Na blogu można znaleźć kilka kulinarnych przewodników – jest relacja z Maroko, z Berlina albo z Gruzji. Te wegańskie relacje tak spodobały się Hotelowi Sheraton z Krakowa, że zaproszono mnie do Krakowa w ramach projektu BetterWhenShared, abym mogła podzielić się tu z wami najciekawszymi wegetariańskimi i wegańskimi knajpami spod Wawelu.
Kraków rozłożył mnie kulinarnie na łopatki – lista miejsc, do których chciałam pójść była tak długa, że nie wiedziałam od czego zacząć. Przez trzy dni odwiedziłam wszystkie swoje ulubione miejsca oraz kilka nowych, a wciąż nie zaliczyłam wszystkich knajp, na które miałam chrapkę. Dodatkowo zadanie utrudniała mi kuchnia Hotelu Sheraton, która przygotowywała mi tak królewskie uczty na śniadanie, obiad i kolację, że miałam ochotę po prostu zostać w hotelu i jeść wszystkie cuda, które wychodziły spod noża Tomasza Leśniaka. Na śniadaniach czekały na mnie owocowe koktajle na mleku migdałowym, świeże soki (z pomarańczy i granatów, mniam!), sojowe jogurty, pyszne świeże pieczywo, cała masa warzyw, owoców oraz góry bakalii i orzechów. Jeszcze więcej starań kucharze wkładali w przygotowanie osobnych wegańskich kolacji i obiadów, gdzie specjalnie dla mnie stworzono wegańskie menu degustacyjne oraz przepysznego wegańskiego burgera z ziemniaków z dodatkiem zielonych pomidorów, szparagów oraz grillowanych warzyw. Jeszcze nigdy żaden szef kuchni nie poświęcił tyle uwagi kuchni wegańskiej i nigdy nie czułam się tak dobrze przy wspólnym stole, za co bardzo dziękuję całemu zespołowi Tomasza Leśniaka – ogrom włożonej pracy w wyżywienie mojej osoby był naprawdę spektakularny, a efekty były przepyszne.
A gdzie jeszcze warto zjeść w Krakowie? Poniżej znajdziecie kilka miejsc, które od kilku lat wiernie odwiedzam takich jak legendarny Bar Momo, oraz kilka trochę nowszych jak chociażby Pod Norenami lub Nova Krova, które goszczą na mapie Krakowa dopiero kilkanaście miesięcy. Oprócz polecanych poniżej miejsc warto też koniecznie odwiedzić Hummus Amamamusi ♥️ przy Augustiańskiej, ponieważ ten mały, niepozorny lokal serwuje najlepszy hummus w Polsce.
Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do Krakowa, żeby spróbować jedzenia w reszcie wegetariańskich i wegańskich restauracji – na mapie miasta wciąż pojawiają się kolejne lokale z mnóstwem wspaniałego, roślinnego jedzenia i jak tak dalej pójdzie, to Kraków znacznie przegoni pod tym względem Warszawę. Tak trzymać!
- Bar Wegetariański Momo, ul. Józefa Dietla 49, ceny od 8 do 23 zł: bar dla miłośników rozgrzewającej kuchni północnoindyjskiej. W przytulnej, niekrępującej atmosferze spróbujecie tu pysznych zup, sycącego curry albo moich ukochanych placków masala dosa z orzechowym sosem. Za kilkanaście złotych można zjeść sycący obiad i napić się jednej z wielu pysznych herbat, a potem odpocząć przy dużym stole z widokiem na ulicę Dietla. Szczególnie lubię ich talerze thali, gdzie można skomponować swój własny lunch z kilku ciepłych i zimnych dań; tybetańskie pierożki oraz wspomniane wcześniej masala dosa, czyli placki z ziemniaczanym nadzieniem z dodatkiem gorczycy i kuminu. Chociaż kuchnia Baru Momo składa się głównie z prostych dań, to skrada serce starannością i miłością włożoną w przygotowanie wszystkich potraw.
- Pod Norenami, ul. Krupnicza 6, ceny od 8 do 35 złotych: azjatycka podróż w wegańskim i wegetariańskim stylu. Restauracja Pod Norenami specjalizuje się w kuchni daleko wschodniej, a wszystkie serwowane dania są wegańskie lub wegetariańskie. Można spróbować tu kuchni chińskiej, japońskiej i koreańskiej w naprawdę dobrym wydaniu oraz korzystnej cenie. Szefem kuchni jest Paweł Albrzykowski, który jest jednym z najwybitniejszych polskich znawców kuchni azjatyckiej „uczącym Chińczyków gotować po kantońsku, Koreańczyków kisić kimchi i potrafiącym godzinami dyskutować z japońskimi szefami o możliwościach zastosowania norweskiego łososia grav-lax w sushi nigiri”. Zdajcie się na wszystko co poleca, a szczególnie ostrzcie kły na tempeh, tofu oraz wszystkie wegańskie imitacje klasycznych, mięsnych dań – do moich ulubionych należy tofu w kremowym, pikantnym sosie orzechowym. Karta jest dość długa, więc warto pytać o poradę kelnerów oraz korzystać z sezonowej karty.
