Moja miłość do sałatki jarzynowej sięga roku 1998, kiedy przygotowana przeze mnie wygrała klasowy konkurs kulinarny. I chociaż wszyscy wiemy, że jest odrobinę retro, ciut kiczowata, a do tego kojarzy się z garmażerką, to wciąż jednak trudno wyobrazić sobie bez niej świąteczny stół.
Przygotowywanie sałatki jarzynowej to prawdziwy rytuał – zawsze zaczyna się od odszukania proporcji zapisanych w kulinarnych zeszytach. Ile wkroić ogórków kiszonych, dodać pół jabłka czy całe, czy seler jest niezbędny, czy może wystarczy pietruszka? To od odpowiedzi na te pytania zależy szlachetny smak sałatki, który często staje się znakiem firmowym każdej gospodyni. Ile to razy na imieninach ciotek w kuluarach słyszało się albo prośby o przepis, albo szepty pełne wyrzutu: popatrz jaka skąpa, same ziemniaki dała do sałatki.
Kiedy znane są już wszystkie proporcje można przystąpić do gotowania warzyw, a następnie do najważniejszej czynności znienawidzonej przez wszystkie polskie dzieci – do krojenia warzyw na sałatkę. Strategi migania się od tej czynności było dziesiątki, ale najpopularniejszą było krojenie na odwal. Wystarczyło kroić niedbałe, wielkie kawałki warzyw, prowizorycznie obierać ziemniaki i nieporadnie siekać cebulę, a następnie tłumaczyć się tępym nożem lub nieumiejętnością. Z reguły to wystarczyło, żeby dostać zwolnienie z krojenia i zaszyć się na drugim końcu domu.
Na koniec zostawało jeszcze doprawianie sałatki, które w moim domu potrafiło zająć pół dnia i zaabsorbować wszystkich domowników. Moja mama z reguły po kilku spróbowanych łyżkach mówiła: Nie wiem, ja już nic nie czuję, zawołaj tatę. Tata z kolei niemal zawsze stwierdzał, że wszystkiego jest za mało. Ja lamentowałam, że znowu jest za dużo cebuli i na pewno nie będę jej jeść, po czym wołałam babcię, żeby coś z tym zrobiła. Babcia najczęściej kazała dodać soli i zostawić, bo jeszcze się przegryzie. Co roku rytuał się powtarza i nigdy nie wiadomo, kto ma rację.
Na podstawie przepisu mojej mamy.
mnie jeszcze kusi, żeby przygotować taką sałatkę z pieczonych warzyw… co o tym sądzisz? 🙂
To może być świetny pomysł! Tylko upiecz je w folii, żeby nie były zbyt spieczone na wierzchu 🙂
Moje ulubione danie na wszelakich imprezach.
Od dzieciństwa trenowałam jeden sport – pokroić sałatkę w jak najkrótszym czasie (żeby jak najszybciej była gotowa). Od kiedy wolno mi było trzymać nóż, sałatka była w moim obszarze odpowiedzialności. U nas się przegryza, nie dajemy jabłka ani musztardy. Wg mojej babci drobno i starannie pokrojona TA sałatka jest wizytówką gospodyni 🙂
U mnie była ta sama strategia migania się od krojenia – raz nawet poświęciłem kawałek palca, żeby tylko zwolniono mnie z tego przykrego obowiązku! 🙂
U mnie tak samo 🙂 Nikt chyba nie lubił kroićwarzyw. WIęc trzeba tradycję podtrzymać i własne dzieci wykorzystywać do krojenia 🙂
