To znowu ja, wasza podróżująca weganka! Po tłocznym Marrakeszu i turystycznej Essaouirze przyszedł czas na puste i ciche wioski w górach Atlas. Chociaż podróż przez góry jest dużo zimniejsza i trudniejsza, to właśnie tutaj można spróbować o wiele autentyczniejszej lokalnej kuchni i dużo więcej się nauczyć.
Nie zrozumcie mnie źle – dni spędzone nad oceanem w Essaouirze były wspaniałe, jedzenie cudowne, a na widok plaży nad oceanem prawie popłakałam się ze szczęścia. Jednak to piękne miasto jest tak pełne turystów, że zjedzenie czegoś autentycznego graniczy tutaj z cudem – łatwiej jest dostać palmiery lub naleśniki z nutellą, niż dobrą, lokalną zupę. Kiedy po raz kolejny w polecanej przez wiele przewodników restauracji dostałam mdłą, niedoprawioną zupełnie niczym zupę z soczewicy nie wytrzymałam i spytałam właściciela, czemu wszystkie dania serwowane w restauracjach są bez smaku odpowiedział – Turyści z Europy nie lubią naszych przypraw, bardziej smakuje im takie jedzenie. No właśnie, tego się obawiałam!
Na szczęście ratunkiem od turystycznych, smutnych wersji lokalnej kuchni okazało się uliczne jedzenie (podpłomyki i bób z kotła!) oraz ukryta w jednej z bocznych uliczek, wegetariańska knajpka Shyadma’s Veg Food. Była to miła odmiana po wegetariańskiej restauracji w Marrakeszu, której nazwy nawet nie chcę pamiętać, bo serwowała najgorsze jedzenie na świecie, zjadliwe tylko dla bardzo głodnych, bardzo naiwnych i jeszcze bogatszych turystów, ale o tym kiedy indziej.
Shyadma’s w Essaouirze to prawdziwy marokański slow food. Na posiłek trzeba poczekać przynajmniej godzinę, a jeśli ma się nadzieje na zjedzenie kilkudaniowej kolacji najlepiej upewnić się, że ma się wolny cały wieczór. Jednak zdecydowanie warto wytrwać – tajine z pigwą i cynamonem, tajine ze wspaniale doprawioną soczewicą oraz ten z kiszonymi cytrynami i oliwkami, to zdecydowanie jedne z lepszych, jakie do tej pory jadłam. Nawet gdybym miała czekać na nie cały wieczór, to byłoby warto.
Zupełnie inaczej podróżuje i je się w zimnych wioskach w górach Atlas. O tej porze roku nie ma tutaj za wielu turystów, kuchnia jest uboższa, ale o wiele bardziej autentyczna. Żeby spróbować niektórych dań i nauczyć się je przyrządzać wspięłam się do wysoko położonej wioski nad turystycznym Imlil, gdzie nie tylko jak przygotować wspaniały deser z pieczonych rzodkiewek i cudowne tajiny z zaledwie dwóch składników, ale też w końcu dowiedziałam się, jak przygotować najróżniejsze placki, naleśniki i placuszki jedynie na wodzie, mące i odrobinie oleju.Schodząc z górskich wiosek na dół zjadłam też jeden z lepszych tajinów, zrobiony na moją prośbę przez ulicznego sprzedawcę bez mięsa: czyli bez drobiu i bez ryby, bo nie jest to tutaj oczywiste. Po kwadransie czekania dostałam wspaniałe, zapiekane pomidory z mnóstwem kminu, kozieradki i mięty. – Ile płacę? – Normalnie 35 Dh, ale ten był bez mięsa, to przecież wystarczy 25 Dh.
Dalej jestem kiepską górską wędrowniczką, ale o wiele lepszą kucharką, teraz kieruję się na pustynię – zobaczymy, czego nauczę się na miejscu!
Marta
P.S. Więcej zdjęć i relacji z podróży znajdziecie na Facebooku.
Wszyscy kochają Nutellę, wiadomo
A jakie są ceny w restauracjach, na przykład w tej wegetariańskiej w Essaouirze? 🙂
Ceny są bardzo zróżnicowane, kolacja w wegetariańskiej restauracji to około 50 Dh, w innych 150 Dh, a kolacja zjedzona na ulicy to 15 Dh.