- Yellow Dog [ZAMKNIĘTE], ul. Krupnicza 9, ceny od 15 do 35 złotych: moja ukochana azjatycka restauracja na mapie Polski i miejsce, do którego zawsze kieruję pierwsze kroki w Krakowie. O wyczynach Trisno Hamida, właściciela i szefa kuchni Yellow Doga rozpisywał się już Kukbuk, rzesze blogerek, blogerów oraz krytyków kulinarnych. Można zjeść tutaj kuchnię wschodnią w świeżym i nowoczesnym wydaniu – w menu często pojawiają się klasyczne dania z lekkim współczesnym twistem, jak chociażby słodka tarta z pastą miso lub chrupiąca i rozbrajająco wiosenna sałatka z ogórków, mango i mięty. Chociaż restauracja nie jest wegetariańska, to zawsze w karcie znajdzie się kilka propozycji dla roślinożerców. Menu zmienia się kilka razy do roku, ale zawsze warto pytać o wegetariański i wegański pad thai, w ciemno bierzcie też wszystkie makarony smażone z fistaszkowym sosem i koniecznie spróbujcie na przekąskę edamame, czyli chrupiących, zielonych ziaren młodej soi. Smakują jeszcze lepiej niż ziarna młodego groszku i wspaniale zaostrzają apetyt przed ucztą.
- Karma, ul. Krupnicza 12, ceny od 10 do 20 złotych: kolejne miejsce przy ulicy Krupniczej, które dobrze nakarmi wegetarian, dodatkowo oferując świetną kawę oraz wegańskie wypieki. Do Karmy warto wybrać się zarówno na jedne z wielu pysznych śniadań jak i na lunch, szczególnie warto spróbować tutejszych kanapek (na życzenie mogą być wegańskie) oraz klasycznych lunchy, takich jak risotta i sezonowe zupy. Warto zostawić trochę miejsca na jedno z ciast i koniecznie wypić filiżankę kawy, bo oprócz niedalekiej Tektury, niewiele miejsc może konkurować z tutejszą kawą. Od niedawna restauracja oferuje też wieczorne kolacje w postaci ambitniejszego menu degustacyjnego połączonego z degustacją naturalnych win. Chociaż wegańskie, kolacyjne menu przygotowane jest przy użyciu nowoczesnych technik, takich jak sous-vide, a na talerzach pojawiają się piany i emulsje, to niestety potrawy wciąż pozostawiają wiele do życzenia – minimalistycznie wyglądające dania smakują znacznie gorzej, niż tutejsze swojskie risotto, pyszny krem z buraka i doskonały, orzeźwiający chłodnik z mango. Dlatego do Karmy lepiej wybrać się na sprawdzone poranne lub popołudniowe posiłki – te nigdy nie zawodzą.
- Nova Krova, plac Wolnica 12, ceny od 12 do 16 złotych: kolejne miejsce, które na fali mody na burgery serwuje bułki z wegańskim wkładem. Do wyboru są między innymi kotlety z komosy, buraczane lub z seitanu, do tego można przebierać w sosach i długiej liście dodatków takich jak świeże warzywa, sałaty lub żurawiny. Niestety w przeciwieństwie do warszawskiego Krowarzywa lub wrocławskiego Złego Mięsa, tutejsze burgery trochę rozczarowują. Chociaż opisy kotletów oraz dodatków brzmią zachęcająco, to burgery smakują przeciętnie. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy i niedługo Nova Krova będzie znów serwować pierwszej jakości kanapki, takie, jak na początku swojej działalności.
- Ekologiczny Sklep Melasa, ul. Józefa Dietla 45/10: miejsce, w którym kupicie słynne płatki drożdżowe, tofu oraz całą masę wspaniałych kasz, przypraw i dodatków. Nawet jeśli nie planujecie dużych zakupów, to warto tu wpaść i zobaczyć, w jak w wiele pysznych produktów możecie zaopatrzyć swoją kuchnię. Przemiła obsługa na pewno też odpowie na wszystkie wasze pytania na temat miejscowego asortymentu.
- Restauracja The Olive w Hotelu Sheraton, ul. Powiśle 8, ceny od 30 do 65 złotych: miejsce dla osób, które mają trochę więcej czasu i oszczędności oraz chcą spróbować kuchni wegańskiej na naprawdę doskonałym poziomie. Jeśli tylko zadzwonicie do restauracji wcześniej i poinformujecie o swojej diecie, Szef Kuchni spełni wszystkie wasze zachcianki, przygotowując wegańskie, wegetariańskie lub wegańskie menu. Potrawy serwowane w The Olive opierają się na sezonowych produktach najwyższej jakości, dlatego w zależności od pory roku możecie liczyć na inne menu – mój żołądek szczególnie podbił gryczany makaron z pieczoną pietruszką i czarnuszką; buraczane consomme, czyli bardzo esencjonalny bulion buraczany podawany z buraczanym makaronem; oraz wspaniałe wegańskie desery, takie jak wegańskie mille feuille z owoców z sosem mango i jadalną orchideą.
Szkoda, że nie odwiedziłaś restauracji w hotelu WieloPole. Wegańska, bezglutenowa i pyszna. 🙂
Bardzo chciałam tam pójść, ale nie zdążyłam – podobnie jak nie zdążyłam do Hummus Amamusi, które uwielbiam. Jest powód, żeby wrócić wkrótce do Krakowa 🙂
* amamamusi !
Przepraszam, literówka 🙂
w Nova Krova to serio musiał być jakiś chwilowy spadek formy, bo gdy ja tam byłam tydzień temu, to było przepysznie!
Też byłam zdziwiona, bo byłam tam dwa razy tuż po otwarciu i ich burgery były w porządku – dlatego właśnie napisałam, że mam nadzieję, iż wrócą do formy 🙂
No nie wiem czy to chwilowy spadek formy. Ja bylam u nich w kwietniu 2014 . Burgery byly kiepskie. raczej tam nie wrócę .