hahahaha ja dla odmiany nie znoszę sałatki jarzynowej, od zawsze, natomiast kocham ją kroić 😉 na szczęście mą uwielbia, więc mam dla kogo kroić 😉
*mąż
Haha,wstep genialny,Marto. U nas rowniez obowiazkowa na swietach i wszelkich imieninach,choc zawsze mowie mamie zeby dala juz spokoj,bo obciachowa,to i tak zawsze kazdy zjada ja ze smakiem;) Babcie i mama nie dodaja ani selera,ani pietruszki nie wspominajac o musztardzie,ale jak napisalas,ile gospodyn,tyle przepisow;) Ja tez nigdy nie kroje,bo zawsze zle:'Za duza! Ma byc drobniutko! Jak tak masz kroic,to sama to zrobie';) Ach ta salatka…jak ciekawostke dodam,ze kiedys w wywiadzie p.Bakula opowiadala,ze robi takowa salatke,ale z oliwa oliwek zamiast majonezu czemu znajomi nadziwic sie nie moga;)
Dzięki, bardzo się cieszę, że się podoba- dawno tak dobrze się nie bawiłam, pisząc post na bloga! A powiedzenie "Jak masz tak kroić, to sama to zrobię" jest znane chyba wszystkim polskim dzieciom 😉
A ja się nigdy nie przejmowałam proporcjami, przepis na sałatkę? Phi 😉 kroję mniej więcej co mam, dbając o to żeby było dużo ogórka kiszonego i jabłka, inaczej jest mdłe 😉 aha, i nigdy przenigdy cebula, tylko por 🙂
No właśnie, co kucharka to inny przepis! 🙂
U mnie podobnie – zawsze na oko i z porem 😉
Moj tata tez tak wyrownuje salatke-zawsze na plasko wyrownuje idealnie;)
U mnie też tata jest ostatecznym jurorem, zawsze to on wyganiał mnie od krojenia i sam powoli produkował idealnie drobne kostki, a na koniec wyrównywał i chował w lodówce – do rana nie można było jej próbować 🙂
A gdzie groszek?;)
A gdzie groszek?;)
Niedopatrzenie! Dzięki za zwrócenie uwagi, już dodałam 🙂
Znakomity pomysł na śniadanie 🙂 Też nie dbam o proporcje, aczkolwiek staram się nie przesadzić.
Jako dziecki uwielbiałam kroić warzywa na tą sałatkę:) Do dziś z resztą zgłaszam się na ochotnika jeśli jestem u dziadków.
Rzadko spotykane zamiłowanie, podziwiam za cierpliwość 🙂
no wlasnie myslalam jak tu przeskoczyc brak tych nieszczesnych jajek. Co do krojenia, moja rodzina od lat uzywa takiego smiesznego przyrzadu do kojenia warzyw w kosteczke i problemu juz nie ma ;))
Nie mogłam się nie uśmiechnąć czytając wstęp do przepisu. Cudowne:) I mój dziadek też tak wyrównuje sałatkę na płasko:)
To mój pierwszy komentarz, dlatego chciałam pogratulować wspaniałego bloga. Zaglądam zawsze z przyjemnością, świetnie się czyta, mój jadłospis też bardzo zyskał:)
Dziękuje za komentarz, tym bardziej, jeśli to pierwszy zostawiony ślad dla blogu – wszystkie te komentarze są dla mnie bardzo miłe ważne 🙂
Nienawidzę szczerze tej sałatki, serio. To moja zmora dzieciństwa. Multum wybebłanych ze sobą smaków… Nie wiem, być może wegańska wersja by mi posmakowała. Dzięki za cynk o czarnej soli. 🙂
Spróbuj wegańskiej wersji, może to odczaruje zmorę dzieciństwa 🙂 Poza tym pamiętaj, żeby zawsze sałatkę przyprawić po swojemu – dodaj więcej ogórków, pomiń seler, zrób cokolwiek, żeby Ci smakowała!