Nigdy nie sądziłam, że można tak prosto dogadać się i załatwić wegetariańskie jedzenie – jak ty to robisz? Znasz dobrze francuski albo arabski? 🙂
Nie znam żadnego z miejscowych dialektów, mój francuski wola o pomstę do nieba, a angielski zna mało kto tutaj – jak sie okazuje, zeby rozmawiać o jedzeniu wystarczy duży apetyt i odrobina zacięcia! 🙂
Ja wymiękam… Zamawiam olbrzymi słoik nutelli 🙂
byłam w Maroko 2 razy i na pewno wrócę jeszcze nie raz – uliczne jedzenie jest najlepsze i najtańsze!
Jak Ty to robisz, że jedziesz i uczysz się gotować od tak różnych ludzi?
Duży apetyt i dużo dobrych chęci! Pomaga tez to, ze ja naprawdę lubię rozmawiać z ludźmi 🙂
Marta, podziwiam Cie! Dawaj wiecej zdjeć i przywieźć wszystkie przepisy ze sobą!
Zwłaszcza na tę pigwę!!!
Pigwę mam ochotę przywieźć ze sobą 🙂
Jaz kolezanka, jadlysmy tylko w restauracjach, gdzie nie bylo turystow. Czasem wygladalo to tak, ze bylysmy jednymi Europejkami w lokalu, a w resaturacji obok pelno bialasow. Wyszlysmy na tym jednak bardzo dobrze, bo wszedzie nam smakowalo! najlepsza zupe jadysmy zas w Ouarzazate, w malej restauracji, obok hotelu. Nastepnego dnia okazalo sie, ze wszyscy goscie hotelowi mieli zatrucie pokarmowe, a my nie:) Pozdrawiam!!
Właśnie jadę do Ourzazate, mam nadzieje, że powtórzę wasz kulinarny sukces 🙂
Baaardzo ładne zdjęcia. Kurz i upał aż drapią w gardle.
Marta, czy król Maroko płaci Ci za taką reklamę Maroka? Jeśli nie to powinien zacząć, czytając twoje posty mam ochotę tam pojechać! 🙂
Proszę wystosować do króla taka prośbę, chętnie nawiąże z nim współpracę 🙂
Czekamy z niecierpliwością na marokańskie przepisy po Twoim powrocie! 🙂
Hej 🙂 Probowalas moze shake z awokado? Sprzadaja takie czesto na ulicach 🙂 Jezeli udaloby CI sie wyciagnac na nie przepis bylabym dozgonnie wdzieczna 🙂
Mam już kilka przepisów, mój ulubiony to chyba ten z dodatkiem migdałów – na pewno o nim napisze! 🙂
Czekam z niecierpliwoscia 🙂
Hej, czy masz w planach zrobienie serii świątecznych wegańskich przepisów? Chcę przekonać w tym roku rodziców, że weganizm to żadna fanaberia i że wegańskie jedzenie smakuje równie dobrze jak tradycyjne wigilijne potrawy. Pozdrawiam ciepło. Aleksandra
Jak tylko wrócę na blogu zaczną sie świąteczne przepisy – postaram sie, aby codziennie pojawiał sie nowy, dzięki temu będzie w czym wybierać! 🙂
A napiszesz coś wiecej o tajinach? Zawsze bardzo mnie ciekawiło czym sie różnią od zwykłych garnków i jak w nich gotować 🙂
Jasne, będę o nich pisać sporo w przepisach na różne warzywne i strączkowe gulasze z ich użyciem 🙂
Kocham tego pana ktory gotuje w essaouirze, uczyl mnie jak robic tajine, przez 2 tygodnie jadlam u nirgo non stop 🙂
Wegetariańska restauracja w Essaouirze odwiedzona w minionym tygodniu! 🙂 faktycznie trudno trafić, tym bardziej że gps pokazuje inaczej niż rzeczywistość. Pan nadal Ciebie pamiętał 🙂 jak powiedziałam że znaleźliśmy go bo była u niego jakiś czas temu taka Polka co ma bloga, powiedział, Marta, tak? 🙂 🙂
Och, ale super! Dzięki za wiadomość! <3
Właśnie zjedliśmy tagine w Shadyma’s w Essaouira. Był to najlepszy tagine jaki jedliśmy w Maroko. Ja miałam warzywny a mój partner dyniowy. Był tak intensywny i pełen smaków ze oszaleliśmy. Czekaliśmy godzinę 😉 ale było warto. Dzięki