Noreny, Karma i Dog to jedne z moich ulubionych miejsc w Krakowie. Fajne, że Tobie też jedzenie smakowało. Jeżeli chodzi o kuchnię Azji Wschodniej to polecam jeszcze Kamo 🙂
W Kamo było dość kiepsko z wegańskimi i wegetariańskimi opcjami 😉
Noreny i Dog – rozczarowanie, przy którym Karma wygląda lepiej. Na razie w moich osobistych notowaniach prowadzi Momo.
hej Marta jetseś wegetarianką czy weganką? Blog wolny od produktów od zwierzęcych, a wszystkie relacje zaczynają się "wegetarianka.."
Marta pisała kiedyś, że prowadzi kuchnię roślinna, ale czasem zdarza jej się jakiś etyczny serek czy masło od lokalnego wytwórcy spróbować 😉
Sorry, ale te recenzje są straszne. Bardzo Cię szanuję i uwielbiam Twoje przepisy, ale to ciężko w ogóle recenzją nazwać. Ani opisu, potrawy ani nic konkretnego o potrawie ani o miejscu. O tym jak wygląda o atmosferze i o przede wszystkim o jakości jedzenia. Bardzo mnie to rozczarowało. Jesteś osobą popularną i jeśli chcesz polecać jakieś miejsca i jedzenie to proszę rób to rzetelnie ponieważ wiele osób kieruje się Twoją opinią. A wiem z doświadczenia własnego jak i znajomych że np Noreny jedzenie mają bardzo średnie, przygniotła ich chyba zbyt obszerna karta, a produkty nie zawsze są pierwszej świeżości. Znam też dobrze Krove i wiem że nie można jej oceniać po jednym burgerze ponieważ każdy jest inny niektóre mniej lub lepiej skomponowane. Ale na pewno wszystko jest świeże i z dobrego źródła. Nie ważne, chciałam tylko prosić abyś jako osoba która wiele może zdziałać promując weganizm/wegetarianizm robiła to rzetelnie, wtedy to procentuje. Mam nadzieję, że nie uraziłam. I zachęcam do odwiedzenia reszty wegańskich miejsc w Krakowie bo warto, a jest ich coraz więcej. Pozdrawiam.
to prawda! spodziewałam się opisu potraw.
Ubi, przykro mi, że wpis tak Cię rozczarował – wszystkie moje relacje z podróży to jedynie przewodniki, a nie recenzje i to może być powodem niezaspokojenia.
W Norenach jadłam wielokrotnie i mimo długiej karty zawsze podawane tam jedzenie był bardzo smaczne, a niektóre pozycje takie jak wegańskie imitacje były wprost przepyszne. W Novej Krovie byłam kilkukrotnie tuż po otwarciu i dlatego wiem, że stać ich na dużo więcej – pisałam o tym w opisie tego miejsca, wyrażając nadzieję, że wrócą do dawnej formy.
Dzięki za słowa krytyki, wzięłam je sobie do serca i właśnie skończyłam rozwijać opisy miejsc o ulubione dania oraz specjalności – chociaż dalej jest to tylko przewodnik, a nie recenzje kulinarne 🙂
pozdrawiam serdecznie,
Marta
Już się zjechali eksperci. To nie recenzje, tylko przewodnik!!!!!!!!!
Sponsorowany przewodnik sheratona. Bicz plis. Mama dumna pewnie.
A w Glonojadzie na Placu Matejki bylas? tam mają świetne jedzenie
Popieram, wspaniałe jedzenie!
Niestety, wcale nie wspaniałe tylko mocno przeciętne, niedoprawione i przeważnie wegetariańskie, opcji wegańskich jest niewiele i są to najslabsze pozycje menu
lepszym od melasy sklepikiem jest ten dwa kroki dalej – ekologiczny sklepik przy ulicy krakowskiej, tam jest WSZYSTKO : )
Zaglądałam tam, ale nie było płatków drożdżowych 😉
Płatki drożdżowe kupowałam na Krakowskiej jakieś 2 tyg temu. Tylko musiałam zapytać, bo sklepik mały, nie mogłam znaleźć, ale fakt były na półce. Lahudkove drozdi z Country life, mniam, wczoraj mieliśmy z kalafiorem 🙂 Może akurat wykupili? 🙂
Melasa wypada bladziutko przy sklepiku z Krakowskiej – obrazowomówiąc pustawe półki versus pełne wszystkiego półki. Marto, jeśli zajrzałas do obu, to czemu polecasz ten słabszy nie wspominając o lepiej zaopatrzonym?
Melasę znam od dawna, bo to chyba jeden ze starszych sklepów tego typu w Polsce – kiedy ja tam byłam półki były pełne, najfajniejsze produkty na miejsce, a obsługa bardzo miła. Widać każdy ma słabsze dni, na pewno przy kolejnej wizycie znowu wpadnę do obydwu 🙂
Chodze regularnie i do Novej Krovy i Pod Norenami i ubustwiam obie te knajpy, ale faktycznie dla kogos kto ich nie zna Twoja recenzja nie bylaby zbyt pomocna, bo nie piszesz wiecej ani o tym co serwuja, ani nie opisujesz konkretnych dan. Wiem ze w trzy dni ciezko cos zrobic, ale moglas napisac, to bym Cie przenocowala 🙂 zartuje, ale moze lepiej odpuscic sobie recenzje jak nie ma na to czasu? A melasa jest strasznie droga i zdarzylo mi sie spotkac tam niekompetentne osoby i brak np. Tofu
Nanedi, dzięki za krytyczny komentarz! Jako osoba regularnie jedząca w tych miejscach na pewno znasz doskonale wszystkie dania i wiele mogłabyś o tych restauracjach powiedzieć – jednak ja zawsze piszę bardzo krótkie wskazówki w swoich przewodnikach bo staram się, aby były to wciąż przewodniki, a nie obszerne recenzje restauracji.
