to wina łupin cebuli, bo nigdy wcześniej do niczego ich nie dodawałam.
Właśnie się przymierzam do gotowania. Sos sojowy ma być jasny czy ciemny? Chyba nie dam łupinek z cebuli aby rosół był żółciutki.
iDEALNY 🙂
Najlepszy rosół jaki jadłam.
Zrobiłam, wyszedł wspaniały 🙂 zwłaszcza na drugi dzień. Do wczoraj to był jedyny smak, którego brakowało mi na diecie wege. Mama doradziła mi aby dodać następnym razem jeszcze kapustę włoską do wywaru.
Nie ma wegetariańskiego rosołu. Rosół to wywar mięsno-warzywny z drobiu. Jeżeli wegetariański to może co najwyżej być „niezagęszczaną zupką”. Nie gwałćcie języka polskiego swoja ignorancja tudzież debilizmem.
Dobrze <3
A dlaczego warzyw nie przekrajamy? Tak na chłopski rozum – z przekrojonych smaki, zapachy i aromaty wydostaną się szybciej do wywaru, mylę się?
Naczytałam się opisu i komentarzy pozytywnych – stąd może rozczarowanie – wyszedł gorzko-mdły, przesiąknięty ciężkim smakiem warzyw (podejrzewam cebule, pietruszkę i lubczyk) , bez słodyczy marchewki i przyjemnego aromatu – trochę jak przegotowany bulion warzywny
a warzywa szybciutko ciach, ciach w kosteczkę, ogórek, groszek, przyprawy i mamy uproszczoną wersję sałatki jarzynowej :).
Pierwszy raz robiłam rosół wegański, bo po trzech latach stęskniłam się za tym smakiem, no i co to za grypa bez rosołu? Wyszedł przepyszny, pełny w smaku. Spodziewałam się, że będzie smakował jak woda z ugotowanych warzyw, a tu takie pozytywne zaskoczenie 🙂
Marto! Rosół jest obłędny! Powiedz tylko, proszę, w jaki sposób wyciskasz warzywa?
Spośród całego gotowania jest to dla mnie najmniej przyjemny proces 😉 Ostatnio użyłem do tego celu tłuczka do ziemniaków i raczej wątłego sitka, co było mało rozsądne, gdyż spędziłem nad tym sporo czasu a i efekt okazał się mierny. Z kolei żeby zrobić to ręcznie, musiałbym odczekać, aż warzywa wystygną, a po 3 godzinnym gotowaniu nie mam już zwykle do tego cierpliwości i przychodzą mi do głowy idiotyczne pomysły.
Pozbycie się warzyw w całości, natomiast, skutkowałoby dużo mniejszą objętością samego wywaru.
Jest na to sposób? 🙂
Wielu genialnych sposobów nie ma, najlepsze są właśnie te wszystkie, które angażują w to wytrzymałe sitko i niedużych oczkach 🙂 Możesz też warzywa pobieżnie zblendować i zostawić na sitku na godzinę – same odciekną 🙂
Smak rosołu ciekawie wzbogaca połowa główki kapusty(najlepiej włoskiej) dodana tak w połowie gotowania:) Sama kapusta wyjęta z tego rosołu jest pyszna.
Hej! Gotuję już drugi raz ten rosołek, jest wspaniały! Ale nie mam lubczyku, więc następnym razem muszę spróbować 100% według przepisu. Poza tym dodaję trochę więcej kurkumy, bo ją uwielbiam i jest ultra zdrowa.
A co zrobić z warzywami po rosole?
Dla mnie super.
Jak długo można przechowywać taki pyszny rosół? 😉
W lodówce do tygodnia albo i dłużej 🙂
Czy w trakcie gotowania można dolewać wody? Mi po gotowaniu pod przykryciem na mikroogniu przez 3,5h zostało rosołu mniej niż litr 🙁 i zamiast 8-10 porcji mam ledwo dwie!
Absolutnie nie wolno dolewać wody, bo cały smak zniknie! Czy na pewno rosół gotował się pod przykrywką na minimlanym, naprawdę minimalnym ogniu?
