To prawda, teraz mogę szaleć. Za zakrętem mam wielki azjatycki bazar, pełen świeżych ziół, powykręcanych i do niczego niepodobnych warzyw oraz stosy świeżego tofu i tempehu. Nie rozumiem nazw większości ziół i warzyw, ale obsługa sklepu jest wyjątkowo cierpliwa i chętnie tłumaczą mi wszystko, o co pytam.
Czy to się obiera? Czy to się nadaje na zupę? Czy mogę z tego zrobić sałatkę? Lubię tam chodzić i odkrywać ciągle nowe zapachy i kształty oraz podglądać co kupują inni ludzie, jak wybierają warzywa, które tofu kupują najczęściej. A grzyby Enokitake kupują wszyscy. Chociaż obsługa ciągle dokłada nowe na półki, to co chwilę ktoś podchodzi i bierze pęczek albo od razu dwa.
Na podstawie tego przepisu.
Ciekawy wynalazek. Pierwszy raz słyszę taką nazwę 🙂
ja tak ostatnio w japońskim sklepie miałam 😉 mój chłopak się skręcał ze śmiechu, a obsługa patrzyła na mnie wzrokiem "błagam, przestań zadawać pytania i WYJDŹ" 😛
Ciekawe,ciekawe,przydałoby się coś takiego w mojej kuchni,bo jak na razie,to delektuję się samymi tradycyjnymi,swojskimi wypiekami;)
Oj marzenie mieć taki sklep za rogiem, ciekawe te grzybeczki 🙂
ale śmieszne te grzybki 🙂 Kolejne oryginalne danie i świetne zdjęcie, dziękujemy za dodanie!
W moich Kuchniach Swiata niestety niedostepne, w Tesco tylko shimeji, chociaz ta sama firma ma je w ofercie jakos tych nie chca sprowadzac.
Gdybym je tylko dorwala tez mam w planie cos z tofu.
Zrobiłam z nimi makaron ryżowy. To znaczy pokrojone warzywa (sprzątanie lodówki) krótko podsmażyłam na oleju, dodałam grzybki, poddusiłam kilka minut, dodałam szczypiorek i odsączony makaron, zamieszałam, polałam sosem sojowym i… już 🙂 Soli nie potrzeba, bo sos sojowy jest słony i makaron moczyłam w słonej wodzie. Można posypać sezamem, albo natką kolendry, albo i tym, i tym.
uwielbiam je, w zupach czy innych hotpotach, takie sludziutkie zabawniutkie malenstwa :DDD
Marto! Czy to w Warszawie? Powiedz, że to w Warszawie ten bazar i że jeszcze istnieje!
Muflonka, chciałabym! To post z czasów kiedy mieszkałam w Amsterdamie, tam ten bazar dalej działa 🙂
Samo połączenie świeżej mięty i cytryny brzmi obiecująco. W mojej kuchni często eksperymentuję z azjatyckimi smakami, ale nie wpadłam jeszcze na pomysł wykorzystania Enokitake w takiej formie