Zgodnie z Twoją sugestią rozwinęłam opisy restauracji i opisałam swoje ulubione dania oraz to, na co warto zwrócić uwagę – mam nadzieję, że teraz jest ciekawiej i lepiej.
Dzięki jeszcze raz za komentarz! 🙂
Skoro mieszkasz w Krakowie, to po co Ci w ogóle ten przewodnik? Dajcie żyć! To nie wyrok sądowy, można sięnie zgodzić, mieć inne zdanie. Napisała to co chciała i jej prawo! Nie podoba Ci się, to napisz swój przewodnik. Może powinna przyjechać na miesiąc do Krakowa, żeby miala prawo napisać cokolwiek o Waszej stolicy świata?!
Boszzz, jak mnie wnerwiają tacy ludzie!
Ja całe życie mieszkałam w Krakowie (teraz od kilku lat pod Krakowem), a mimo to z przyjemnością czytam przewodnik, bo wegetarianką ani weganką nie jestem, nie znam więc miejsc gdzie można takie dania zjeść, a z chęcią bym ich spróbowała 🙂
Podoba mi się, że podany jest zakres cen – od razu wiadomo na co się nastawiać i czy dany lokal na moją kieszeń jest.
Cały blog zresztą świetny jest 🙂
Dokladnie,zgadzam sie z powyzszymi komentarzami-Berlin potraktowalas jak nalezy,natomiast nasz rodzimy Krakow zostal kolowialnie rzecz ujmujac potraktowany po lebkach,zeby nie rzec olany… Ok,nie mialas wiele czasu,ale moze warto w takim razie odlozyc tego typu post,gdy czasu bedzie troche wiecej-z tych recenzji nic nie wynika,a tak kocham Krakow i liczylam na opasly tekst.
Nic nie wynika? Dla mnie tekst jest jeszcze fajniejszy niż ten z Gruzji, są adresy i ceny. To nie są recenzje knajp tylko przewodnik po mieście, takie jak te Lonely Planet trochę :)))))
Dokładnie Lonely Planet jest inspiracją dla tych przewodników, miło mi, że to widać 🙂
Ja polecam "Spoldzielnie"- nie wiem czemu, ale zdaje się być zapominana i pomijana przez wielu a naprawdę zachwyca!
Może dla osób z Krakowa te opisy są niewystarczające, bo znacie te knajpy, ale dla mnie są takie jak zawsze – Marta zawsze pisze krótkie opisy i nigdy nie opisuje zanadto dań, to chyba raczej rodzaj przewodnika, a nie zbiór recenzji 🙂
Yellow Dog to też moje ulubione miejsce! 🙂
Drodzy, dziękuję za tak dużo krytycznych komentarzy od krakowskich czytelników!
Zdaję sobie sprawę, że o znanych i lubianych knajpach chciałoby się przeczytać bardzo dużo oraz, że dobrze byłoby żeby wszystkie znane Wam miejsca pojawiły się od razu w jednym przewodniku. Dlatego rozwinęłam opisy wszystkich restauracji o sugerowane przez Was szczegóły – pamiętajcie jednak proszę, że te opowieści z podróży to jedynie miejskie przewodniki, a nie kulinarne recenzje. Podobnie wyglądają wszystkie relacje z Berlina, Maroko lub Oslo.
Mam nadzieję, że po rozwinięciu opisów miejsc i wstępu przewodnik jest ciekawszy i jeszcze bardziej interesujący – nawet dla osób z Krakowa.
Wasza Starająca Się Zawsze,
Marta
XXX
Dla mnie jest super, a jestem z Krakowa 🙂 Najbardziej cieszy mnie, że są tu wszystkie moje ulubione miejsca, właśnie MOMO i KARMA to dwa moje ukochane.
Super, że podałaś ceny! Bałam się, że w Yellow Dogu wszystko kosztuje tak z 50 złotych, a teraz wiem, że nie jest tak źle 😉
Muszę się zgodzić całkowicie z opinią na temat Nova Krova – byłam tam ostatnio i burgerey były okropne. Było mi bardzo przykro, bo sama jestem weganką i chciałam przekonać chłopaka do burgerów wege, a tymczasem tylko utwierdził się w swojej negatywnej opini – na szczęście burgery z Twojego przepisu są przepyszne, więc zostajemy przy domowej opcji 🙂
Potwierdzam, jest tam smuta i pustość ostatnio – weźcie się do roboty Krovo!
Zgadzam się w pełni. Na dodatek mam wrażenie, że ich burgery przestaja smakować składnikami i czuc jedynie sos i bulkę
Smutna prawda, ale wierzę, że jeszcze Krova wróci do formy 🙂
Mam takie same odczucia, niestety…
ja po dzisiejszym "obiedzie" też nie polecam. burger z pora to jakaś porażka, a niedogotowany ryż w lunchu mojej koleżanki dla mnie kompletnie dyskwalifikuje ten lokal. po cholerę brać się za resturację, jak nie maja o gotowaniu zielonego pojecia.
zgadzam się z Waszą opinią.. i te bułki w Krovie są wstrętne- glutowate i wyschnięte (i nie mówię o bułce bezglutenowej). jadłam tam 3 burgery i wszystkie były niedobre, więc już więcej próbować nie będę. za to ciasta są przepyszne…!! szczególnie takie zielone herbaciane na mące jaglanej.