Ja nigdy tej salatki nie lubilam – bo byla dla mnie okropna w smaku -choc innym bardzo smakowala
potem jak przeszlam na weganizm to wtedy zachcialo mi sie znowu tej salatki sprobowac 😛
i zrobilam 😀 3 razy juz od tego czasu 😀 i mam taki sam przepis jak Ty – identyczne skladniki choc wiadomo w roznych proporcjach z tym ze ja jeszcze kukurydze dodaje tez zazwyczaj zawsze 🙂 ostatnio jak robilam to jescze wrzucilam troszke szynki sojowej-smak zostal ten sam – ale to moze dlatego ze dlaam tylko tyci tyci tej szynki na cala miske wielka salatki 😀 i dalam lyzeczke platkow drozdzowych ale tez nie wiem po co w sumie 😛 moze dlatego ze mam a nie wiem co z nimi zrobic :Pkoniec koncow i tak mojaj mama musiala ja przprawic bo dopiero wtedy wyszla bardzo pyszna w msaku 🙂 a wszyscy,ktorzy kosztowali to znowu nie poznali ze to salatka bez majonezu 🙂
pozdrawiam:)
Marta, to chyba jeden z najfajniejszych postów na blogu kulinarnym, jak w życiu widziałam – to kolejny dowód na to, że jesteś super. Dzięki wielkie, za przepisy i wszystko co robisz <3
Marto,odnosnie pierniczkow jeszcze,bo tu byc moze szybciej odp.;)-czy cos sie stanie jesli uzyje bialej maki i cukru? Akurat wyszly mi oba skladniki,a chce predko upiec(chyba,ze zytnia da rade?);)
Na pszennej i białym cukrze też wyjdą, możesz też użyć mieszanki pszennej z żytnią – powinno być okej! 🙂
Dzieki za ekspresowa odp.!-jutro od rana pieke w takim razie;)
Się uśmiałam z tego próbowania sałatki przez domowników 🙂 skąd ja to znam ?:)
Ja jak mam lenia to trę warzywa na grubych oczkach, też jest niezła 😉
Zamiast cebuli daję por wcześniej sparzony obowiązkowo.
Ale piękne zdjęcia!
Ja zawsze lubiłam kroić sałatkę. Robiłam to z moim tatą, była to jedna z niewielu rzeczy, które robiliśmy razem. I zawsze była rywalizacja – kto drobniej i w dokładniejszą kostkę pokroi… A potem następowało komisyjne doprawianie , razem z mamą, jak pewnie w każdej rodzinie.
Teraz sałatkę kroję sama, lubię to robić nadal. To mnie chyba uspokaja, a przy okazji oglądam jakiś fajny film i jest super!
Proporcje zachowuję podobne, jak u Ciebie, daję troche więcej marchwi i jabłka raczej słodkie, i lekko słodkawy majonez. Wszyscy w rodzinie lubią sałatkę słodko-ostrą i tego się trzymam.
Wprawdzie nie jestem weganką i używam jajek (pamiętasz może mój komentarz – "rozprawkę" o szczęśliwych kurach, które nie kończą w garnku?), ale tym razem postanowiłam spróbować, czy wersja wegańska będzie równie dobra. Zrobiłam oczywiście majonez wg Twoich sugestii (troszkę słodszy, bo taki lubimy, ale tak w ogóle – wyszedł super!), teraz sałatka chłodzi się w lodówce, a rano spróbuje Naczelny Degustator. Mnie smakuje, czas na przegryzienie jest, ciekawe, czy Jemu będzie smakować?
Jeśli tak – zrobię w święta eksperyment na rodzinie nie-wegetariańskiej, ciekawe, co oni powiedzą…
Dzięki, Marta, Twoje pomysły są genialne! I bardzo smaczne:-)
Pewnie, że pamiętam Twój komentarz o kurach bo jest w nim dużo prawdy! 🙂
Cieszę się, że doprawiłaś majonez po swojemu i Tobie smakował, mam nadzieję, że po magicznym przegryzieniu smakowało też całej reszcie 🙂
Czy wie ktoś może gdzie w Warszawie można kupić czarną sól?
Sklepy ze zdrową żywnością – w Złotych Tarasach nawet widziałam.
Dziś latalam po mieście za tą solą. W końcu dostalam w żółtym cesarzu na Mokotowie,15 zł za kg. To jakiś kosmos, posolilam chleb z masłem, normalnie jakby jajko jesc.
Warto w takim razie było polatać, zobaczysz jaka dobra będzie teraz sałatka! 🙂
Wygląda tak jak lubię, dokładnie tak jak sałatka w moim domu rodzinnym, u nas tylko nie dodaje się ziemniaków, ale wiadomo, co dom to inny, jedynie słuszny, przepis i bardzo dobrze!;) No i jabłko i cebulka obowiązkowo u mnie też 😉 Pozdrawiam!