No Pani Kierowniczko – zajebisty rosołek 🙂 a pisze to mięsożerca z 37 letnim stażem który od 3 miesięcy jest po zdrowej wegańskiej stronie mocy 🙂
Pani Marto! Czy można przygotować jakąś pastę na kanapki z warzyw z rosołu? czy brakuje im już aromatu? Jeśli tak będę wdzięczna za przepis! 😉
Delfina, jasne, szkoda marnować tyle warzyw! Warzywa z rosołu zdecydowanie mają już mało aromatu ale wciąż można je wykorzystać – dodaj do nich sos sojowy, ostrą paprykę, słodką paprykę i paprykę wędzoną, a do tego trochę ugotowanej kaszy jaglanej i chlust oliwy. Możesz też oczywiście warzywa przerobić na sałatkę jarzynową, to mój ulubiony sposób ich recyklingu 😉
http://www.jadlonomia.com/przepisy/weganska-saatka-jarzynowa/
Ja mam problem natury technicznej – na najmniejszym palniku, maksymalnie skręconym, rosół i tak gotuje się za mocno. Jak Wy to robicie?
Myślę, że pomaga duży garnek z grubym dnem oraz naprawdę malutki palnik. Jeśli garnki mają cienkie dno to znacznie trudniej jest odpowiednio gotować rosół, może spróbuj pożyczyć od koleżanki lub rodziny garnek z grubym dnem i jeśli to rozwiąże problem spraw sobie taki sam 🙂
Jak długo można przechowywać bulion w lodówce w słoiku?
Trik z selerem jako główny składnik rosołu wegańskiego odkryłam na daniach, robiąc zapiekankę z selera z jadłonomii. Woda po jego ugotowaniu miała smak BARDZO zbliżony do rosołu. Tak więc postanowione – na nastepny obiad wegański rosół!
Zrobiłam i stwierdzam, że niedobre. Pomimo tego co mówią książki kulinarne, uważam, że aby wyciągnąć smak z warzyw należy je gotować bez skórki, która więzi w nich to, co najlepsze. Dlatego właśnie robiąc sałatkę warzywną, warzywa gotuje się w skórce – aby cały ich smak znalazł się w salatce. Odnosnie rosołu to i sos sojowy za mocno się przebija, nawet jeśli to tylko dwie łyżki. Nastepnym razem zrobię z obranych warzyw i dam znać.
P.S. jaką rolę pełnią goździki w przepisie? Dodałam je, ale nie wiem jaki jest ich wplyw na wywar…
Rosół wyszedł przepyszny! Dopiero rozpoczynam prawdziwe wegetariańskie gotowanie i to był mój pierwszy rosół 🙂 Nie spodziewałam się, że ten domowy smak to tak naprawdę smak warzyw i przypraw, a nie mięsa! Ta wersja jest o niebo smaczniejsza niż mięsne rosoły, które stają się ciężkie i tluste za sprawą mięsa. Ta pozycja na stałę zagości w moim menu ?
Można zamienić sos sojowy sosem tamari? Czy to nie będzie to samo?
Krzysztof, można jak najbardziej zamienić! 🙂
Właśnie kończy gotować się rosół. Acz zrodziło mi się jedno pytanie. Czemu czuję goryczkę? Czy tak ma być?
Piotr, goryczka może pochodzić ze skórek warzyw albo z imbiru albo ze zbyt małej ilości soli.
Ten rosół jest przepyszny! Uwielbiamy go i ja (wegetarianka) i mój mięsożerny (choć ograniczający) mąż – on w wersji do picia bez dodatków z kubka, ja obowiązkowo z makaronem, marchewką i koperkiem. 🙂
Muszę cos napisać od siebie 🙂 (nie jestem pewna czy już ktoś o tym wspominał). Moja mama dodawała do domowego rosołu cebulę podpiekaną i uwaga: miętę – szczypta mięty dodaje charakteru i rosół przepięknie pachnie – nie jest to silny aromat mięty, a raczej podkreślenie smaku warzyw; Polecam!
To jest profanacja rosolu!!!
Czy jest jakiś fajny pomysł na wykorzystanie warzyw z gotowanego rosołu? Pasztet czy coś?..Żal wyrzucać taką ilość
Robię rosół w podobny sposób, ale dodaję jeszcze trzy składniki: kapustę (może być też pekińska), grzybek suszony i małą marchewkę startą na drobnych oczkach i podsmażoną z solą na oleju. Istotnie wzbogacają smak zupy.
W jakim dużym garnku gotujesz taką ilość bulionu? I ogólnie jakie garnki polecasz?