Do tego w NK nie mają organicznego jedzenia, a się nim chwalą, smażą na fryturze palmowej. Dla mnie ta knajpa to jedne wielkie ocszustwo
Jestem uzależniona od edamame w Yellow Dogu, to jedyne miejsce w Krakowie, gdzie można je zjeść! Polecam wszystkim, serio pyyyycha :DDD
Szkoda, że ten post nie pojawił się wcześniej, bo 3 dni temu wróciłam z Krakowa, a mieszkałam tuż przy Dietla 🙁
Też uwielbiam BAR MOMO i jem tam kilka razy w tygodniu 🙂 Może jedzenie nie jest wyszukane, ale wszystko jest tam zawsze bardzo smaczne, świetnie doprawione no i samo miejsce jest niemalże historyczne 🙂
Nie ma co się przejmować głosami krytyki, Marto, ale muszę przyznać, ze podziwiam spokój, z jakim je przyjmujesz. Może rzeczywiście dla kogoś, kto mieszka w Krakowie opisy są niewystarczające, no ale im chyba ten przewodnik nie jest potrzebny, prawda? Ja mieszkam w Katowicach, gdzie nie ma prawie nic poza ciągłymi wykopkami, więc fajnie wiedzieć, że tuż za progiem tyle się dzieje w kwestii wegańskiej kuchni. Następnym razem gdy będę w Krakowie na pewno chętnie odwiedzę parę miejsc z twojej listy.
A tak podsumowując to chciałam Ci powiedzieć, że uwielbiam Twoje przewodniki. Właśnie podoba mi się, że są zwięzłe, pewnie nie chciałoby mi się czytać dłuższych opisów, a tutaj napisane wszystko, co powinno być. W wakacje wybieram się do Berlina i już nie umiem się doczekać, żeby odwiedzić kilka knajpek, o których pisałaś. Dzięki!
Zgadzam się z przedmówc(zyni)ą! Kolejny fajny przewodnik 🙂
Jako krakowianka wiem, gdzie można fajnie zjeść i cieszę się, że też dotarłaś do Yellow Doga czy Pod Noreny. To nie recenzje kulinarne, żebyś miała szczegółowo opisywać kartę!
Bardzo się cieszę, dzięki i smacznego! :)))
a ja się cieszę, że moge skorzystac z podpowiedzi bo mimo, że bywam czasami w Krakowie nie znam tych miejsc, niedługo wybieram się do Wrocławia i dałabym głowę, że napisałaś kiedyś o knajpach tam ale nie jestem w stanie tego odszukac, może mi pomożesz
ściskam gorąco
We Wrocławiu jest super Vega na Rynku i Najadacze na Nożowniczej 🙂
Vega mnie zawiodła, sporo kasy wydałam a jedzenie słabe, wole już sprawdzonego Green Waya!! smaczniej i taniej jeśli chodzi o wykarmienie 4 osobowej rodziny.
A ja do Vegi chodzę obowiązkowo przy każdej okazji pobytu we Wrocławiu. Smakuje mi jedzenie i lubię sam lokal. Nie zdarzyło mi się zawieść – pyszne kotlety ze szpinaku i tofu, czy z buraka weszły do mojego domowego jadłospisu :).
To prawda, pisałam kiedyś gdzie warto pójść we Wrocławiu – wklejam tutaj również 😉
"Pierwsze kroki zdecydowanie skieruj do Baru Vega na wrocławskim rynku – to najstarszy polski bar wegetariański, po pięknym remoncie. Serwuje najbardziej klasyczne i popularne dania kuchni wegetariańskiej.
Z Vegi udaj się do Złego Mięsa, to wegetariańska jadłodajnia serwująca bezmięsny fast food, są więc pizze, burgery i tortille, ale są też zestawy obiadowe (na przykład bardzo dobra ryba z selera). Jest bardzo na luzie, zawsze jest masa ludzi z dziećmi i psami, obsługa też jest bardzo wyluzowana.
Po Złym Mięsie czeka na Was prawdziwa cudowność czyli Machina Organika. To zdecydowanie najambitniejsza kuchnia wegetariańska we Wrocławiu, a dodatkowo całkowicie bezglutenowa. Codziennie można zjeść inny zestaw lunchowy, zawsze przepyszny i podany w piękny sposób. Nie można wyjść stamtąd nie próbując jednego z ciasta z nerkowców, są po prostu obłędne!
Nie omińcie też niepozornej Nalandy ukrytej za Renomą – to bardzo natchnione miejsce, serwujące dania zgodne z Kuchnią Pięciu Przemian. Jeśli macie ochotę na dobrze zrobioną kaszę jaglaną, rozgrzewające zupy i placki, to jest właśnie miejsce dla Was.
A na koniec po tym wszystkim koniecznie przejdźcie się na kawę do Rozrusznika, który jest dwa kroki poza centrum, ale z Rynku spacer zajmie Wam 15 minut. To wspaniała kawiarnia serwująca najlepszą kawę w mieście, a do tego bardzo przyjazna dzieciom i psom."