Taka sałatka jest nieśmiertelna i świetnie spaja życie rodzinne. U mnie Mama daje czasem gotowaną fasolkę zamiast groszku, lub flażoletkę. pozdrawiam 🙂
no właśnie, czarna sól, u mnie nie do zdobycia :((((
U mnie w Warszawie też ciężko ją kupić, ale od czego jest internet? Można ją zamówić nawet na koniec świata 🙂
u mnie zamiast cebuli jest por:) mniam
u mnie w domu do sałatki zawsze jest dodawany por i nie ma jabłka 🙂
Krojenie przestało być zmorą od momentu, gdy razem z mamą kupiłyśmy krajak/krajacz (różnie to nazywają) do gotowanych warzyw. Szybko można pokroić wszystkie składniki (dla niektórych nawet jajko) w ładną i równą kostkę 🙂 Pozostaje jedynie ogórek/por/cebula 🙂
http://kamax.istore.pl/pl/krajacz-do-warzyw-salatek-jajek-6-cm.html (lepszego zdjęcia nie znalazłam 🙁 )
nigdy nie przepadałam za sałatką jarzynową, ale na tą mam ochotę! 🙂
Wczoraj właśnie taką zrobiłam. Z Twoim majonezem sojowym, który jest genialny i zostanie w moim kuchennym repertuarze na długo, chociaż nie jestem wege 🙂 A dzisiaj powtórka z rozrywki.
Czy to prawda, że czarna sól jest … różowa? 🙂
Marto, można zamienić majonez sojowy na ten z silken tofu?
Z cebulą? nigdy! Z porem!!! Zawsze!!!
Z cebulą? nigdy! Z porem!!! Zawsze!!!
a ja nie gotuję groszku mrożonego tylko przelewam wrzątkiem i dodaję taki zieloniutki i chrupiący 🙂
Cudownie opowiedziana historia pod którą mogłabym się podpisać. Ah ale nabrało się na wspomnienia. Pozdrawiam jeszcze świątecznie
Przepyszna ta salatka byla, calej rodzinie bardzo smakowala i nie mogli uwierzyc, ze byla weganska|! Nie mialam czarnej soli wiec jej nie dodalam, ale i tak salatka byla swietna.
Robię z dokładnie takich samych składników, tylko proporcje inne, według przepisu mamy 🙂 No i sojonez – według Twojego przepisu na majonez bez jajek – jest kapitalny!
Majonez raczej odpada w weganskiej salatce…?
Dlaczego, przecież na blogu jest mnóstwo przepisów na wegańskie majonezy – na przykład tutaj! 🙂
http://www.jadlonomia.com/przepisy/weganski-majonez-doskonaly/
To już chyba klasyk. Moja babcia zawsze robiła jaką sałatkę. Najlepsza na świecie 🙂
Ja zawsze dodaje trochę więcej ziemniaków bo je bardzo lubię,
Krojenie i opis przyprawiają – jakbym czytała o swoim domu z dzieciństwa. Dziekuje Ci za ten opis. Na chwilkę przeniósł mnie myślami do lat dzieciństwa i wywołał uśmiech od ucha do ucha. Miłej niedzieli 🙂
Bardzo, bardzo się cieszę 🙂
Jedna z moich ulubionych sałatek.
Czy można użyć kupny wegański majonez? 🙂
Można 🙂
Majonez? A po co mi majonez?! Te warzywa pięknie smakują bez majonezu, czy udawanego substytutu.
Przepyszna, nie ustępuje tradycyjnej 🙂 Zrobiłam tę sałatkę, ale dodałam majonez z aquafaby z pieczonym czosnkiem bo mi zalegał w lodówce i wyszło rewelacyjnie! W ogóle nie brakuje w niej jajek, wg mnie jest jeszcze smaczniejsza niż jej pierwowzór. Mój ukochany też uważa, że wegańska wersja jest lepsza 🙂
Super pomysł 🙂
Zawsze robiłam z porą i nigdy nie dawałam cebuli, mega polecam!
Zrobiłem. Pyszna. Zajadam się. Coś pięknego. Dziękuję!