Hej, a jak najlepiej przechować rosół „na dłużej”? Można zawekować lub zamrozić? Czy jeśli chcę zrobić podwójną porcję długość gotowania należy zwiększyć? Z góry dziękuje za odpowiedź 🙂
Olu, rosół można zarówno mrozić, jak i wekować. Czasu gotowania raczej nie trzeba wydłużać – od momentu zagotowania wody gotujemy przynajmniej 3 godziny 🙂
Przepis super,od siebie dodałam kawałek kapusty i przyprawy sprażyłam delikatnie na patelni, myślę,że podkręca to aromat… dziękuję za świetne przepisy:)
Pani Marto mam pytanie o inny rosół z Pani książki „Nowa Jadłonomia” rewolucyjny rosół czy tam ma być aż 10deg borowików? Bo mi tak troszkę bardziej smakował jak grzybowa coprawda nie miałam borowików tylko swoje suszone inne grzyby więc może dlatego taki smak.. nie mniej jednak i tak smakował nam bardzo tak jak i inne Pani dania, nie gotuje już naprzyklad innego barszczu bo jest przepyszny ten z Pani przepisu.. pozdrawiam serdecznie ☺
Pani Aniu, to prawda, ja korzystam z proporcji 10 dag suszonych grzybów. Myślę, że rozchodzi się tu o borowiki – z reguły do tego przepisu używam mniej szlachetnych, mieszanych suszonych grzybów leśnych. Przy borowikach myślę, że wystarczy połowa tej proporcji 🙂 Serdecznie pozdrawiam!
Kochani, rosół wyszedł mi lekko gorzkawy :((( czy to może być wina zbyt dużego selera ? Nic innego nie przychodzi mi do głowy…. Nie poddam się tak łatwo i będę próbować do skutku ale może coś po podpowiecie…
Kurcze, rosołek wyszedł kwaśny 🙁 Mam wrażenie, że to przez seler, już kiedyś zdarzyło mi się, że teoretycznie dobry i nie zepsuty seler smakował mi czymś kwaśnym po ugotowaniu…
Dziwne, że nikt o to nie pytał jak dotąd. Mięso, jak sądzę, oprócz smaku i tłuszczu daje wywarowi coś jeszcze. Czy w tym warzywnym nie brakuje jakichś wartości odżywczych, które są w warzywno-mięsnym rosole? Może da się je czymś zastąpić?
Słuchajcie, a co robicie z tymi warzywami z rosołu? Można je jeszcze jakoś (i jak) wykorzystać? Trzeba wtedy obierać?
Ada, obierać lub nie – wedle uznania. Ja raczej nie obieram 😉 Można zrobić polską klasykę czyli sałatkę jarzynową ( http://www.jadlonomia.com/przepisy/weganska-saatka-jarzynowa/ ) albo zrobić pasztet na oko – dodać sporo bułki tartej, ugotowaną kaszę, ugotowaną soczewicę, wszystko zmielić, dodać dużo przypraw i sporo oleju i piec 🙂
Ja mam pytnie które naszło mnie podczas konsumpcji, a ze zauważyłam że Marta jest dobrze wydrukowana w tematach kulinarnych, zadam je tutaj : czy rosół (i ogólnie długo gotujące się zupy) posiada wartości odżywcze i witaminy i czy może wszystkie one wygotowywuja się podczas trzygodzinnego wrzenia?
A rosół wyszedł pyszny! co prawda wywar miał nutę goryczy ale ta zniknęła po dodaniu makaronu, pietruszki i małej ilości warzyw z wywaru. Ultra pyszny!
Rosół z tego przepisu wyszedł bardzo gorzki i nie dało sie go zjeść
Rety! Właśnie gotuję, odkąd przeczytałam przepis (trzy dni temu) cały czas o nim myślę! 😀 W głowie ciągle miałam ten kolor, łupiny i opalane cebule, goździki czy sos sojowy, serio! 😀 Że też na to nigdy nie wpadłam! Intuicja mnie nie zawiodła, dopiero półtorej godziny się gotuje, a już zaczyna obłędnie smakować, pachnie w całym domu, tyle szczęścia w jednym wegerosole! 😉 To jest to, dzięki serdeczne, dopiero zaczynam gotowanie z Twoimi przepisami, ale czuję, że będzie to owocna i smaczna „współpraca”! Ślę promyki!
edit: dodałam jeszcze cynamonu troszeczkę i dwa borowiki mrożone – też robią swoje, pycha! 🙂
Wiolu, dziękuję za przemiły komentarz! A pomysł z borowikami przepyszny! 🙂
a co zrobić z warzywami z rosołu? szkoda mi wywalić tyle dobra 🙁 trochę marchewki zjem z zupą, ale co z resztą? macie jakiś pomysł? coś poza sałatką jarzynową?
Justyna, zrób z nich pasztet! Zagęść masę kaszą jaglaną zblendowaną na papkę, orzechami zmielonymi, dodaj oleju i sporo smaku umami (sos sojowy, przecier) – przepis bazowy masz na blogu jako „pasztet recyklingowy” 🙂
Marto, chciałam ppdpytac o ten szybkowar- mam i używam. Mąż zrezygnował z mięsa więc czasem też gotuję „pod niego”. Ile czasu powinien taki rosół gotować się w szybkowarze? I czy szybkowar do takiego rosołu jest ok czy lepiej tradycyjnie?