Jak wege Kraków to tylko Glonojad na placu Matejki, jakieś 10min piechotą od dworca. Przy każdej wizycie tam zaglądam i zawsze wychodzę najedzona i zadowolona 🙂
niestety, GLonojad absolutnie nie. Gdybym miała ująć jednym słowem – prostackie jedzenie, ciężko i bez smaku. O ile koktajle owocowe to mocny punkt, to kuchnia (zresztą głównie wegetariańska, ciężko o dania wegańskie czy coś surowego) mocno w stylu lat '80-'90, to już lepiej kupić sobie banana w spożywczym. Dzięki Marto, za przewodnik, bywam w Krk i obijałam się dotychczas po różnych miejscach, których żałuję :> A teraz wręcz nie mogę się doczekać.
zgadzam się, w Glonojadzie mały jest wybór dań wegańskich i nie są zbyt dobre, z dań głównych smakują mi tylko pierogi z soczewicą (ale surówki są zazwyczaj wstrętne), ciasta wegańskie są niedobre. no i ze śniadaniowego menu pyszna jest ta buła z tofu i suszonymi pomidorami, ale niestety tylko do 12..
A może taki przewodnik gdzie smacznie zjeść we wrocławiu ? mieszkam tu od niedawna i mam spory klopot z wyborem fajnych miejsc, a szczegolnie ze jest ich miliard 😀
A moim zdaniem wrocławska gastronomia nie najlepiej się niestety ma…
Pewnie dla niektórych będzie to szok (że w takim miejscu ktoś się w ogóle pawami zwierząt interesuje), ale podaję link ze strony okołomuzycznej gdzie znajduje się lista knajp wege/wegan w całej Polsce (jest też parę opcji we Wrocławiu):
http://forum.hard-core.pl/viewtopic.php?f=20&t=42920&start=0
PS – Korzystając z okazji: Pani Marto – przepisy mega, blog fanatstyczny, uwielbiam tu zaglądać:)
Pozdrawiam / Robert
We Wrocławiu jest sporo miejsc wege – niedługo też przygotuję o nich przewodnik, bo jako urodzona we Wrocławiu znam wszystkie te miejsca bardzo dobrze 😉 Skromna lista tutaj, to kopia odpowiedzi na komentarz z pytaniem gdzie warto zjeść we Wrocławiu:
Pierwsze kroki zdecydowanie skieruj do Baru Vega na wrocławskim rynku – to najstarszy polski bar wegetariański, po pięknym remoncie. Serwuje najbardziej klasyczne i popularne dania kuchni wegetariańskiej.
Z Vegi udaj się do Złego Mięsa, to wegetariańska jadłodajnia serwująca bezmięsny fast food, są więc pizze, burgery i tortille, ale są też zestawy obiadowe (na przykład bardzo dobra ryba z selera). Jest bardzo na luzie, zawsze jest masa ludzi z dziećmi i psami, obsługa też jest bardzo wyluzowana.
Po Złym Mięsie czeka na Was prawdziwa cudowność czyli Machina Organika. To zdecydowanie najambitniejsza kuchnia wegetariańska we Wrocławiu, a dodatkowo całkowicie bezglutenowa. Codziennie można zjeść inny zestaw lunchowy, zawsze przepyszny i podany w piękny sposób. Nie można wyjść stamtąd nie próbując jednego z ciasta z nerkowców, są po prostu obłędne!
Nie omińcie też niepozornej Nalandy ukrytej za Renomą – to bardzo natchnione miejsce, serwujące dania zgodne z Kuchnią Pięciu Przemian. Jeśli macie ochotę na dobrze zrobioną kaszę jaglaną, rozgrzewające zupy i placki, to jest właśnie miejsce dla Was.
A na koniec po tym wszystkim koniecznie przejdźcie się na kawę do Rozrusznika, który jest dwa kroki poza centrum, ale z Rynku spacer zajmie Wam 15 minut. To wspaniała kawiarnia serwująca najlepszą kawę w mieście, a do tego bardzo przyjazna dzieciom i psom.
Marta, super przewodnik. Mieszkam wprawdzie w Krakowie, ale rzadko odwiedzam knajpy, więc mi się przyda 🙂 Merci!
Ale nie wspomniałaś nic o barze Green Day na ul. Mikołajskiej 14. Ten bar istnieje tam już przynajmniej od 10 lat i jest to jeden z pierwszych w Krakowie. Szczerze polecam to miejsce szczególnie dla wegetarian choć i dla wegan tez wiele dan się znajdzie. Ceny przystępne a oprócz stałego menu maja zawsze dania dnia. Podczas kolejnej wizyty w Krakowie polecam odwiedzić to miejsce.
Greenway to sieciówka, ich knajpy są w kilku miejscach w Polsce. Trudno uznać to za krakowską specjalność, a Marta miała ograniczony czas, więc – jak widać po przewodniku – postawiła na niepowtarzalne restauracje, do odwiedzenia tylko w Krakowie 🙂
Bary Green Way to sieć obecna w całej Polsce – dlatego celowo o nich nie wspominam, bo można spotkać je wszędzie, a ich menu jest zawsze podobne 🙂
Pracowałam w tym miejscu i nie radzę nikomu się tam żywić 😉
Moi Drodzy zwróćcie uwagę ze na Mikołajskiej nie ma już baru green way tylko jest bar Green Day. I jak dobrze pamiętam to chyba już od 1,5 roku tam istnieje. Oprócz nazwy zmienił się wystrój a przede wszystkim oferta. Warto sprawdzić.
Martusia, fajnie napisałaś, krótko i na temat….a w zasadzie w cale nie krótko tylko w sam raz. Komu chciałoby się czytać szczegółowe opisy dań!!!!…zniechęciłabym się przy trzecim daniu…. Jestem z Krakowa i kocham Yellow Doga i Karmę. reszty nie znam ale wypróbuję na pewno….pozdrawiam i wpadaj do nas częściej 🙂
A może ktoś wie, czy w Białymstoku jest jakaś knajpa wegetariańska? Kiedyś był Green Way ( chyba), ale już nie ma:-(
Może tam?
https://www.facebook.com/flowfood
Pozdrawiam / Robert
Oburzenie Krakowian nie jest dla mnie zrozumiałe dlatego, że przewodnik ma z założenia tylko wskazywać określone miejsca, by zachęcić przyjezdnych (nie tubylców, którzy te wszystkie knajpy powinni dobrze znać). Dla mnie krótka forma jest zupełnie wystarczająca. Jestem z Gdańska i w te wakacje jadę do Krakowa tylko na weekend. Dzięki opisom na Jadłonomii (ale też niektórym komentarzom) wiem, gdzie na pewno będę chciała iść na obiad. Szczegółowe opisy potraw zupełnie mi nie są do tego potrzebne.
p.s. Natomiast zdjęć potraw dla mnie nigdy za mało – tych zawsze mogłoby być więcej 😉
Oczywiście "za dużo" miało być 🙂
W Gdyni też coraz więcej takich restauracji przybywa i choć jestem mięsożercą to ostatnio bardzo mi smakowało takie orientalne wegetariańskie jadło.
Marto, a może mogłabyś polecić jakiś sklep ze zdrową/świeżą?ekologiczną żywnością w Poznaniu? Byłaś tutaj parę razy (i chyba nawet raz Cię widziałam), więc mam nadzieję, że coś wiesz.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i uwielbiam!
Malwina
Malwina, wszyscy Poznaniacy i Poznanianki zachwalali bardzo sklep Orkiszowe Pola – faktycznie jest wspaniale zaopatrzony 🙂
http://www.orkiszowepola.pl/sklep/
dziękuję bardzo 🙂
Krupnicza pod względem wege szamki jest cudowna – Karma, Noreny, Yellow Dog, a w okresach studenckiej biedy Greenway. W innych nie byłam, ale po Twojej recenzji chyba wybiorę się do Momo. Btw, przy następnej okazji w Norenach spróbuj sushi – pyszne i w wyjątkowo dobrej cenie 🙂 pozdrawiam!
Przewodnik faktycznie jest skrótowy, ale bardzo trafny. Widać, że Marta wybrała najważniejsze miejsca na kulinarnej mapie Krakowa i zweryfikowała opinie o nich. Pod Norenami to faktycznie number one w tym mieście. Nova Krova rozpoczęła nieźle, ale teraz leci w dół na łeb ba szyję, coraz więcej osób zaczyna omijać to miejsce szerokim łujiem. Za to Humus Amamamusi jest powszechnie uwielbiany za ciepłą atmosferę. Momo – cóż, knajpka z tradycją i silną pozycją. Dla mnie zabrakło Cafe Młynek, który bardzo lubię i można tam znaleźć wegańskie dania. I jeszcze ciekawostka dla tych, którzy mimo, że miejsce jest mięsne, nie boi się w nim znleźć czegoś wegańskiego dla siebie. Tak jest w Bagelmama na ul. Dajwór – oprócz bajgli mają pysznego wegańskiego wrapa z falaflem (o niebo lepszym i bardziej wilgotnym niż w Nova Krova) i mnóstwem warzyw. Cena nie jest niska (16 zł), ale to naprawdę sycąca, fajna porcja.
Do Cafe Młynek i kilku innych muszę jeszcze wrócić 🙂
Chciałam tylko zaznaczyć ze na Mikołajskiej w Krakowie nie ma już baru green way tylko jest bar Green Day i to jak się nie mylę to już ponad rok jest zmieniony. Warto tam zajrzeć bo jest dużo fajnych dan także wegańskich.
Niedawno otwarto w Krakowie kawiarnię Wesoła Cafe, która z powodzeniem zaspokoi gusta zarówno te niewegańskie jak i wegańskie 😀 a dodatkowo mają obłędną kawę – więc szczerze polecam dołożyć do miejsc do odwiedzenia przy kolejnej wizycie. Dzięki za te wpis, kilku miejsc z Twojej listy w ogóle nie kojarzyłam z wege jedzeniem – jak np. Yellow Doga . Pozdrowienia
Ooo, świetnie, zapisuję do odwiedzenia podczas kolejnej wycieczki do Krakowa! 🙂
Dziękuję z przewodnik:) osobiście byłam zachwycona smakami w Spółdzielni Organic Bar & Take-away i deserami w witariańskiej restauracji RO Organic. Ale to było rok temu nie wiem jak teraz się mają.
do listy miejsc do odwiedzenia przy okazji następnej wizyty dopisz koniecznie Youmiko sushi na szczepańskiej, zrobią Ci tam cos pysznego wegańskiego od ręki:)
Nie rozumiem o co tyle szumu. Dzięki temu przewodnikowi wiem gdzie chodzić w Krakowie, w którym jestem na kilka dni i dzięki niemu (a właściwie Marcie) siedzę teraz Pod Norenami i czekam na tofu w sosie orzechowym. ��
Ale super, smacznego! 😉
Zabrakło zdecydowanie restauracji WIELOPOLE 3 – w podziemiach hotelu przy ul. Wielopole. Jedzenie jest tam przecudowne, to jest finezja po prostu – każda potrawa pyszna, świeża i dopracowana w każdym szczególe. W ogóle nie ma porównania z Momo, a już na pewno nie z Glonojadem, gdzie niestety nic mi nie zasmakowało. Wielopole 3 powinno otwierać listę tego typu miejsc w Krakowie. Co istotne – jest bardzo niedrogo – większość potraw jest za 9 lub 10 PLN, do tego fantastyczne menu degustacyjne za ok. 20 PLN
Pani Marto, to jeszcze polecam Zielone Tarasy http://www.zielone-tarasy.eu/#!menu/cyvh
Świetny blog prowadzisz, zaczytałam się na sam wieczór 🙂 Ja znam fajną restaurację Mekong w Krakowie gdzie mają sporo dań dla wegetarian, często chodzę do niej z przyjaciółmi przed kinem. Moje ulubione dania to brokuły z warzywami, tofu smażone z kiełkami bambus z warzywami.