Karola, nie używałam szybkowara od dawna, ale szybkowary są świetne bo bulionów i rosołów. Myślę, że godzina wystarczy na początek, a potem warto poeskerymentować 🙂
Gotuję w szybkowarze i myślę, że cały aromat wydobywa się trochę dłużej niż w godzinę 🙂 Ale nie ma potrzeby przekraczania 2 godzin
Prze-py-szny! Zamiast kapusty dodałam brukselkę i kawałek suszonej papryczki chili.
Patrzę jak moje mięsożerne dziecię pochłania rosół i nie mogę się nadziwić. Brak lubczyku i imbiru nie ujmuje smaku. wspaniały przepis! wchodzi do menu
Marto! Czy zastąpienie korzenia selera,selerem naciowym bardzo wpłynie na smak? Czy nie ma się co zabierać za rosół bez korzenia???
Nat, ten korzeń selera naprawdę bardzo, bardzo dużo daje. Coś się da bez niego ukręcić, ale… będzie dużo mniej rosołowo 😉
Ciekawy przepis. Pozwole sobie przytoczyc kilka rad. Solimy na koniec, gotujemy bez przykrycia i warto dodac kawalek suszonego prawdziwka. Smacznego 🙂
Czy zastąpić seler w rosole, niestety mam na niego alergię. Próbowałam robić go z goździkami, ale jednak to nie to samo
Czy na bazie rosołu wegetariańskiego można zrobić czeską zupę czosnkową? Pozdrawiam:)
Czy wyciśnięcie warzyw na końcu, to po prostu przeprasowanie ich przez sitko, do uzyskania papki?
A jako młoda mama dodam, że warzywa z zupy zblendowane z wywarem i np. Odrobina wody stanowia doskonały domowy „sloiczek” 🙂
Mam problem z tym przepisem:(
Pełna nadziei kupiłam wszystkie składniki, zrobiłam wszystko według przepisu i po 3h nalałam sobie porcje i okazało się, ze w ogóle nie smakuje jak rosół… zdecydowanie za słodki wywar. Jestem strasznie zawiedziona.
Wyszedł pyszny ? taki orzeźwiający! Zjadłam dwie miseczki taki smaczny. Chociaż lubię imbir w herbacie to tutaj niekoniecznie. Pewnie kwestia gustu, ale następnym razem zrobię bez imbiru. Polecam i dziękuję za przepis ?
To mój drugi miesiąc bez mięsa i powoli wypróbowuję Twoje kolejne przepisy. Jedne udają mi się lepiej, inne gorzej ale o mamusiu!… ten rosół gotuję trzeci raz pod rząd i mój mięsożerny narzeczony mówi że wygrywa nawet z tym maminym!!! Totalny sztosik, jemy na śniadanie, obiad i kolację <3
czy czosnek wrzucić w skorupce? czy obrać go?
Ten przepis zagościł u mnie na stałe. Jednakże za każdym razem jak przygotowuję warzywa nurtuje mnie pytanie dlaczego warzyw nie kroimy, tylko wrzucamy w całości?
Dla mnie dodanie do rosołu liścia laurowego, ziela i imbiru to karygodna zbrodnia niszcząca cała zupę… A co śmieszniejsze dla mnie rosół bez kawałka kapusty, całego ziemniaka i żabka czosnku poprostu nie istnieje…
Nie do końca wierzyłam, że to się uda, ale wyszedł przepyszny.
Zastanawiam się czy liście selera też można dodać? Trochę żal było mi je wyrzucić.
Marta, powiedz prosze jakbys ugotowala ten rosol w szybkowarze? Bo ja ze wzgledu na mala kuchnie mam tylko szybkowar ktory pelni tez funkcje duzego garnka. Bardzo chcialabym go ugotowac ale nie chce kupowac nowego garnka. Pomocy ?
Kurczę a u mnie coś wyszło nie tak:-( zrobiłam jak rzadko wszystko jak w przepisie …i nie dość ze pół rosołu ni wyparowało to jeszcze smak jest…dziwny…taka jakby goryczka…co mogło wyjść nie tak? Może cebula? Wszystkie warzywa wymykałam w specjalnym płynie do warzyw i owoców, wyszorowalam, opłukałam…:-(
Czy na pewno chodzi o zielona cześć pora? Nie o biała?
Na pewno, ona ma ostrzejszy smak i więcej omami!
Oj No to w takim razie to musi być kwestia gustu… bo zrobiłam wszystko identycznie jak w przepisie a jednak rosół musiałam wylać, taki był gorzki 🙁 myslalam ze to może przez zła cześć pora..żeby nie było- jestem super fanka, mam wszystkie pani książki a każdy przepis wychodzi rewelacyjnie (właśnie zajada się pani caponata). Nic się nie stało jeśli jeden przepis mi nie wyszedł
Na Jadłonomię jak zawsze można liczyć <3. Inne przepisy są jakieś wyszukane bądż zakręcone w przyrządzeniu – a tu prosto, łatwo i pysznie – dziękujemy! pozdrawiamy z Norymbergi!
Zrobiłam. Mąż, który je na co dzień mięso stwierdził ze nie był w stanie odróżnić Wegetowali od rosołu na kurze. Genialne. Proste. Będę robić częściej. Dziekuje za przepis.
Cudowny rosół! Robię go już drugi raz i na pewno nie ostatni 🙂 Mam pytanie do ciebie Marto, czy można jakoś wykorzystać pozostałe warzywa? Pozdrawiam!
Zaznaczam, że nie jestem wege. Zrobiłam pierwszy raz „rosół” bez mięsa, bo jadłam kiedyś w dzieciństwie pyszny u koleżanki mamy. Niestety totalnie nie ten smak. Bardzo przeszkadzały mi przyprawy, sos sojowy i ziemisty smak nieobranych warzyw. Musiałam dodać kostkę rosołową, żeby dało się to jeść 🙁
Byłam mocno nastawiona na smak mięsnego rosołu po komentarzach 🙁 a tutaj woda warzywna… trzymałam się mocno przepisu… co mogło pójść nie tak? Zjadliwy jedynie z ogromną ilością maggi:(
Wiem, ze trochę poniewczasie, ale w końcu się zebrałam żeby ugotować prawdziwy rosół, i jestem winna przeprosiny mojej mamie. Zawsze narzekaliśmy, ze nie gotowała zup jak babcia, i zwalalismy to na karb naszego wegetarianizmu. A teraz wiem, że nie mogła mieć czasu na te 3 godziny z garem w kuchni 😀 niesamowite, jak trochę czasu i cierpliwości robi cuda. Najlepsza zupa jaką zrobiłem:)
Przepraszam.
Jako nie-fanka zwykłego rosołu uważam, że ten jest po prostu PRZEPYSZNY!!!! Naprawdę polecam i dodam tylko, że naprawdę warto gotować go aż 3h.
Nie spodziewałam się ze rosół bez mięsa może smakować tak świetnie 🙂 polecam
Niestety jak dla mnie sos sojowy psuje smak, ale oczywiscie co kto lubi. Sos sojowy jes tak intesywny, ze wywar przypomina w smaku bardziej azjatycki bulion niz polski.
Bardzo dziękuję za ten przepis 🙂 Dzięki niemu zjadłam wreszcie rosół -po 15 latach na diecie wege. Dzieci też szczęśliwe 🙂
A dlaczego nie kroimy warzyw? Przecież powinny oddać więcej smaku pokrojone, jak każda pokrojona / rozdrobniona / zmielona rzecz.
Wyglada idealnie!
Pierwszy raz w życiu robię wegetariański (a nawet wegański;)) rosół, wszystko zgodnie z przepisem, nie pominęłam żadnego składnika, gotuje się już godzinę, w tym czasie zaczęłam czytać komentarze…z przerażeniem! Dobrze, ze nie widziałam ich przed przystąpieniem do pracy. Rosół już (po 1h) jest pyszny, głębia smaku niesamowita, aromat warzyw i ten smak…rosołu właśnie! Nie wiem skąd te rozczarowania w komentarzach. Może jakość warzyw ma tu największe znaczenie? Kupiłam wczoraj na lokalnym targu rolniczym, gdzie gospodarze wystawiają swoje produkty, a nie przywiezione tak paskudne w wyglądzie, ze aż piękne, całe w ziemi, mocno nieidealne. Tak samo reszta warzyw korzeniowych. Por wielkości 1/3 tego ze sklepu. Ciekawa jestem, co powiedzą moi wybredni degustatorzy, dam znać 🙂
Zrobiłam dziś i nie polecam. Bardzo słodki smak, niemożliwy do skorygowania solą, pieprzem czy inną przyprawą. Pominęłam tylko imbir. Według mnie lepiej nie dodawać drugiej cebuli, która jeszcze podbija słodycz. Gotowałam ponad 2h, mogłam jednak krócej, żeby wyszedł trochę „cieńszy”.