A Chimera? To jest zdecydowanie adres, którego nie można pominąć! Najlepszy bar sałatkowy w Krakowie. A dla mięsożerców mają grillowane ryby (np. fantastycznego pstrąga) z grillowanymi warzywami i sałatkami. Pycha! 🙂
No i jeszcze bardzo tanie i pyszne sushi w Masie na Grodzkiej 50 (10 kawałków futo za 20-25 zł). Pytajcie o wędzonego węgorza 😉
Polecam wszystkim Pierwszy Ogólnopolski Festiwal Restauracyjny – w pięciu największych miastach w Polsce – w tym w Krakowie!
Kiedy: 20-26 kwietnia 2015
Co i gdzie: najlepsze restauracje krakowskie, znani Szefowie kuchni, wyjątkowe festiwalowe menu
3 dania tylko za 39 złotych!
Bilet do kupienia na http://WWW.apetytnamiasto.pl z tym, że w ramach biletu otrzymujecie dodatkowe zniżki! Na stronie możesz od razu opłacić kolacje, zarezerwować stolik, bez czekania, bez problemu!
Polecam dołączyć do wydarzenia na fb: https://www.facebook.com/events/1555504441365734/1562216190694559/
Akurat w momo byłam raz, ale zupa probiotyczna była tak zaskakująco ohydna, ze wiecej sie nie skusze na próbowanie ich pozostałych dan.
Dobrze oceniam restaurację Pod złotym liściem. Byłem tam co prawda parę razy w życiu, ale wrażenia zawsze były pozytywne. Miła i faktycznie szybka obsługa. Człowiek nie siedzi długo przy stoliku nim ktokolwiek podejdzie, jak to czasami bywa w różnych lokalach.
W końcu odważyłam się (chyba dzięki temu przewodnikowi) wejść do Momo bo do tej pory tylko przez szybę czytałam meni czekając na autobus. Rzadko jadam w mieście (tylko lody i obwarzanki :-)) Miałam godzinę czekania pomiędzy dentystą a fryzjerem i postanowiłam czegoś spróbować. Nie jestem wegetarianką. nazwy potraw są mi obce (choć dzięki temu blogowi już nie całkiem z kosmosu) Miła pani zaproponowała mi mały zestaw złożony z czterech wybranych potraw. Wybrałam szpinak ze słonecznikiem, pilaw jaglany, jakąś surówkę i warzywa w kremowym sosie orzechowym. Ostatnie danie rzuciło mnie na kolana. Jędrne jarzyny (nie wiem czy gotowane czy smażone) były niesamowite a ten sos… Brak mi słów. Bardzo chciałabym dokładny przepis na tą potrawę.
Sklepu ekologicznego na Ditla już nie ma.
Ostatnio często przechodziłam obok Green Day na Mikołajskiej. Ktoś tam był?
Przy następnej wizycie w Krakowie polecam odwiedzić Stary Kleparz. Można tam przez cały rok spotkać dwa stoiska, które darzę wyjątkową sympatią: stoisko z przyprawami, gdzie można znaleźć na moje oko minimum 150 rodzajów przypraw oraz stoisko z produktami z południa Europy, znajdziemy tam między innymi oliwki, suszone pomidory, pesto i hummus.
Co prawda prawdopodobnie nigdy nie zostanę 100% weganinem ani wegetarianinem, ale kuchnia bez mięsa jest dla mnie mocno interesująca i bardzo się cieszyłem, gdy dostałem Jadłonomię w prezencie.
Również byłam w Momo, Karmie i Pod Norenami. Zapraszam do mojego wpisu na porównanie wrażeń oraz recenzje 5 innych wege knajpek Krakowa: http://roslinnepychotki.blog.pl/wege-krakow-7-knajpek-ktore-warto-odwiedzic/
Ostatnio mi się zdarza zamawiać do domu jedzenie z lokalu Ganesh na ul. Św Tomasza. Szybko dowożą, jeszcze jest ciepłe jak dostaję do ręki. Ceny przystępne i bardzo smaczna, świeża kuchnia, w tym duży wybór w menu rzeczy dla wegetarian i wegan, co nie jest taką normą w wielu restauracjach, gdzie królują mięsa.
W Krakowie jest też salon urody eco backstage, robią tammanicure i makeup dla vegan. Używają kosmetyków pochodzenia niezwierzecego, które nie były testowane na zwierzetach. Polecam veganom 🙂 Można też o tym z nimi pogadać, polecają fajne rzeczy.
Yellow Dog to już tylko wspomnienie. Przynajmniej na Krupniczej….
Z Karmy wyszliśmy po 10 minutach, niedoczekawszy się karty….
Na szczęście Nova Krova już zamknięta!!!
Dzięki Tobie Marto wylądowaliśmy na masala dosa w Momo. Bajeczny błogostan dla podniebienia:***Świetnie opisałaś miejsca w Krakowie, w których warto zjeść. GORĄCO DZIĘKUJEMY!!!